Aktualności

Kradzież kieszonkowa „na podsadzanego”

Data publikacji 08.08.2021

Z wielu kradzieży kieszonkowych dokonywanych na kolejach zasługuje na bliższe omówienie kradzież tak zwana .na podsadzanego”. Użyłem określenia .na podsadzanego” z tych względów, że złodzieje — kieszonkowcy posługują się tym wyrażeniem w swej gwarze.

Zazwyczaj do kradzieży „na podsadzane­go" wybiera się co najmniej 2 — 3 złodziei, dość dobrze wyglądających powierzchownie, udających pasażerów. Kręcą się oni przeważ­nie pojedynczo, np. po jarmarkach i targowis­kach, pilnie uważając, kto co sprzedał za większą gotówkę i w jaki sposób przechował pienią­dze. Da się to zaobserwować, zwłaszcza jeżeli przyszła ofiara jest nieostrożna.

Z roli obserwatorów przechodzą do właści­wej roli złodziei na dworcach kolejowych, kiedy upatrzona osoba odjeżdża. Przy wsiadaniu do wagonu wytwarzają sztuczny tłok, przy czym je­den ze złodziejów udaje uprzejmego, pomaga wsiąść do wagonu upatrzonej ofiarze (podsadza go na stopnie wagonu), a wiedząc dokładnie, gdzie ten ma pieniądze, sprytnie je wyciąga.

Pasażer — ofiara nieraz serdecznie dziękuje podsadzającemu go do wagonu — oczywiście nie domyślając się, z kim ma do czynienia. Z reguły jednak poszkodowany nie zauważa twarzy i wyglądu uprzejmisia — złodzieja, co by mogło przyczynić się do wykrycia sprawcy. Fakt kradzieży ofiara spostrzega najczęściej już w cza­sie jazdy. Dojeżdża do najbliższego punktu węz­łowego, gdzie jest posterunek P. P., i zawiada­mia policje o kradzieży.

Dochodzenia policyjne w tych wypadkach ograniczają się jedynie do przyjęcia protokółu zameldowania, przeprowadzenia wywiadu i skie­rowania sprawy według przynależności terytorial­nej względnie do sądu gr. na umorzenie z powo­du nie wykrycia sprawcy, lub też do dyspozycji władz prokuratorskich, o ile popełniono poważ­niejszą kradzież.

Przytaczam z własnej obserwacji jeden cha­rakterystyczny wypadek usiłowanej kradzieży na „podsadzanego", Ilustrujący bezczelność prze­stępców.

Będąc komendantem posterunku P. P. na dworcu kolejowym, otrzymałem od swego są­siada zimową porą telefoniczne zawiadomienie o kradzieży większej gotówki z portfelem na „podsadzanego”. Sprawca kradzieży, pomaga­jąc wsiadać poszkodowanemu do pociągu, wyciągnął mu z tylnej kieszeni portfel z pieniędz­mi w sumie około 600 zł. Poszkodowany za­uważył brak portfelu z pieniędzmi przed odej­ściem pociągu i zawiadomił o tym policje, za­znaczając, że nie widział jednak w tłoku, kto z uprzejmych pasażerów podsadzał go na stopnie wagonu.

Otrzymawszy taką wiadomość, pouczyłem podkomendnych, by uważali, czy czasem z pociągu, w którym został okradziony ów pasażer, nie wysiądą złodzieje. Ponadto wyszedłem na teren stacyjny, by dopilnować podkomendnych i współdziałać w poszukiwaniu sprawców kra­dzieży.

Obserwując nie tylko pasażerów, wysiadających z nadchodzącego pociągu, ale i wsiadają­cych oraz przesiadających się do innych pocią­gów (była to stacja węzłowa) — zauważyłem przy pociągu, który miał odejść za kilka minut, jak pewien pasażer pomagał wsiadać drugiemu pasażerowi. „Uprzejmy” pasażer był ubrany w długą burkę i wyglądał na jakiegoś zamoż­nego kupca.

Mając w pamięci otrzymany przed chwilą telefonogram o kradzieży na sąsiedniej stacji kolejowej, zainteresowałem się uprzejmym pasaże­rem i zdecydowałem się wylegitymować go. Oburzył się na mnie, że śmiem go podejrzewać o coś i zagroził mi skargą, wydobył jednak z kie­szeni portfel z dokumentami, oświadczając, że jest bezrobotnym i udaje się w podróż w celu znalezienia pracy. Wyciągając gorączkowo do­wód osobisty z portfelu, rozłożył go i wtedy zauważyłem wychylające się z przegródek portfelu banknoty. Spotęgowało to moje podej­rzenia w stosunku do niego, zwłaszcza, że podał się za bezrobotnego, postanowiłem go wiec za trzymać. Zatrzymany z dużym tupetem przeko­nywał mnie, że się względem niego pomyliłem, że on mnie nauczy, że jest uczciwym ojcem licznej rodziny, że ma wykupiony bilet, że jedzie za pracą, aby dzieci nie zginęły z głodu itd. itd.

Dochodzenie stwierdziło, że był to złodziej notowany i karany kilkanaście razy. Tylko w po­rę otrzymana wiadomość o dokonaniu kradzieży dokładna obserwacja oraz gruntowne sprawdzenie tożsamości, notowań i karalności pozwoliły na zdemaskowanie wyrafinowanego przestępcy.

Władysław Sawicki aspirant P. P.

Źródło: „Na Posterunku” 1939 r.

  • Kieszonkowiec w pracy
Powrót na górę strony