Aktualności

Kryminalni

Data publikacji 18.07.2020

Od początku zaliczano ich do elity intelektualnej Policji Państwowej. Nieprzypadkowo, bowiem to na nich spoczywał główny ciężar walki z najbardziej niebezpiecznymi kryminalistami: bandytami, gwałcicielami, sadystycznymi mordercami, seryjnymi zabójcami. Ludźmi, którzy nierzadko potrafili wykorzystać zdobycze naukowej kryminalistyki, aby uniknąć odpowiedzialności za swe zbrodnie.

Funkcjonariusze policji śledczej, bo o nich tu mowa, nigdy nie mieli łatwego życia. Zajmowali się zawsze najbardziej ciemnymi sferami życia. Ich chlebem codziennym była, i tak pozostało do dziś, wszelka patologia oraz sceny, na widok których zwykłym śmiertelnikom cierpnie skóra, a krew tężeje w żyłach.

Narodziny

Służbę śledczą w strukturach Policji Państwowej powołał oficjalnie minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski aktem prawnym noszącym tytuł Przepisy o organizacji urzędów policyjno-śledczych, który ogłoszony został w Monitorze Polskim nr 235 z 29 października 1919 r. Na podstawie tego dokumentu przy każdej komendzie okręgowej (wojewódzkiej) PP utworzono po jednym urzędzie śledczym, natomiast w większych miastach, w zależności od miejscowych warunków przestępczości, tworzono ekspozytury śledcze I,II,III i IV rzędu, liczące od 3 (ekspozytura IV rzędu) do 50 i więcej funkcjonariuszy (ekspozytura I rzędu).

Zadaniem urzędów śledczych i ich ekspozytur – jak zapisano w par. 2 Przepisów - było zapobieganie i ujawnianie przestępstw. W trakcie wykonywania tych czynności funkcjonariusze podlegali władzom sądowym i prokuratorskim. To podporządkowanie – jak pisze Robert Litwiński w swej książce „Korpus Policji w II RP” - prowadziło jednak czasami do zgrzytów, wynikających głównie ze względów ambicjonalnych oraz przypadków lekceważenia funkcjonariuszy przez niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Wielu z nich uważało się bowiem wręcz za przełożonych komendantów jednostek Policji. W drastycznych sytuacjach musiał nawet interweniować u ministra sprawiedliwości komendant główny PP.

4 stycznia 1922 r. ukazał się nowy akt prawny dotyczący organizacji urzędów śledczych, podpisany przez ówczesnego ministra SW Stanisława Downarowicza. Rozporządzenie precyzowało tworzenie urzędów śledczych przy komendach okręgowych PP, a w czynnościach dochodzenia podporządkowywało służbę sądom okręgowym. Zadania urzędów pozostały te same. Niestety, istniejące animozje między przedstawicielami resortów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, również.

Komendant Hoszowski zarządza

Te ogólne, wyznaczone przez ministra SW ramy dotyczące organizacji urzędów śledczych, wypełnił Rozkaz Komendanta Głównego PP nr 165 z 20 maja 1922, w którym komendant Wiktor Hoszowski polecił policji śledczej nadzór nad elementem przestępczym za pomocą służby patrolowej, bezpośredniej obserwacji oraz gromadzenia informacji poufnych. Policja śledcza miała obowiązek utrzymywania ścisłego kontaktu z policją mundurową, ta zaś okazywać jak najdalej idącą pomoc funkcjonariuszom Policji Śledczej przy wywiadach, poszukiwaniach i ściganiu przestępcy.

Urzędy i ich ekspozytury miały być natychmiast informowane o najpoważniejszych przestępstwach: zabójstwach, bandyckich napadach, aferalnych kradzieżach i fałszerstwach dokumentów, i codziennie rano przedstawiać przełożonym sprawozdanie o stanie przestępczości za ubiegłą dobę. Ta informacja dzienna trafiała później z całego kraju do Wydziału IV Rejestracyjno-Pościgowego KGPP i służyła m.in. celom statystycznym oraz redagowaniu ukazującej się od 1 sierpnia 1919 r. „Gazety Śledczej”, stanowiącej zbiór informacji o rodzimej działalności przestępczej (w latach 1919-1922 wydział funkcjonował jako Centralne Biuro Inwigilacyjne, następnie jako Wydział Rejestracyjno-Karny, a w 1927 r. zmienił nazwę na Centrala Służby Śledczej – przyp. JP).

Pierwszym naczelnikiem Wydziału IV KGPP został podinsp. Wiktor Ludwikowski, późniejszy komendant wojewódzki PP w Poznaniu, Warszawie i Wilnie. 15 grudnia 1919 r. podpisał on jeden z pierwszych dokumentów służbowych policji śledczej - Instrukcję o rejestracji karnej,. Była to, zdaniem Andrzeja Abramskiego i Jerzego Koniecznego, autorów dziejów służb ochrony porządku w Polsce pt. „Justycjarjusze, hutmani i policjanci”, rejestracja poprzednich kar przestępców. Ich swoiste curriculum vitae, obejmujące dane personalne, miejsce i datę skazania, rodzaj przestępstwa, wyrok i numer sprawy karnej. Podstawę do założenia karty rejestracyjnej stanowiły: odpis wyroku sądowego, informacja od innych władz, a niekiedy nawet własne zeznanie przestępcy.

Instrukcja wprowadziła także karty osób poszukiwanych oraz karty rękopisowe, nie stosowane dotąd przez naszą policję śledczą w toku prowadzonego postępowania. Zawierały one próbkę pisma osoby podejrzanej (rejestrowanej w policyjnej kartotece), ujętą w formie krótkiego zdania, które stanowiło zarazem materiał badawczy dla grafologa. Brzmiało ono: „W dniu… roku… o godzinie… byłem zatrzymany przez Urząd Śledczy w… jako podejrzany”. Na końcu podejrzany składał własnoręczny podpis.

