Aktualności

Ostatni patrol posterunkowego Szałkowskiego cz. 2

Data publikacji 21.01.2021

Po upływie tygodnia od pogrzebu post. Szałkowskiego, w czwartek 3 stycznia 1935 roku w prasie zaczęły się pojawiać nowe sensacyjne informacje w zakresie ukrywających się przed policją - Wyrembka i Czerwińskiego. Jedna z informacji pochodząca od emerytowanego nauczyciela Gajewczyka, wskazywała iż na targu w Kórniku mieli być widziani mężczyźni rysopisem odpowiadający Wyrembkowi i Czeriwńskiemu, którzy na widok policyjnego patrolu rzucili się do ucieczki. Po przeskoczeniu ogrodzenia szkółki ogrodniczej dotarli do drogi, którą mieli uciekać najpierw w kierunku Środy, po czym wskutek podjętego pościgu policyjnego, zmienili kierunek ucieczki na Zwierzyniec. W świetle kolejnej informacji,  na Wyrembka i Czerwińskiego natknął się  na drodze pod Kórnikiem przodownik Gendel - komendant posterunku PP w Kórniku. Rzekomo obydwaj podejrzani mieli na jego widok rzucić się do ucieczki rozbiegając się przy tym w różne strony. Umundurowany przod. Gendel podjął pościg za uciekającymi, a nawet oddał w ich kierunku kilka strzałów, jednak nie udało mu się żadnego z nich zatrzymać. Później obie informacje są już spójne i wynika z nich że jeden z uciekających przestępców (w toku śledztwa ustalono, że był nim Wyrembek) zatrzymał przejeżdżającą furmankę i grożąc pistoletem zrzucił powożącego nią Kazimierza Mielocha z wozu a sam zajął jego miejsce. Po przejęciu wozu ruszył drogą w stronę Runowa (inna informacja mówiła, że w stronę Pierzchna). W trakcie ucieczki wskutek problemów z koniem musiał porzucić wóz i dokonać zaboru innego wozu, tym razem parokonnego, którym powoził według jednych ziemianin z Celestynowa, a według innych - rolnik o nazwisku Owsiany (inne źródła mówią, że Słoma). Wszystkie źródła są jednak zgodne co do tego, że ofiara tego „zaboru mienia” miała na imię Jan, i że ze swego wozu została zrzucona przez Wyrembka siłą. Uciekający Wyrembek skierował się w stronę lasów kórnickich, gdzie w pobliżu miejscowości Borówca znowu dopadł go pech - w bryczce doszło do złamania się dyszla wobec czego nie można nim było prowadzić dalszej ucieczki. Wyrembek jednak ani myślał się poddać, kontynuując pieszo marsz w stronę pobliskiego lasu i torfowisk licząc na zgubienie policyjnego pościgu.

Tak rozpoczyna się kolejny epizod tej historii, do którego wstępem jest trwająca dzień i noc obława na uciekających, do której zaangażowano niespotykane dotąd siły policyjne. Tylko z Poznania do udziału w obławie wysłano 60 umundurowanych policjantów pieszych i konnych, 10 funkcjonariuszy śledczych „po cywilnemu” i 10 psów tropiących z przewodnikami. Do tych sił dołączyli też policjanci z lokalnych jednostek Policji Państwowej ze Śremu pod wodzą komisarza Józefa Stupnickiego, ze Środy Wlkp., dowodzeni przez komisarza Eugeniusza Madejczyka. Łącznie w obławę na bandytów zaangażowanych było ponad 100 policjantów mundurowych i przeszło 20 wywiadowców policyjnych po cywilnemu, którzy w rejon obławy zostali przetransportowani samochodami, ciężarówkami, podwodami konnymi, konno, rowerami oraz pieszo. Istotną rolę w pościgu odgrywały psy tropiące ze swymi przewodnikami, z których jeden prowadzony przez przodownika Bąbola wytropił Wyrembka w lesie. Mordercy udało się co prawda odgonić psa przy użyciu broni jaka posiadał, ale kontynuując ucieczkę przed ścigającymi go policjantami, utracił w torfowisku nie tylko buty, ale także płaszcz i czapkę.

