Aktualności

Rozdział VIII Udział policji w obronie Włocławka

Data publikacji 24.08.2020

Po nakazanym przez Naczelnego Wodza odwrocie naszych wojsk z nad Buga we Włocławku zapanowała trwoga. Urzędnicy wraz z ewakuowanymi urzędami i zamożniejsi mieszkańcy wyjeżdżali z miasta. Inni, pozostający w mieście, zakopywali w ziemi cenniejsze przedmioty i pieniądze, zakupując uprzednio zapasy żywności, które z góry już starali się ukryć w bezpiecznym miejscu przed głodnym żołnierzem armii wroga. 12 sierpnia przybyły do Włocławka ewakuowane oddziały policji z powiatów mławskiego, sierpeckiego i lipnowskiego.

Od oddziałów tych dowiedziano się, że bolszewicy są już prawie pod murami Warszawy i że we Włocławku należy sie ich spodziewać za jakieś 3 dni, a więc około 15 sierpnia. Okazało się później, że wiadomości te były prawdziwe i że nawet moment przybycia wojsk sowieckich pod Włocławek był trafnie przewidziany.

Obawy mieszkańców Włocławka o swój los były w pełni uzasadnione, bowiem miasto posiadało bardzo nieliczną załogę wojskową, składającą się w dodatku z rekrutów. Załogę tę stanowił batalion zapasowy 14 p. p., garść saperów, pracujących już od paru dni nad umocnieniem przyczółków mostowych, oraz dwie baterie artylerii polowej. Poza tym w mieście znajdowało się około 400 policjantów, częściowo z miasta i powiatu, a przeważnie z terenów objętych inwazją nieprzyjaciela. Ze względu na nieobecność komendanta powiatowego PP — Roszkowskiego, jego funkcję pełnił  kom. Edward Świtała, kierownik komisariatu we Włocławku. Z natury rzeczy podlegali mu więc wszyscy policjanci znajdujący się w mieście. Kom. Świtała, człowiek energiczny i zdecydowany, zdając sobie sprawę, że wojskowa załoga miasta w żadnym wypadku nie podoła obronie, zgłosił się do komendanta garnizonu, płk. Gromczyńskiego, meldując, że gotów jest każdej chwili oddać się do dyspozycji wraz z podległymi mu ludźmi. Płk. Gromczyński propozycję tę przyjął z zadowoleniem.

Pierwszą wojskową funkcją policji było zebranie potrzebnych materiałów technicznych do urządzenia przyczółków i służby łączności. Policja z zadania tego wywiązała się znakomicie. Z chwilą nawiązania kontaktu patroli wojskowych i policyjnych z oddziałami nieprzyjaciela policja otrzymała rozkaz obsadzenia przyczółków mostowych i brzegu po lewej stronie Wisły, na obszarze od Wistka, poprzez Modzerowo do Włocławka i dalej do Korabnik i Gąbinek. Odcinek ten ogromny, bo liczący około dziesięciu kilometrów, obsadziło zaledwie trzystu kilkudziesięciu policjantów. umacniając go, na ile to było możliwe. Patrolowali oni również drugą stronę rzeki. Część policjantów pozostała w mieście do dyspozycji władz wojskowych, czuwając jednocześnie nad porządkiem. Kom. Świtała, jako komendant sił policyjnych, wyznaczył na komendantów pod- odcinków podkomisarzy Skalskiego i Sadowskiego. Środek całego odcinka, zajmowanego przez policję, stanowił most na Wiśle, wraz z przyczółkiem, znajdującym się na terenie Włocławka. Tam już obronę wzięło w swoje ręce wojsko. Komendantem przyczółka i obrony mostu był major Jędrzej Moraczewski[1], jego zastępcą zaś kapitan Możdżeń. Dodać należy, że dla skuteczniejszej obrony przyczółka dwie kompanie z batalionu zapasowego wysunięto na prawy brzeg Wisły, gdzie pozostawały do końca działań.

W dniu 15 sierpnia ukazały się pod Włocławkiem konne patrole sowieckie, a za nimi większe siły, złożone w znacznej mierze z kawalerii i piechoty. Drogą wywiadu na przedpolu ustalono, że nieprzyjaciel dysponował stosunkowo nieliczną artylerią. Wiadomość ta ucieszyła nie tylko  obrońców Włocławka, ale również  ludność cywilną. Zbliżającego się nieprzyjaciela przywitały dwie baterie naszej artylerii polowej, ustawione na Krzywym Błocie i Lisku.

Rozpoczęła się obustronna kanonada, która trwała przez cały dzień i noc z 15-go na 16 sierpnia. Na szczęście, wystrzelone pociski nie spowodowały w mieście poważniejszych szkód.