Na prowincji

W początkach lat 20-tych w komendach okręgowych oraz ekspozyturach śledczych I rzędu funkcjonowały już centrale inwigilacyjno-informacyjne, prowadzące m.in. kartoteki osób daktyloskopowanych wraz z ich zdjęciami. Fotografie osób zatrzymanych (podejrzanych) wykonywano wówczas w trzech pozach: z profilu (wraz z numerem rejestracyjnym zgodnym z kartoteką), en face (oba zdjęcia bez nakrycia głowy) oraz en trois quatre – z nakryciem głowy.

Instrukcja wyjaśniała także, jak należy fotografować zwłoki osób zmarłych, a nieznanych lub zamordowanych. W takich sytuacjach wykonywano dwa zdjęcia: pierwsze w stanie zastanym przez policję na miejscu zdarzenia, i drugie – samej twarzy denata obmytej już wodą.

Należało także wykonać zdjęcia sytuacyjne, aby dać możność sądowi zorientowania się w akcji wykonania przestępstwa przez złoczyńcę.

O ile w miastach wojewódzkich i większych miastach powiatowych służba śledcza – korzystająca już ze zdobyczy techniki kryminalistycznej – odnosiła niezłe sukcesy w walce z przestępczością, o tyle prowincjonalni śledczy – zwłaszcza ci z jednostek kresowych, pracujący w ekspozyturach III i IV rzędu - długo jeszcze borykali się z problemami zarówno niedouczonych kadr, jak i posiadanego sprzętu. A właściwie jego braku. W jednostkach terenowych magazyny świeciły pustkami. Brakowało właściwie wszystkiego, od aparatów fotograficznych począwszy, na papierze kancelaryjnym skończywszy. Aparaty do daktyloskopii, na przykład, pojawiły się tam dopiero w późnych latach 20-tych. Podejrzanych transportowano więc do komend okręgowych, nierzadko po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, bo tylko tam można było fachowo pobrać od nich odciski palców.

Potrzebne reformy?    

Braki w wyposażeniu policji śledczej starano się nadrabiać doskonaleniem organizacji służby. W roku 1924 zmieniono strukturę stołecznego Urzędu Śledczego. Jego naczelnik wysoko awansował w hierarchii, stając się zastępcą komendanta okręgowego ds. kryminalnych. W zakresie tej służby mógł już wydawać polecenia kierownikom komisariatów. Miał do dyspozycji m.in. zastępcę oraz 4 brygady (zabójstw, kradzieży, oszustw i lotną), dział rozpoznawczy i kancelarię.

W Warszawie funkcjonowało wówczas 30 komisariatów PP (w tym 4 kolejowe). Wszystkie zobowiązano do współpracy z czterema ekspozyturami Urzędu Śledczego. W każdym komisariacie wprowadzono również służbę dyżurnego śledczego, który w sytuacji poważnego zdarzenia gwarantował szybki kontakt z właściwą ekspozyturą urzędu oraz podjęcie natychmiastowych działań operacyjno-dochodzeniowych.

W ciągu dwóch lat funkcjonowania tego systemu przyjęte formy współpracy ze służbą mundurową okazały się zupełnie udane, dlatego w kręgach policyjnych ze zdziwieniem przyjęto kolejną reorganizację służby śledczej. Przeprowadzono ją w lipcu 1926 r. Niewykluczone, że w związku z „wypadkami majowymi” i dojściem do władzy grupy wojskowych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych objął wówczas gen. bryg. Sławoj Składkowski, komendantem głównym PP został - po ustąpieniu Mariana Borzęckiego - płk. Janusz Jagrym-Maleszewski. Kluczowe stanowiska w KGPP objęli również wojskowi.

Nowa reorganizacja służby śledczej zlikwidowała urzędy i ekspozytury śledcze we wszystkich komendach okręgowych. Przeformowano je na jednostki zupełnie nowego typu, z zadaniem zapobiegania przestępstwom i wykrywania ich, a w zakresie rejestracji prowadzenia albumów fotograficznych, skorowidzów poszukiwanych, spisów osób oddanych pod dozór policji, dossiers przestępców i kontroli rzeczy zaginionych. Natomiast zadania w zakresie koordynacji działań i instruowania przejmował komendant wojewódzki, odpowiedzialny teraz za szkolenie, inspekcję i kontrolę w zakresie służby śledczej. Do niego należała też statystyka przestępczości w województwie.

Tymczasem okazało się – twierdzą Andrzej Abramski i Jerzy Konieczny – że reorganizacja służby śledczej była niewypałem. Komendanci wojewódzcy nie mieli możliwości prowadzenia szkolenia i kontroli, i głównie dlatego wrócono do poprzednich koncepcji. Urzędy Śledcze wróciły do komend wojewódzkich, zajmując się koordynacją, instruktażem i kontrolą. Natomiast przy 9 komendach miejskich i 32 powiatowych powstały Wydziały Śledcze.

Przy okazji tej reorganizacji Wydział IV KGPP, funkcjonujący od 1922 r. pod nazwą Rejestracyjno-Pościgowego, zmienił nazwę na: Centrala Służby Śledczej. Taki stan utrzymał się – bez większych zmian – do końca dwudziestolecia międzywojennego.

Źródło: BEH-MP KGP/JP, fot: „Na Posterunku”, „GAiPP”, archiwum

Powrót na górę strony