W tym czasie policyjna obława odnotowała pierwszy sukces w postaci schwytania bandyty Czerwińskiego, który próbował się schronić w Dziećmierowie. Policyjni wywiadowcy wyśledzili go najpierw w zagrodzie niejakiego Kwiatkowskiego, potem u gospodarza o nazwisku Król, który był teściem brata Wyrembka. Nie mogąc schronić się w żadnej chałupie Czerwiński próbował przenocować pod jedną ze stodół na obrzeżach wsi, jednak styczniowe mrozy i wiatr nie pozwoliły mu na przeczekanie policyjnej obławy. Udało mu się przedostać do pobliskiego Dziećmierowa, gdzie ukrył się na strychu jednego z domów robotniczych, ale uczynił to bez wsparcia a przede wszystkim wiedzy gospodarzy domu. Gdy więc rano został wykryty na strychu przez gospodynię, ta widząc śpiącego tam obcego osobnika, bez żadnego zastanowienia powiadomiła o tym policję. Na miejsce udał się post. Przybyła w asyście dwóch innych policjantów, który dokonał zatrzymania Czerwińskiego, po czym przekonwojował go do aresztu policyjnego w Kórniku. Tam w trakcie wstępnego przesłuchania Czerwiński potwierdził, że nie brał udziału ani we włamaniu do piekarni, ani w zabójstwie posterunkowego Szałkowskiego, a jedynie towarzyszył Wyrembkowi. Ta informacja została później potwierdzona w toku dalszego śledztwa, i w świetle dalszych dowodów zebranych w trakcie prowadzonych czynności ustalono, iż wspólnikiem Wyrembka przy włamaniu do piekarni Handkego był Stefan Konarski, 25-letni robotnik z Poznania. Został on schwytany przez policję w trakcie prowadzonych czynności w sprawie zabójstwa post. Szałkowskiego. Jedna informacja przekazana przez Czerwińskiego okazała się niezwykle cenna dla kontynuowania obławy za Wyrembkiem. Otóż Czerwiński powiedział wówczas śledczym, iż rozstając się ze swoim kompanem w trakcie trwającego za nimi pościgu, umówił się z nim na spotkanie w najbliższy piątek na Starołęce.

Wyrembek, któremu udało się chwilowo umknąć policyjnemu pościgowi, wykorzystując zapadający zmrok zaszył się w lesie w pobliżu wspomnianej miejscowości Borówca, gdzie zmęczony ucieczką zasnął w wykrocie na porębie w pobliżu gospodarstwa miejscowego sołtysa o nazwisku Nowak Ignacy. W godzinach rannych następnego dnia żona sołtysa, zbierająca na torfowisku drewno na opał, zauważyła śpiącego Wyrembka. Kiedy podeszła do niego zauważyła jego nieadekwatny do pory roku ubiór, w związku z czym zagadnęła go co robi w tym miejscu. Ten wymijająco stwierdził, że został doszczętnie okradziony przez nie znanych mu dwóch opryszków jak spał w jednej ze stodół we wsi, a teraz idzie do swego brata po ciepłe ubranie. Sołtysowa nawet widząc wyziębniętego Wyrembka zaproponowała mu nawet, że zabierze go do domu, aby się tam ogrzał, ale ten odmówił i pośpiesznie oddalił się w stronę pobliskiej miejscowości – Mosina. Kiedy jakiś czas później Nowakowa wróciła do domu, zauważyła na podwórku przed nim trzech policjantów z psem służbowym, którzy rozmawiali z jej mężem na temat ewentualnych „obcych”, którzy byli by widziany na terenie wsi. Wtedy też Nowakowa opowiedziała o spotkaniu z wyziębniętym mężczyzną na torfowisku i wskazała kierunek w którym się oddalił. Policjanci od razu ruszyli we wskazanym kierunku i faktycznie zauważyli w pewnej odległości od siebie mężczyznę wyglądem przypominającym poszukiwanego. Niestety bandyta również ich spostrzegł i widząc biegnącego w jego kierunku policyjnego psa strzelił do niego dwukrotnie. Wykorzystując warunki pogodowe i ukształtowanie  terenu, skutecznie zmylił pościg i umknął ścigającym go policjantom w kierunku Czołowa, gdzie miał być widziany około południa. Prawdopodobnie widząc, iż obława policyjna w dalszym ciągu podąża za nim ponownie zmienił kierunek ucieczki i skierował się w stronę Poznania, gdzie zgodnie z ustaleniami miał spotkać się z Czerwińskim. Nie wiedząc o zatrzymaniu Czerwińskiego przez policję, dotarł do Poznania, gdzie włamał się do jednego z mieszkań przy ul. Kolejowej, z którego ukradł odzież oraz dokumenty, ale też gdzie zmienił też nieco swój wygląd zewnętrzny goląc kilkudniowy zarost – dziś powiedzielibyśmy, że się „odświeżył”.

