Aktualności

Ofiarni jak policjanci

Data publikacji 28.07.2020

Policjantom zawsze patrzono na ręce, ze złośliwą satysfakcją wytykając wszelkie potknięcia. Natomiast o ich zasługach i poświęceniu bywało głośno zazwyczaj przy okazji korporacyjnego święta, spektakularnego sukcesu w walce z przestępczością lub zbliżających się Zaduszek

O postawach funkcjonariuszy PP, które wynikały nie służbowego regulaminu, ale potrzeby serca, takich jak: odwaga, męstwo, empatia, współczucie, troska o ubogich oraz skrzywdzonych przez los, też pisano okazjonalnie. Jeszcze rzadziej informowano opinię publiczną o policyjnej ofiarności, mimo że w katalogu etycznych postaw stróżów porządku i bezpieczeństwa zajmowała ona zawsze jedno z poczesnych miejsc.

Przedwojenne dzienniki, goniące głównie za sensacją, sporadycznie tylko zamieszczały kilkuzdaniowe „newsy” o uczestnictwie policjantów w organizowanych przez różne instytucje akcjach dobroczynnych lub też o własnych zbiórkach pieniędzy na podręczniki dla dziatwy szkolnej, zakupach paczek z żywnością i odzieżą, wspieraniu najuboższych rodzin środkami na zakup opału na zimę itp. O takich inicjatywach informowała natomiast prasa policyjna, nie szczędząc miejsca na promowanie charytatywnych postaw wśród członków swojej formacji. I co ciekawe, jej apele o przysłowiowy grosz nigdy nie pozostawały bez echa.

Biedni milionerzy

Oczywiście, nie było żadnego formalnego przymusu uczestnictwa w dobroczynnych akcjach, zwłaszcza datkach pieniężnych. Jednak zdarzały się wypadki, jak pisała „Gazeta Administracji i Policji Państwowej”, że przełożeni nader często i zbyt gorliwie oddziaływali na psychikę swych podwładnych, apelując do ich ofiarności. Kiedy dowiedział się o tym komendant główny PP Marian Borzęcki, bez zwłoki podpisał rozkaz, w którym zabronił wszystkim zwierzchnikom wywierania jakiejkolwiek presji na podwładnych przy zbieraniu składek czy ofiar, nakazując kategorycznie pozostawienie im pod tym względem zupełnej swobody.

Zarządzenie komendanta głównego PP zostało z zadowoleniem przyjęte przez szeregowych policjantów, których sytuacja materialna w początkach lat dwudziestych była wręcz dramatyczna. Posterunkowy z najniższą, XIII. grupą uposażeniową zarabiał w 1923 r. przeszło trzy miliony marek. Cóż z tego, skoro realna wartość jego pensji była poniżej krytyki – jak żalono się na łamach „GAiPP”. A jeśli miał jeszcze na utrzymaniu rodzinę, musiał już mocno zaciskać pasa, bowiem inflacja była galopująca. Ceny rosły niebotycznie. Rekordowy pod tym względem był październik 1923 r., kiedy żywność drożała każdego dnia o 12%. Dla przykładu: kilogram słoniny kosztował 100 tys. marek polskich, gęś – 200 tys. mkp, chleb – 5 tys. mkp. Jeśli więc w tak trudnym dla kraju roku 1923 Policji Państwowej udało się na cele dobroczynne zebrać ze składek funkcjonariuszy kwotę 384.495.352. marek polskich, to sądzę, że można zgodzić się z opinią „Gazety Administracji…” o głębokim wyrobieniu obywatelskim policji. Podkreślano przy tym, że hojność polskich policjantów jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do nader niskiego ich uposażenia, porównawczo bowiem przewyższa znacznie zbiorową ofiarność członków innych organizacji państwowych.

Pomóc każdemu

Spójrzmy zatem, opierając się na informacjach zaczerpniętych z prasy policyjnej, na jakich obszarach koncentrowała się aktywność charytatywna przedwojennej policji w ciężkich dla kraju początkach lat dwudziestych ubiegłego wieku?

