Aktualności

Refleksje nad pieczęcią

Data publikacji 25.05.2021

Pisałem o tym w listopadzie ubiegłego roku („Magazyn Kryminalny 997” nr 21-22/97 r.): „Najstarszym eksponatem tego tworzonego dopiero muzeum jest pieczęć pochodząca z prywatnych zbiorów jego kustosza Zbigniewa Dunina-Wilczyńskiego. Używał jej burmistrz „policyi” miasta Skała w latach 1815 -1830. W owym przedpowstaniowym okresie Królestwo Polskie cieszyło się znaczną autonomią i pieczęć sporządzono w języku narodowym”

Pieczęć wzbogaca dziś two­rzone od roku z wielkim trudem Muzeum Policji. I choć należy domniemywać, że słowo „policya” oznacza w tym przypadku raczej całokształt władzy magi­strackiej (zgodnie z historyczną tradycją), to przecież burmistrz nadzorował również municypal­ne służby porządkowe. A mnie pieczęć przypomniała o czasie, gdy po Kongresie Wiedeńskim podzielona między zaborców Polska znalazła się w swej cen­tralnej części pod berłem cara Aleksandra I (jako króla polskie­go, przy tym nigdy nie zdetroni­zowanego, jak stało się to w przypadku jego następcy Mi­kołaja I w czasie Powstania Li­stopadowego). Atrybutem samodzielności Królestwa Pol­skiego była odrębna, nosząca orzełki armia dowodzona przez cesarskiego brata wielkiego księcia Konstantego Pawłowi­cza i język polski (władał nim również książę) panujący nie­podzielnie w sądownictwie, ad­ministracji oraz wojsku.

Pod nieobecność w kraju ro­syjskiego cesarza-króla (przy­bywał tylko na koronację i po­siedzenia Sejmu) zastępował go namiestnik, były kościusz­kowski oficer i napoleoński ge­nerał, niegdyś nawet jakobin, Józef Zajączek, któremu jed­nak dodano za kuratora pełno­mocnego komisarza cesar­skiego, osławionego Polako­żercę, senatora Mikołaja Nowosilcowa.

Już wkrótce popsuły się sto­sunki polityczne w Królestwie. Nadgorliwy gen. Zajączek za­ostrzył znacznie cenzurę obej­mując nią prasę oraz książki i przedstawienia. Obok policji municypalnych (w latach dwu­dziestych XIX wieku jej biurem śledczym w Warszawie zawiadował znany z osobistej nie­uczciwości niejaki Bimbaum), Nowosilcow zorganizował tajne Biuro Centralnej Policji pod kie­rownictwem polskiego generała Rożnieckiego. Instytucja ta, ja­ko wyższa sekretna policja, oplotła cały kraj gęstą siecią szpiegostwa, tropiąc zwłaszcza spiski o charakterze patriotycz­nym i liberalnym.

Tajna policja korzystała z licznych informatorów i agen­tów. Najsławniejsi z nich Hen­ryk Mackrott i jego ojciec Tobiasz (był warszawskim perukarzem) przyczynili się w znacznym stopniu do wykry­cia Towarzystwa Patriotyczne­go założonego przez późniejszego długoletniego kajdaniarza, majora warszawskiego 4 pułku piechoty liniowej Wale­riana Łukasińskiego. Charakte­rystyczne, że Henryk współpra­cował jednocześnie ze śledzą­cą m.in. samego Nowosilcowa (!) tajną służbą zaufanego wiel­kiego księcia Konstantego gen. Kuruty.

Zdrajcy nie uniknęli przezna­czenia. W trakcie Powstania Li­stopadowego odkryto doku­menty, także pisemne donosy, świadczące o ich niechlubnej roli. 15 sierpnia 1831 r. wzbu­rzony tłum warszawski dokonał samosądu na więźniach poli­tycznych. Na latarniach zawiśli wtedy m.in. Henryk Mackrott i inny agent policyjny Mateusz Schley.

I tak oto okazuje się, że u za­rania organizacji policyjnych w Polsce istotną rolę odegrała tajna policja polityczna. I że już wtedy złożona z Polaków i pol­skich obywateli służyła w zasa­dzie niepolskim interesom.

Źródło: Gazeta Policyjna/Marcel Tabor, nr 42/1998, s. 21

  • Pieczęć burmistrza „policyi” miasta Skała
Powrót na górę strony