W tym miejscu warto wspomnieć, iż skutecznemu pościgowi za bandytą oprócz niesprzyjających warunków pogodowych nie pomagało również to, że poznańska policja nie rozesłała na obszar, na którym prowadzono obławę, listów gończych z wizerunkiem Wyrembka, które od jakiegoś już czasu w znacznej ilości były rozlepione na terenie samego Poznania. To dawało zabójcy policjanta pewną przewagę nad stróżami prawa w terenie i umożliwiało mu kontakt z osobami z przestępczego półświatka, które udzielały mu pomocy. Dzięki takiej właśnie pomocy, w sobotę 5 stycznia 1935 roku w godzinach popołudniowych, po spotkaniu ze swymi kompanami w lesie na Dębinie,  Wyrembek został zaopatrzony w żywność i bieżące informacje o pościgu (w tym o te pochodzące z prasy). Wiedząc, iż policja cały czas „depcze mu po piętach” postanowił opuścić Poznań i następnej nocy, z niedzieli na poniedziałek ruszył w kierunku Lubonia. Po dotarciu do tej miejscowości zatrzymał się w pobliżu zabudowań gospodarskich niejakiego Antoniego Michalskiego, gdzie zasnął w stogu słomy. Tam krótko po północy wywęszył go pies należący do nocnego stróża - Wincentego Wojtkowiaka, który wyczuwając intruza zaczął głośno ujadać. I tym razem bandyta sięgnął po broń oddając w kierunku psa strzał, po którym ten umilkł. Zaalarmowany strzałem Wojtkowiak uznał, że prawdopodobnie złodzieje próbują się dobrać do kopców z ziemniakami na pobliskim polu, i ruszył w tym kierunku. Było ok. 5.30 kiedy spostrzegł  jakiegoś osobnika szybko oddalającego się w stronę Warty. Powiadomił o tym gospodarza, a ten z kolei powiadomił napotkanych w pobliżu swoich zabudowań policjantów, wśród których było dwóch śledczych i trzech umundurowanych funkcjonariuszy z karabinami (szli od strony wsi w kierunku Poznania). Jeden ze śledczych z najbliższego telefonu i zaalarmował komendę w Poznaniu, skąd po około 30 minutach samochodem dotarło wsparcie w postaci kilkunastu uzbrojonych policjantów (niektóre źródła prasowe wskazują na 30 policjantów z karabinami). Policja najpierw przetrząsnęła wieś oraz pobliska stacje kolejową, po czym około godz. 11 obława skierowała się w stronę brzegów Warty. Kiedy policjanci podeszli na odległość 200 m do wiklinowych zarośli, położonych około 80 m od brzegu Warty, policyjne psy – Gałka, prowadzona przez przewodnika Kornowskiego i Morus, prowadzony przez przewodnika Słonkę, wywęszyły w nich bandytę. Ukryty w wiklinie Wyrembek oddał dwa strzały w kierunku zbliżających się policjantów, które na szczęście chybiły celu. Widząc beznadziejność swego położenia bandyta usiłował się zastrzelić, lecz błyskawiczna interwencja policyjnego psa – Gałki spowodowała, że wprawdzie bandyta strzelił sobie w głowę, ale kula przebiła tylko szczękę i wyszła powyżej ucha, nie powodując jego śmierci. Co ciekawe według innych relacji prasowych, kula miała wyjść oczodołem bądź utkwić w szczęce, i miała pochodzić z policyjnej broni (Wyrembek miał zostać postrzelony przez ścigających go policjantów).

