Aktualności

24 września 1939 r. – sformowanie Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego ps. „Hubal” cz. 2

Data publikacji 25.09.2020

2 października mjr H. Dobrzański otrzymał wiadomość, że 3 km od ich pozycji pod wsią Wola Chodkowska ugrzęzły samochody niemieckie. Major postanowił wykorzystać okazję i zaatakować wykorzystując element zaskoczenia. Wydał rozkaz aby grupa dowodzona przez rtm. Stanisława Sołtykiewicza i kpr. Romualda Rodziewicza oskrzydliła wroga z prawej strony i wyszła na jego tyły, sam zaś postanowił poprowadzić główny atak. Tak opisywał to zdarzenie kpr. Józef Alicki: „Z pistoletami w rękach i z okrzykiem hurra ruszono na Niemców z odległości około 200 metrów. Konie rwały jak opętane, rozpoczęła się bezładna strzelanina z obu stron. Major rwał pierwszy i walczył jak prosty żołnierz”. Atak całkowicie zaskoczył Niemców, którzy musieli pochować się pod samochodami, Po krótkiej bitwie cześć żołnierzy wroga poddała się, których major będąc pod wpływem świeżo nabytej wiedzy, o okrutnym sposobie prowadzenia wojny przez nieprzyjaciela, rozkazał zlikwidować, zaś samochody spalić. Ze strony niemieckiej poległo 20 żołnierzy i tylko jednemu udało się uciec, a po stronie polskiej zginęło dwóch ułanów, jeden zaś został ranny. Pod wieczór oddział dotarł do Puszczy Kozienickiej w rejonie Zwolenia. Z samego rana skierowano się do odległej o 50 km miejscowości Michałów. Po drodze w godzinach nocnych ułani natknęli się na stacjonującą jednostkę niemiecką, w związku z czym major rozkazał zmienić kierunek marszu, nie zmieniając tempa. Dzięki temu wróg nie zorientował się w sytuacji uznając kawalerzystów za swój oddział. W trakcie dalszego marszu do mjr H. Dobrzańskiego zgłosiło się dwóch chłopów, skarżąc się, że w okolicy grasuje bandyta o nazwisku Sawicki, który rabował okoliczną ludność. Major wydał rozkaz kpr. J. Alickiemu pochwycenia podejrzanego, którego razem z dwoma innymi żołnierzami odnaleziono w chlewie. Po powrocie aresztowany bandyta w asyście oficerów i miejscowych świadków został osądzony. Z zeznań świadków wynikało, że jest to zbieg z więzienia świętokrzyskiego, skazany wcześniej za morderstwo. Po rozpatrzeniu sprawy dowódca OWWP skazał winnego na karę śmierci. Do dalszej drogi wzięto przewodnika i pozostawiono taczankę, która utrudniała marsz. O świcie oddział przekroczył szosę Iłża – Lipsko. Miejscowa ludności ostrzegła mjr H. Dobrzańskiego o stacjonujących w okolicznych wioskach Niemcach, w związku z tym major wysłał jako szperaczy pchor. Leona Gołkę i kpr. J. Alickiego, którzy zauważyli obecność wroga we wsi Wólka. Zanim zdążyli wrócić z meldunkiem, oddział majora wjechał na wzgórze, pod którym znajdowali się Niemcy. W tej sytuacji oddział nie mógł już zawrócić, w związku z czym dowódca OWWP wydał rozkaz do ataku na przeciwnika. Ułani galopem wpadli do wioski i ostrzelali Niemców, a następnie udało się im dojechać do lasu, gdzie stwierdzono, że brakuje 4 spośród nich, a jeden jest ranny. Po przebyciu 2 km od miejsca walki napotkano leśniczówkę, w której major zarządził postój. Z decyzją tą ze względu na bliskości miejsca walki i możliwość podjęcia przez Niemców pościgu nie zgadzał się rtm. S. Sołtykiewicz. W efekcie doszło do ostrej wymiany zdań z dowódcą, wynikiem czego było odejście rotmistrza z oddziału. Po tym wydarzeniu mjr H. Dobrzański swoim zastępcą mianował kpt. Maciej Kalenkiewicza ps. „Kotwicz” (późniejszego cichociemnego – żołnierza ZWZ/AK). Wieczorem 3 października oddział skierował się w Góry Świętokrzyskie, zatrzymując się na odpoczynek we wsi Bór Kurowski. Mjr H. Dobrzański wysłał patrol, który zameldował, że Niemcy podchodzą po lasy starachowickie. Spowodowało to zmianę kierunku marszu na południowy. Został on jednak przerwany przez Niemców patrolujących szosę Starachowice – Ostrów Świętokrzyski. OWWP zatrzymał się w gajówce do zapadnięcia zmroku. Znaczna przewaga liczebna wroga, a także chęć skrytego przeniknięcia w Góry Świętokrzyskie, nakazywały unikanie walk. Wkrótce jednak na lewym skrzydle patrol pchor. Zygmunta Morawskiego natknął się na Niemców i ich ostrzelał. Mjr H. Dobrzański rozkazał wszystkim grupom otworzyć ogień, co powstrzymało wroga. Zapadający zmrok zwiększał szanse ułanów na oderwanie się od nieprzyjaciela. Grupie kpr. J. Alickiego udało się obejść skrzydło i ostrzelać Niemców z odległości 50 m. Poniesione straty po stronie niemieckiej zmusiły przeciwnika do wycofania się. Po złożeniu raportu przez dowódców grup, major zarządził pogotowie marszowe i w przeciągu godziny oddział ruszył dalej w Góry Świętokrzyskie. Podczas tego marszu OWWP został jeszcze kilka razy ostrzelany przez placówki niemieckie. Po przybyciu w Góry Świętokrzyskie ze względów bezpieczeństwa, a także pod wpływem problemów z zaopatrzeniem, ułani podzielił się na mniejsze grupy. W górach pozostali kilka dni. Całość zbierała się w umówionym miejscu na odpoczynek. Pierwszym miejscem postoju był młyn Wspólna nad rzeką Czarna Woda koło Dąbrowy Dolnej na południe od Bodzentyna i gajówka Celiny. Udało się także nawiązać kontakt z gajowym Celiny Stanisławem Niepewnym oraz leśniczym z Podgórza Władysławem Bańkowskim. Następnie oddział przeniósł się Woli Szczygłowej gdzie zaopatrywał go gajowy Zieliński. Wieści o partyzantach rozchodziły się bardzo szybko i jak wspomina Mieczysław Młodzik już jesienią 1939 r. pytano go w Warszawie o oddział działający w Górach Świętokrzyskich.