Nieprzyjaciel, który siły swe rozmieścił wzdłuż Wisły, za wszelką cenę usiłował ją sforsować. Nadaremnie jednak, dzięki jest to ogromną zasługą żołnierzy policyjnych, którzy*pom)mo sza¬lonego przemęczenia (od dnia 13 sierpnia zajmo- wali pozycje I bez przerwy, dzień I noc pełnili służbę) z godną podziwu wytrwałością i męstwem, pomimo nadzwyczaj silny ogień karabinów ma¬szynowych i ręcznych, stanowisk swych nie opu- ścill i spędzali strzałami swemi żołnierzy *owiec- kich, którzy próbowali bezustannie atakować przez rzekę. Żołnierze policyjni, widząc skuteczność swe¬go ognia, nabrali ducha, którego podniecał w nich stale komisarz Świtała, starając sie być wszędzie. Dzielnie sekundowali mu w tem dowódcy pod- odcinków — podkomisarze Skalski ł Sadowski, którzy swym męstwem i brawurą dawali przykład podkomendnym. Toteż nic dziwnego, że komisarz Świtała w relacji swej, charakteryzując ówczesną sytuację, w jakiej znalazła się policja we Włocławku, napisał: „Silą faktów czuję się powołanym do oświadczenia, że nie mam słów pochwały dla p, p. podkomisarzy Skalskiego i Sadowskiego, którzy zimną krwią, rozwagą i męstwem krzepili ducha w podkomendnych i podtrzymywali honor P. P. w chwilach najkrytyczniejszych, w godzinie próby.”

Dzień 16 sierpnia był dniem przełomowym dla Włocławka. Bolszewicy zaczęli bowiem 

ostrzeliwać miasto silnym ogniem artylerii. Od strzałów tych ucierpiała katedra, spłonął pałac biskupi, wiele domów miało popękane mury. Szczególnie silnie ostrzeliwano ulice, prowadzące do mostu na Wiśle. Po przygotowaniu artyleryjskim, nieprzyjaciel rozpoczął atak na przyczółek mostowy. Dwie kompanie batalionu zapasowego zostały wyparte z okopów i zaczęły odwrót na most. Atak nieprzyjacielski prowadzony był z tak wielkim nakładem energii, że wydawało, iż za kilka godzin miasto opanują bolszewicy.

W związku z tym kom. Świtała zarządził ewakuację biur policyjnych do Brześcia Kujawskiego. Sam natomiast, z policjantami z Włocławka i powiatu mławskiego umocnili swoje pozycje wzdłuż Wisły. Około godziny jedenastej, gdy wydawało się, że most zostanie już sforsowany, dowództwo wojskowe zadecydowało o jego podpaleniu, Policjantom polecono dostarczyć beczki ze smołą i benzynę, po czym umieszczono je pod przęsłami.

Podpalenie miało być jednak ostatecznością. Postanowiono przedtem - z rozkazu komendanta garnizonu - wykonać siłami policyjnymi kontratak przez most. Komisarz Świtała zebrał 46 policjantów, pełniących służbę w mieście i ruszył biegiem ku bulwarom, które były częściowo już obsadzone przez policję z komisariatu kolejowego, pozostającą pod dowództwem kom. Siwonia. Do kontrataku jednak nie doszło, gdyż w tym czasie przez most wycofywali się nasi żołnierze z batalionu zapasowego. Kom. Świtała, orientując się w sytuacji, zarządził natychmiast obsadzenie nadbrzeżnych domów i stamtąd skierował silny ogień w kierunku nieprzyjaciela. Z trudem odparto bolszewicki atak, ale uratowano miasto przed grożącą mu zagładą.

Dzień następny, 17 sierpnia, był pomyślniejszy dla obrońców Włocławka. Nadeszły bowiem  posiłki wojskowe, a ponadto od strony Kutna przybył pociąg pancerny „Kaniowczyk, który manewrując brawurowo między Włocławkiem a Brzeziem i Lubaniem, zwrócił na siebie całą uwagę artylerii nieprzyjaciela. Tym samym odciążył miasto od ostrzału. Działa pociągu pancernego dały się jednak dobrze we znaki bolszewikom, umacniając tym samym ducha walki wśród obrońców Włocławka. Przysłanie tego pociągu było jakby sygnałem dla jego mieszkańców, że Wódz Naczelny Marszałek Józef Piłsudski o nich i jego obrońcach nie zapomniał. Że stolica Polski — Warszawa nie uległa bolszewikom i że czuwa nad innymi, mniejszymi grodami Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

W dniu 18 sierpnia, pod wpływem sytuacji ogólnej na froncie, o której wiemy, że ukształtowała się fatalnie dla bolszewików, oddziały nieprzyjacielskie zaczęły wycofywać się spod Włocławka na wschód. Ludność odżyła, serdecznie dziękowała swym obrońcom za wybawienie z opresji. Komisarzowi Świtale i jego podkomendnym czyniono po prostu owacje, a włocławski Komitet Obrony Narodowej poczuł się w obowiązku zawiadomić komendanta głównego P P o dzielnym zachowaniu miejscowej policji.

W piśmie L.156/20 z dnia 30 sierpnia 1920 r. przewodniczący tego Komitetu pisał do komendanta głównego PP Władysława Henszla: „Mam honor zakomunikować JW Panu, że komendant policji miejskiej we Włocławku, p. Świtała wraz z podwładną mu policją przyczynił się dzielnie do obrony miasta w czasie najścia bolszewików, zajmując odcinek okopów przy ulicy Bulwarowej.”

Podziękowanie to, jak również uznanie wyrażone policji przez wojsko, zostanie po wsze czasy chlubnym dokumentem, świadczącym patriotyzmie i dzielności policji w czasie wojny polsko- sowieckiej.

 

 

[1]              Były minister Robót Publicznych.

 

Źródło: "Na Posterunku" 1930 nr 39

Powrót na górę strony