Aktualności

Starobielsk … ostatni akt tragedii

Data publikacji 05.04.2020

5 kwietnia 1940 roku to początek likwidacji obozu starobielskiego. Od tego dnia do 25 kwietnia do UNKWD obwodu charkowskiego wysyłano codziennie transporty liczące od 65 do 260 jeńców. W zależności od tego, ile wagonów - więźniarek dla jeńców podstawiono na dworcu kolejowym w Starobielsku.

Drugi po kozielskim oficerski obóz jeniecki zorganizowany został w Starobielsku nad rzeką Ajdar, w obwodzie woroszyłowgradzki na Ukrainie, w odległości około 230 km na południowy wschód od Charkowa. Mieścił się on podobnie jak w Kozielsku i Ostaszkowie na terenie dawnego klasztoru. Na obszarze kilku hektarów otoczonych murem, znajdowała się duża i mała cerkiew oraz kilkanaście murowanych i drewnianych budynków.

W pierwszych dniach października 1939 r. w Starobielsku zgromadzono około 7,5 tys. podoficerów i szeregowych żołnierzy oraz 2,5 tys. oficerów. Wkrótce szeregowych i podoficerów zaczęto odsyłać, m.in. do robót drogowych przy budowie szosy Moskwa-Brześć oraz podziemnych robót przy budowie wojskowych lotnisk w okolicach Sum. Na ich miejsce przybywały nowe transporty oficerów. 15 listopada 1939 r. przywieziono 1200 oficerów z Szepietówki. Do Starobielska trafili również niemal wszyscy oficerowie z rejonu obrony Lwowa, zarówno ci więzieni wbrew warunkom kapitulacyjnym po przekazaniu miasta dowództwu Armii Czerwonej, jak i aresztowani później  pod pretekstem rejestracji. W grudniu 1939 r. w obozie przebywało około 3920 oficerów, w tym 8 generałów: Leon Billewicz, Stanisław Haller, Aleksander Kowalewski, Kazimierz Orlik-Łukoski, Konstanty Flisowski, Franciszek Sikorski, Leonard Skierski, Piotr Skuratowicz, 55 pułkowników, 127 podpułkowników, 230 majorów, około 1000 kapitanów i rotmistrzów, około 2450 poruczników i podporuczników a także ponad 50 osób cywilnych. Do Starobielska trafili prawie wszyscy pracownicy naukowi Instytutu Przeciwgazowego WP, duża część Instytutu Technicznego Uzbrojenia oraz wielu lotników. Prawie połowę tu osadzonych stanowili oficerowie rezerwy i w stanie spoczynku. Wśród nich było kilkunastu profesorów wyższych uczelni, blisko 400 lekarzy wojskowych i cywilnych, kilkuset prawników, kilkuset inżynierów, około 100 nauczycieli szkół średnich i powszechnych, kilkudziesięciu literatów i dziennikarzy oraz kilku poetów.

Komendantem obozu był kpt. bezp. państw. Bierieżkow, komisarzem politycznym - Kirszyn, naczelnikiem wydziału specjalnego - sierż. bezp. państw. M. Gajdidej. Zycie. wewnątrz obozu było podobne. Wyżywienie skąpe, ale wystarczające do przeżycia. Starszych stopniem traktowano nieco lepiej. W Starobielsku generałowie i pułkownicy oraz podpułkownicy zostali zakwaterowani w oddzielnych budynkach poza obozem. Także majorowie otrzymali większe pomieszczenia.