W 1922 r. pogotowie ratunkowe w Wilnie przeżywało ostry kryzys finansowy, groziło mu zamknięcie. Z pierwszą pomocą ruszyli funkcjonariusze okręgu (województwa) wileńskiego, którzy drogą dobrowolnych składek zebrali znaczną wówczas kwotę 1.419.000 mkp.

Przez długi czas wszystkie okręgi policyjne zasilały swoimi składkami fundusz na rzecz repatriantów z Rosji i inwalidów wojennych oraz niosły wydatną pomoc materialną powstańcom śląskim. Co ciekawe, między poszczególnymi okręgami policyjnymi wytworzyła się pewna rywalizacja: „kto zbierze więcej”. Kiedy w październiku 1923 r. w Warszawie dokonano aktu terrorystycznego, wysadzając w powietrze cytadelę, z pomocą poszkodowanym ruszyli natychmiast policjanci z całego kraju, organizując dobrowolne zbiórki. Za budujący przykład „ofiarności serca” może posłużyć IX kompania graniczna PP w Kołtunianach (woj. wileńskie), której funkcjonariusze – żyjący w spartańskich warunkach na krańcach Rzeczpospolitej – odłożyli ze swych skromnych poborów 8.900.000 mkp.

Niespełna miesiąc wcześniej inna tragedia dotknęła rodziny górników z KWK „Reden” w Dąbrowie Górniczej. Na skutek pożaru w tej kopalni i nieudolnie prowadzonej akcji ratowniczej zginęło 38 górników. Solidaryzując się z rodzinami ofiar katastrofy, ogłoszono na łamach „GAiPP” apel o zbiórkę pieniędzy. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Pomoc nadeszła z całego kraju, ze wszystkich jednostek PP. Z jednego tylko Okręgu VI PP m.st. Warszawy zebrano ponad 42 mln mkp. Warto podkreślić, ze stołeczni policjanci równolegle, przez dwa miesiące, dobrowolnie wspomagali swoimi składkami warszawskie pogotowie ratunkowe. Przekazali tam w sumie ponad 25 mln mkp.

Gdy Ojczyzna w potrzebie

Lata 1923-1925 to walka rządu premiera Władysława Grabskiego z inflacją i hiperinflacją. W ramach udzielonych pełnomocnictw premier Grabski przeprowadził reformę skarbu, ustanawiając nową walutę – złotego i powołując jego emitenta – Bank Polski. Zaapelował też do społeczeństwa o pomoc w naprawie finansów państwa. Wśród pierwszych, którzy ruszyli rządowi polskiemu z pomocą byli funkcjonariusze PP z całego kraju. Najbardziej jednak w tych działaniach wyróżnili się policjanci z Okręgu V PP Białostockiego, przekazując państwu ponad 9 mln marek polskich.

Funkcjonariusze PP przyczynili się również do powstania pierwszego w odrodzonej ojczyźnie Banku Polskiego, dzięki wykupieniu 16.160 jego akcji. Nie kupował ich policjant jak kapitalista, dla swej osobistej korzyści – pisała „GAiPP”. – Było to z jego strony wielką ofiarą materialną, zmuszającą do znacznej nieraz redukcji budżetu miesięcznego.

Na liście beneficjentów policyjnej ofiarności znalazły się także: Liga Obrony Powietrznej Państwa, Polski Czerwony Krzyż, Liga Morska Kraju, a także utworzony w 1936 r. dekretem prezydenta Ignacego Mościckiego Fundusz Obrony Narodowej.

Szczególną jednak uwagę kierownictwo polskiej Policji Państwowej zwracało na organizacje i stowarzyszenia o charakterze pomocowym, działające na rzecz funkcjonariuszy PP i ich rodzin. Mające w swych statutach zapisy dotyczące udzielania wsparcia materialnego swym członkom, troski o ich zdrowie, organizowania kursów i zajęć dokształcających, a także rozwijania działalności kulturalno-oświatowej i sportowej. Do tych najbardziej znanych, o zasięgu ogólnopolskim, należały stowarzyszenia „Rodzina Policyjna” oraz Policyjny Dom Zdrowia. Każde z nich, to temat sam w sobie.

Źródło: BEH-MP KGP/JP, fot: „Na Posterunku”

Powrót na górę strony