Aktualności

Stuletni jubilat

Data publikacji 24.05.2021

Polska Policja kończy w tym roku lat osiemdziesiąt, a najstarszy polski żyjący policjant skończył lat... sto

Pan Stanisław Skotnicki urodził się 17 kwiet­nia 1899 roku w Orelcu, niedaleko Sanoka, w rodzinie rolniczej. W wieku 17 lat został wcie­lony do armii austriackiej. Brał udział w I wojnie światowej, uczestnicząc w ofensywie austriac­kiej przez Alpy. W czasie walk o rzekę Piawę do­stał się do niewoli. Przebywał we włoskim obo­zie jenieckim w pobliżu Etny.

W 1918 roku został zwolniony z niewoli i skie­rowany na kurację do szpitala. Tam pojawił się polski oficer, który powiadomił rodaków o wskrzeszeniu Państwa Polskiego. Stanisław Skotnicki natychmiast po rekonwalescencji wstąpił do Wojska Polskiego.

Wrócił do kraju. Jako żołnierz 51. Pułku Strzel­ców Kresowych walczył w pierwszej linii obrony Lwowa, a następnie pod Trembowlą, Płoskirowem i Tarnopolem, gdzie został ranny w nogę. Po leczeniu szpitalnym, w listopadzie 1921 roku, w stopniu starszego szeregowego został bezter­minowo urlopowany do domu.

Wiosną 1923 roku miejscowy policjant na­mówił go, by wstąpił do policji. Z posterunku w Olszanicy skierowano pana Stanisława do Leska, gdzie zdawał swego rodzaju egzamin wstępny, który dzisiaj nazwalibyśmy testem. Między innymi pisał dyktando. Jedno zdanie pamięta do dzisiejszego dnia: „Płynie buk przez rzekę Bug. Dałby Bóg, aby buk przepły­nął przez Bug”. Pan Skotnicki zdał egzamin po­myślnie i 1 lipca 1923 roku, decyzją komendan­ta Policji Państwowej Okręgu VII we Lwowie, został przyjęty do służby: „prowizorycznie, na sześciomiesięczną próbę”. Dopiero po tym okresie został „stabilizowany”.

Ze Lwowa, po umundurowaniu, skierowano młodego policjanta do Komendy Policji Pań­stwowej Okręgu XIV Poleskiego z siedzibą w Brześciu, a stamtąd do powiatu łuninieckiego.

Początkowo jego służba polegała przede wszystkim na trzymaniu warty granicznej, ochronie mostów i innych obiektów przed ra­dzieckimi dywersantami. Poznawał podstawo­we zasady sztuki policyjnej. Zdał także ekster­nistyczny egzamin z zakresu szkoły posterun­kowych.

Kolejnym miejscem jego służby była miej­scowość Sienkiewicze. Tam poznał swoją przy­szłą żonę, Olgę. W 1929 roku wzięli ślub. Rok później urodził się pierworodny syn Stani­sław. Gdy dziecko miało 4 miesiące, pan Sta­nisław został skierowany do Sosnowca na szkolenie dla posterunkowych. Po niespełna roku dostał przeniesienie do posterunku w Deniskowiczach. Tu 1 kwietnia 1934 r. był awanso­wany na starszego posterunkowego, a 2 lata później otrzymał nominację na komendanta posterunku w Chorostowie w powiecie łuninieckim.

Była to placówka położona około 3 km od granicy z ZSRR. Posterunek mieścił się w pię­trowym budynku. Stanisław Skotnicki dowodził grupą posterunkowych, których liczba w nie­których okresach dochodziła do 10. Byli oni skoszarowani w siedzibie komisariatu. W tym czasie tylko komendant placówki miał prawo założenia rodziny, posterunkowi musieli być kawalerami. Policjanci uzbrojeni byli w rewol­wery i drewniane pałki, a także karabiny. Każdy z nich, także komendant, miał do pomocy psa. Patrole były zazwyczaj jednoosobowe, poli­cjanci poruszali się na rowerach.

Problemy, z jakimi spotykali się w służbie, to przede wszystkim utarczki sąsiedzkie, spory o miedzę, pobicia, bójki między Białorusinami i Polakami, wyłapywanie radzieckich dywersantów. Wielką plagą były kradzieże koni.

Posterunek w Chorostowie był nie tylko urzę­dem, którego funkcjonariusze dbali o porządek i bezpieczeństwo. Przychodzili tu ludzie w różnych sprawach. Zdarzało się nawet, że z braku lekarza policjanci pełnili funkcje sanita­riuszy, a pani Olga zastępowała niekiedy aku­szerkę.

17 września, gdy Rosjanie wkroczyli do Pol­ski, komendant otrzymał od przełożonych pole­cenie, by na własną rękę przebijał się do miej­sca koncentracji większych sit polskich. On i je­go ludzie dołączyli do zgrupowania gen. Kle­eberga. Walczyli aż do 6 października, gdzie stoczyli ostatni bój pod Kockiem.

Przez większość czasu wojennego pan Sta­nisław musiał się ukrywać przed Rosjanami, Niemcami, a także Ukraińcami. Pod koniec wojny został aresztowany przez NKWD i oskar­żony o współpracę z AK. W lwowskim więzieniu przesiedział 9 miesięcy. Wybronił się od zarzu­tu, że jest polskim policjantem. Podczas ostat­niego przesłuchania kapitan NKWD stwierdził, że Stanisław Skotnicki jest polskim nacjonalistą i powinien znaleźć się w Polsce.

Osiadł wraz z rodziną w Pile. Przez pewien czas prowadził rozbiórki i remonty domów. Od 1946 roku pracował w zakładach ziemniacza­nych. Tu w 1964 roku przeszedł na emeryturę.

Za swoją działalność Stanisław Skotnicki zo­stał odznaczony: w 1921 r. - Odznaką honorową za czas przebyty na froncie, w 1929 r. - Medalem 10-lecia odzyskania niepodległości i medalem pamiątkowym za wojnę 1918-1921, w 1938 r. - Brązowym Krzyżem Zasługi i brązowym r ,medalem „Za długoletnią służbę”, w 1994 r. - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

W 1994 r. prezydent RP mianował Stanisława Skotnickiego podporucznikiem Wojska Pol­skiego.

Od tego roku opiekę nad nestorem polskiej Policji sprawuje Szkoła Policji w Pile. Jeden z wykładowców, nadkom. Marek Michalak, na­pisał o Stanisławie Skotnickim interesujące opracowanie „Życiorys służbą pisany”.

W setną rocznicę urodzin przedstawiciele komendanta głównego Policji - zastępca dy­rektora Biura Prezydialnego podinsp. Mirosław Skonieczny i zastępca dyrektora Biura Kadr i Szkolenia nadkom. Włodzimierz Sośnicki oraz przedstawiciele Szkoły Policji w Pile złożyli pa­nu Skotnickiemu najlepsze życzenia i wręczy­li upominki.

Redakcja „Gazety Policyjnej” życzy Czcigod­nemu Jubilatowi dużo zdrowia i samych pogodnych dni.

***

Stanisław Skotnicki zmarł 6 września 1999 r.

Źródło: Gazeta Policyjna/Janusz Jastrzębski, nr 28/1999, s. 30

  • Stanisław Skotnicki
Powrót na górę strony