Podczas pobytu w gajówce Podgórze mjr H. Dobrzański oznajmił żołnierzom, o zmianie swojej decyzji przedostania się na Węgry i poinformował ich że zamierza pozostać w kraju i kontynuować walkę. Istniało kilka motywów tej decyzji jak: obawa przed internowaniem przy próbie przekroczenia granicy Węgierskiej, trudności związane z samym dotarciem do granicy, przy tak dużej liczbie wojsk wroga w kraju, a także przychylność ludności cywilnej z jaką się spotkał OWWP, w którym ludzi widzieli nową nadzieje na wolną Polskę. Ułanom którzy pytali go co będzie dalej odpowiadał:

„Będziemy oczekiwać wiosny i ofensywy francusko-angielskiej, tworząc na zapleczu niemieckim ogniska oporu, spełniając rolę pomostu, który ułatwi powrót naszym wojskom na ojczystą ziemię. Czeka nas długa walka, na polu i pod ziemią. Z tych zmagań wyjdziemy zwycięsko”. Po tym oświadczeniu część żołnierzy opuściła oddział. W tym okresie ze względu na bezpieczeństwo rodzin, major polecił wszystkim osobom pozostającym w oddziale przybrać pseudonimy. Sam przyjął pseudonim „Hubal”. Pozostali przyjęli następujące: kpt. M. Kalenkiewicz – „Kotwicz”, kpt. Józef Grabiński – „Pomian”, por. Feliks Karpiński – „Korab”, ppor. Modest Iljin – „Klin”, pchor. L. Gołko – „Lorek”, pchor. Z Morawski – „Bem”, kpr. R. Rodziewicz – „Roman”. W nowej sytuacji „Hubal” zmienił kierunek marszu na północno–zachodni wysyłając zarazem częste patrole, które także bez większych problemów, dzięki życzliwości mieszkańców tych okolic zdobywały żywności i pasze.

Mjr H. Dobrzański jako pierwszy podjął także próbę stworzenia organizacji konspiracyjnej, mającej stanowić zaplecze dla działalności oddziału, co wynikało chęci kontynuowania walki w myśl przysięgi złożonej Ojczyźnie na wierną służbę w mundurze aż do śmierci.

Źródło: BEH – MP KGP, zdj. IPN, NAC, Wikimedia Commons

Źródło: Tekst na podstawie artykułu Zbigniew Sperka, Powstanie i kształtowanie się Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego - do końca 1939 r.,

Bibliografia:

Z. Kosztyła, Oddział Wydzielony Wojska Polskiego Majora „Hubala”, Warszawa 1987,

Z. Kosztyła, Wrzesień 1939 roku na Białostocczyźnie, Warszawa 1976,

J. Wielhorski, Kawaleria polska i bronie towarzyszące w kampanii wrześniowej 1939 roku, Londyn 1979,

J. Zaborowski, Oddział majora Hubala i jego tomaszowscy żołnierze, Tomaszów Mazowiecki 2009,

J. Alicki,Tak się zaczęło, „Nowa Kultura” 1958, nr 16,

M. Szymański, Oddział majora „Hubala”, Warszawa,

A Ziółkowska, Z miejsca na miejsce w cieniu w legendy Hubala, Kraków 1986,

R. Rodziewicz, Zapiski z oddziału „Hubala”, „Kontrasty” 1980 nr 10,

B. Kacperski, J. Z. Wroniszewski, Końskie i powiat konecki 1939–1945, cz. I: „Mała wojna” majora Hubala, Końskie 2005,

L. Łuniewska, Hubalczycy, Odział Wydzielony Wojska Polskiego, Warszawa 2005,

B. Hillebrandt, Partyzantkana Kieleczczyznie 1939–1945, Warszawa 1967,

H. Sobierajski, Niespokojna Dusza. Mjr Henryk Dobrzański „Hubal”, Łódź 1990.

 

  • Żołnierze majora Hubala w 1939 roku
  • Hubal ze swoimi żołnierzami w 1939 roku
  • Żołnierze majora Hubala w 1940 roku
Powrót na górę strony