Aktualności

Lubię Posterunkowego

Data publikacji 03.01.2021

Czy kiedykolwiek marzy) Pan o mundurze?

-Nie. Mój ojciec był oficerem, mundur miałem na co dzień. Młode życie spędzałem na terenie jednostki, więc jakoś do tego munduru niespecjalnie mnie ciągnęło. Przed maturą, gdy byliśmy z klasą na spotkaniu agitacyjnym na posterunku, namawiano nas, byśmy wstąpili do Milicji Obywatelskiej. Ale ja i moi koledzy nie zdecydowaliśmy się.

Żaden z Pana synów nie wybiera się do Policji?

-O ile wiem, to nie. Ale najmłodszy bardzo lubi militarne akcesoria. Starsi w jego wieku tak się tym nie fascynowali. Ale co będzie, to będzie.

Zawsze Pański policjant jest jak z szablonu wycięty?

-Nie. Mimo wszystko postać Posterunkowego bardzo lubię. Dzięki scenarzystom on się przeistacza, oczywiście w ramach swego „policjanctwa”, swej nieudolności i wszystkich swoich przypadłości. Raz jest kloszardem, raz amantem, innym razem generałem policji lub włoskim carabinieri. Nawet ma sen, w którym jest lowelasem i wyrywa Jadzię, graną przez Hankę Śleszyńską.

Pańska rola jest konsultowana z prawdziwymi policjantami?

-Nie ma na to czasu, ale i rola tego nie wymaga. Uprawiamy fikcję tylko zbliżoną do rzeczywistości.

Z takim policjantem warto się zaprzyjaźnić?

-On wywołuje w odbiorcy sympatyczne odczucia, uśmiech na twarzy, ale nie sądzę, by widzowie chcieli rzeczywiście mieć takiego policjanta gdzieś tam u siebie...

Zna Pan swojego dzielnicowego?

-Nie.

Miał Pan styczność z policją?

-A kto nie miał? Nie były to jakieś straszne kolizje z prawem, więc mogę kandydować do Sejmu, ale bywało, choćby przez sam fakt posiadania prawa jazdy. Mnie policja lubi. Wbrew temu, co niektórzy uważają, policjanci mają olbrzymie poczucie humoru.

Policjanci rozpoznają w Panu Posterunkowego?

-Tak. Pytali mnie nawet, czy muszę grać takiego idiotę. Gdy oglądają serial, w którym pojawia się reprezentant ich grupy zawodowej, to siłą rzeczy się z nim porównują i mówią: O nie, tak nie jest, co za bzdura, w życiu tak nikt nie postępuje! Ale nam robi koło pióra! Odpowiedziałem, że tak piszą scenarzyści, ja tylko dostosowuję się do wymogów scenariusza. Policjanci podsumowali, że w takim razie dobrze gram posterunkowego.

Lubi Pan policjantów?

-Oczywiście, znam wielu prywatnie i są fantastyczni. Wykształceni, inteligentni. Tu, jak wszędzie, są różni ludzie. Ale jest to grupa społeczna, którą traktuje się po macoszemu.

Z tym traktowaniem, o co chodzi?

-O to, jak wygląda uposażenie policjanta, czy ma na paliwo do radiowozu, z jaką pałką, z jakim pistoletem biega po ulicy. Te sytuacje, które pojawiają się w serialu, śmieszą, ale często są wzięte z życia. Na przykład kiedy policjant mówi, że nie może gdzieś pojechać, bo wyczerpał przydział paliwa. Nie chodzi o to, by się nad nimi użalać, ale są pewne zawody, jak nauczyciele, lekarze, policjanci, które bezwzględnie powinny być traktowane przez decydentów z estymą. Oni powinni w te grupy zawodowe wpompować dużo więcej pieniędzy. W Polsce większe prawa ma bandyta niż policjant! A wydawałoby się, że sprawa jest prosta. Buch pałką w łeb, w kajdanki i chwast wyrwany. A to nie takie proste. I tu ukłoniłbym się w stronę panów, którzy podejmują decyzje, by zlitowali się nad policjantami, a tym samym nade mną.

Jarosław Boberek dyplomowanym aktorem został w 1990 roku. Widzom kojarzy się jednak przede wszystkim z Posterunkowym, sympatycznym, acz niezbyt rozgarniętym policjantem z seriali „Rodzina zastępcza” i „Rodzina zastępcza plus”. Urodził się 43 lata temu w Szczecinku. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu. Od 1993 r. gra w Teatrze Studio w Warszawie. Ma na koncie role w filmach, serialach TV i spektaklach Teatru Telewizji oraz dubbing w filmach animowanych, fabularnych i grach komputerowych. Podkłada głos pod postać Kaczora Donalda. Żonaty, ma trzech synów.

 

MONIKA DĄBROWSKA zdj. Anna Michejda, gilarski.com/Positive Agencja

 

Źródło: Policja 997 6/2006 str. 48

 

 

  • Jarosław Boberek
  • Jarosław Boberek
Powrót na górę strony