W ostatnich dniach listopada 1939 r. pozwolono internowanym na wysłanie po jednym liście do rodzin zamieszkałych w Generalnym Gubernatorstwie i na ziemiach wcielonych do Rzeszy, jak również na terenach przyłączonych do ZSRR. Pierwsze listy ze Starobielska noszą datę 27-30 listopada 1939 r. Jeńcy nie mogli jednak pisać szczegółowo o swojej sytuacji. Nawiązanie korespondencji z rodzinami spowodowało, iż na krótko przed Bożym Narodzeniem nastroje jeńców nieco się poprawiły. Regulamin obozowy zezwalał na wysłanie jednego listu na miesiąc. W Starobielsku nie przestrzegano jednak rygorystycznie tego warunku, toteż korespondencja pojawiała się tu regularniej niż w pozostałych obozach. W porównaniu z rygorystycznie egzekwowanym zezwoleniem w Kozielsku i Ostaszkowie, Starobielsk czyni wrażenie obozu bardziej liberalnego. Częstotliwość korespondencji zależała od indywidualnego adresata i wahała się od jednego listu do ośmiu w ciągu pobytu w obozie. Listy, kartki i telegramy docierały do rodzin od końca listopada 1939 do marca 1940 r. Dla przypomnienia warto wskazać, iż w obozie ostaszkowskim wprowadzony został zakaz korespondencji już w lutym. Wyjątkowym zjawiskiem była fala telegramów, wysłanych na przełomie marca i kwietnia. Miała ona związek z zapowiedziami i rozpoczęciem na początku kwietnia wywózki jeńców ze Starobielska i Kozielska. Wielu jeńców pisało wówczas: „W kwietniu wyjeżdżamy”.

W kwietniu 1940 r. wszelka korespondencja z obozami, w których znajdowali się polscy jeńcy, została przerwana, ale pomimo tego w obozach a zwłaszcza w Kozielsku i Starobielsku atmosfera była spokojna, nawet optymistyczna. Nie było ucieczek ani nie podejmowano prób ucieczki. Negatywnych nastrojów, prócz wyjaśnionych już w informacji z 14 kwietnia br. nr 25/3301, nie stwierdzono. Działo się tak dlatego, iż jeńcy za najbardziej prawdopodobny wariant uważali możliwość przekazania ich któremuś z państw neutralnych. W najgorszym wypadku, biorąc pod uwagę wcześniejsze pojedyncze przypadki, które miały miejsce w obozach na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy, brano pod rozwagę ewentualność, że jeńcy mogą zostać wydani Niemcom.

Dosyć szybko do Starobielska zostali skierowani wysocy funkcjonariusze NKWD: Trofimow, Jefimow i Jegorow. Podstawowym zadaniem urzędników NKWD w obozie była filtracja jeńców w celu dalszego tzw. „operacyjno-czekistowskiego obsługiwania”. Dla każdego zostało założone dossier. Więźniów przesłuchiwano, niekiedy wielokrotnie, przy czym śledczy zdumiewali swoich rozmówców posiadanymi informacjami. Nie było wiadomo, kto i kiedy zostanie wezwany na przesłuchanie, które zawsze odbywało się sam na sam ze śledczym, często nocami, i trwało przeważnie kilka godzin. Każdy wezwany oficer zobowiązany był opowiedzieć szczegółowo o swojej sytuacji życiowej, o rodzinie, przyjaciołach, o swoich poglądach na wydarzenia polityczne. Śledczy dawał do zrozumienia, że informacje o nich są pozyskiwane z rozmaitych źródeł. Wszystkich sfotografowano niektórych nawet dwukrotnie.

W piśmie 35866/5 z 30 grudnia 1939 r. Beria wzywał, aby w styczniu 1940 r. śledztwo w sprawach wszystkich polskich jeńców wojennych zostało zakończone. Na podstawie istniejących dokumentów można stwierdzić, że śledztwa wszystkich polskich jeńców wojennych zakończyły się do początku marca 1940 r. Skompletowane podczas przesłuchań teczki personalne jeńców zostały przekazane Zarządowi NKWD do spraw Jeńców Wojennych i Internowanych (UPWI). Stamtąd trafiły do I Wydziału Specjalnego NKWD, kierowanego przez mjr. bezp. Basztakow. Jego .zastępcą był kpt. bezp. Giercowski bezpośrednio zajmujący się likwidacją obozów. Tam przygotowywano akta śledcze jeńców wojennych do rozpraw przed sadem (osoboje sowieszczanije), który zaocznie decydował o losie jeńców.