nadkom. Krzysztof Musielak

Źródła dokumentów, artykułów i fotografii:

 „Dziennik Bydgoski” nr 6 z 8 stycznia 1935 r.

„Dziennik Piotrkowski” nr 330 z 2.12.1935 r.

„Dzień Pomorski” nr 252 z 30.10.1935 r.

„Głos Lubelski” nr 9 z 9 stycznia 1935 r.

„Goniec Częstochowski” nr 257 z 7.11.1935 r.

„Kurjer Bydgoski” nr 5 z 10.01.1935 r.

„Kurjer Poznański” nr 6 z 4.01.1935 r., nr 7 z 5.01.1935 r., nr 12 z 8.01.1935 r. (wyd. poranne i główne), nr 144 z 27.03.1935 r., nr 561 z 2.12.1936 r.

„Nowy Kurjer” nr 186 z 13.08.1930 r., nr 296  z 25.12.1934 r., nr 297 z 28.12.1934 r., nr 276 z 26.11.1936 r.

„Orędownik” nr 89 z 17.04.1935 r., nr 278 z 2.12.1935 r.

„Orędownik na Powiat Nowotomyski” nr 3 z 8.01.1935 r.

„Ostatnie Wiadomości Grodzieńskie” nr 290 z 29.10.1935 r.

„Siedem Groszy” nr 5 z 5 stycznia 1935 r., nr 105 z 16.04.1935 r.

„Słowo Pomorskie” nr 7 z 9.01.1935, nr 90 z 17.04.1935 r.

„Śląski Kurjer Poranny” nr 125 z 8.06.1935 r.

„Tajny Detektyw” nr 2 z 1935 r.

„Warszawski Dziennik Narodowy” nr 189 z 2.12.1935 r.

Archiwum Państwowe w Kielcach, zespół Więzienie na Świętym Krzyżu, Księga więźniów – Wyrembek Marian 1935-1939

  • Pani Nowakowa - sołtysowa z Borowca
  • Dziennik Bydgoski nr 6 z 8 stycznia 1935 r. - str. 8 Na tropie poznańskiego Maczugi
  • Kurier Poznański 1935 01 04 R 30 nr 6, str. 3 - Pościg za Marianem Wyrembkiem
  • Kurier Poznański 1935 01 05 R 30 nr 7, str. 5 - Jeden z morderców posterunkowego Szałkowskiego ujęty
  • Kurjer Bydgoski 1935 01 06 R 14 nr 5 str. 2 - W pogoni za zbrodniarzem
  • Siedem Groszy 1935 r. 5 - Dramatyczny pościg za zbrodniarzami - jeden z morderców Policjanta w Poznaniu ujęty
  • Sypialnia Wyrembka
  • Tajny Detektyw nr 1 z 1933 r. - WILCZEK łowca zbrodniarzy
  • Głos Lubelski nr 9 z 9 stycznia 1935 r. str. 9 - Ujęcie groźnego bandyty
Powrót na górę strony