Listy z nazwiskami i numerami jeńców oraz wyrokami dla całych grup wracały z I wydziału specjalnego do UPWI. W pierwszych dniach kwietnia komendant obozów w Starobielsku otrzymał polecenie przystąpienia do operacji „rozładowania” obozu „etapami”. Operacja miała polegać na odsyłaniu do dyspozycji charkowskiego obwodowego zarządu NKWD kolejnych grup jeńców ze Starobielska. To funkcjonariusze tego zarządu NKWD bezpośrednio przeprowadzali i przewozili jeńców z obozu do miejsca kaźni i ich mordowali.

Najpóźniej, bo 5 kwietnia 1940 r. rozpoczęła się likwidacja obozu w Starobielsku. W tym dniu zjawili się dwaj pułkownicy NKWD, którzy kierowali operacją rozładowania obozu. Jeńcy opuszczali obóz grupami liczącymi do 260 osób. Wyprowadzano ich nie przez bramę, która zawsze była zamknięta, lecz przez tzw. „prochodnuju budku”, toteż jeńcy pozostający w obozie nie wiedzieli, co się dzieje za bramą. Pozyskane w 1990 r. dokumenty archiwalne, mimo że niekompletne, pozwoliły na wykonanie zestawienia zbiorczego transportów ze Starobielska do Charkowa. Jeńców przewożono na stację kolejową w Starobielsku ciężarówkami pod wzmocnionym konwojem. Tam ładowano ich do wagonów więziennych, tzw. stołypinek, które doczepiano do pociągów, odjeżdżających do Charkowa zgodnie z rozkładem jazdy. Jeńców przewożonych na charkowski Dworzec Południowy transportowano autobusami więziennymi, tzw. „czornymi woronami” do więzienia wewnętrznego przy siedzibie Zarządu Obwodowego NKWD mieszczącego się przy ulicy Dzierżyńskiego. Rozstrzeliwania jeńców rozpoczynały się wieczorem a kończyły późno w nocy. Egzekucje były wykonywane pojedynczo w piwnicach, w tzw. w celach śmierci. Ciała zamordowanych przewożono samochodami ciężarowymi szosą biełgorodzką do VI kwartału okalającej miasto strefy leśnej w pobliże osiedla Piatichatki, gdzie za drewnianym ogrodzeniem były już wykopane doły. Do nich wrzucano zwłoki, prawdopodobnie przysypywano wapnem i zakopywano. Istnieje przypuszczenie, że dokonano kilku zbiorowych rozstrzeliwań na miejscu dołów śmierci, gdzie dowieziono jeńców z ulicy Dzierżyńskiego.

Do obozu w Pawliszczewie Borze skierowano ze Starobielska tylko dwa transporty. Pierwszy z nich, liczący 63 jeńców, wyekspediowano 25 kwietnia 1940 r. Była to tzw. grupa specjalna, co wynika z faktu, iż obok niej w tym samym dniu wysłano także 200-osobowy transport do Charkowa. Ocalało również 16 jeńców z ostatniego transportu, który wyjechał 12 maja 1940 r. W obozie pozostało tylko 10 chorych jeńców.

3 lipca 1940 r. „politkontroler” specjalnej filii obozu o nazwisku Kłok, komendant drugiego oddziału - Sysojew i sekretarz kierownictwa obozu - Kuriaczij „dokonali zniszczenia korespondencji przychodzącej, adresowanej do jeńców wojennych wywiezionych z obozu” odnośnie czego sporządzili też odpowiedni dokument. W dokumencie jest powołanie się na rozkaz kierownictwa do spraw jeńców wojennych nr 25/5699. Kłok, Sysojew i Kuriaczij spalili 4.308 przesyłek pocztowych, listów, kart pocztowych, telegramów.

23 lipca w dokumentach kierownictwa zostaje umieszczone sprawozdanie o spaleniu 422 listów, 3 102 odkrytek i 79 telegramów adresowanych do Polaków: „Adresaci opuścili obóz”. 6 września kapitan bezpieczeństwa państwowego (głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD) Soprunienko zarządza: „Wszystko, co dotyczy jeńców wojennych (Polaków), jak najszybciej spalić”. Nakazuje też, że obozy „należy rozwijać dla nowych kontyngentów jeńców wojennych”, ale precyzując swoje polecenie podwładnym naciska żeby „przybywający nie powinni wiedzieć, kto był przetrzymywany w obozie przed ich przybyciem”.

We wrześniu 1940 r. w obozie specjalnym otrzymano rozporządzenie, aby metodą spalenie zniszczyć ewidencję jeńców wojennych wywiezionych z obozu, z wykluczeniem wywiezionych do Juchnowa. Ich ewidencję należało jak najszybciej wysłać do Kierownictwa. Tym samym pismem polecano: „pozostałe opisy spraw związanych z jeńcami wojennymi, a także odnośnie okolicznej ludności, zamieszkującej okolice obozu, są czynne i należy zostawić je w obozie specjalnym”. Dokument podpisali: Soprunienko i szef drugiego oddziału Kierownictwa pisarz i lekarz komendanta obozu specjalnego w Starobielsku, sierżant NKWD Gajdidej, formalnie potwierdzili zniszczenie 4 031 dokumentów ewidencyjnych, takiej samej liczby osobistych notatek oraz innych dokumentów, które według wymienionych straciły znaczenie operacyjne.  

Dokumenty odnalezione w Charkowie w 1990 r. pozwoliły na ustalenie ilości polskich oficerów wywiezionych ze Starobielska do Charkowa. „Wysyłanie przebiega w sposób zorganizowany, spokojnie. Wysyłani, wychodząc z obozu, wyrzucają pudełka po zapałkach z napisami, że na podstawie rewizji nie można wywnioskować, dokąd ich kierują”.

26 października ukazał się tajny rozkaz, podpisany przez Berię, o nagrodzeniu pracowników NKWD wraz z miesięczną płacą, za pomyślne wykonanie specjalnego zadania. Na liście znajdowało się 143 nazwiska: oficerowie NKWD, nadzorcy, wartownicy i kierowcy.

Nagroda była zasłużona. „Nie dawaliśmy sobie rady z pracą. Spaliśmy tylko po trzy godziny” - informuje w swoich zeznaniach Mirofan Syromiatnikow, starszy oddziałowy charkowskiego więzienia NKWD, któremu bez wątpienia należy wierzyć… osobiście kopał groby, załadowywał trupy na samochód, owijał głowy zabitych płaszczami wojskowymi, aby krew nie wyciekała.

Wysokie odznaczenia otrzymali jeszcze trzej „bohaterowie”, komendanci obwodowych oddziałów NKWD:

Kuprianow E.I. - kapitan NKWD (obwód smoleński) - order „Znak Uszanowania”.
Safonow N.S. - major NKWD (obwód charkowski) - order „Czerwonej Gwiazdy”.
Tokariew D.S. - kapitan NKWD (obwód kaliniński) - order „Znak Uszanowania”.

Źródło: tekst opracowano na podstawie: Władimir Abarinow, Oprawcy z Katynia;  Ośrodek Karta 1995-1997, red. Maria Skrzyńska-Pławińska, Indeks represjonowanych, t. 1: Rozstrzelani w Katyniu, t. 2: Rozstrzelani w Charkowie, t. 3: Rozstrzelani w Twerze;  IPN 2010, red. Sławomir Kalbarczyk, Zbrodnia Katyńska. W kręgu prawdy i kłamstwa; Instytut Studiów Politycznych PAN 1992, red. Ewa Wosik, Katyń. Dokumenty ludobójstwa: dokumenty i materiały archiwalne przekazane Polsce 14 października 1992 r.;  Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych 2006, red. Aleksandra Belerska, Katyń. Dokumenty zbrodni, t. 4: Echa Katynia; Wojciech Materski, Katyń – motywy i przebieg zbrodni (pytania, wątpliwości), „Zeszyty Katyńskie” nr 12 (2000); Andrzej Leszek Szcześniak, Katyń. Relacje, wspomnienia, publicystyka.

fot: Wikipedia, Muzeum Katyńskie

Powrót na górę strony