Aktualności

Rajd automobilowy Monte Carlo – 1939

Data publikacji 10.08.2021

Dnia 17 b. m. rozpoczął się gigantyczny wyścig automobilistów z całej Europy. Z ośmiu różnych miast ruszyło 128 ekip dwuosobowych, w tym 5 załóg polskich. 256 sportowców postanowiło pokazać światu, że nie ma dla współczesnego człowieka takich przeszkód, których by nie mógł po¬konać przy pomocy sprawnej maszyny Poprzez góry i doliny, po auto-stradach i wyboistych szosach po¬mknęło 123 aut do stolicy miniaturowego Księstwa Monaco.

Polacy startowali z Tallina, z wy­jątkiem jednej ekipy, która wyruszy­ła z Aten. Skład osady polskiej: Nr 25 — Bellen i Pronaszko na 8-cylindrowym Fordzie. Nr 66 — Zagórna i Lange na Chevrolecie, Nr 106—Bo­rowik i Wierzba na Lancii. Nr 122 — Marek i Pajewski na Opel Olimpii. Z Aten startowali Mazurek i Lubieński.

Obok 4 osad polskich ze stolicy Estonii wystartowało 13 załóg obcych. Trasa Tallin—Monte Carlo wynosi 3.792 km i daje 498 pkt. Z Tallina droga prowadzi przez Rygę, Kowno, Królewiec do Warszawy, a stąd przez Poznań, Berlin, Brukselę, Grenoble do Nonie Carlo. Organizacją raidu na odcinku polskim zajął sic Auto­mobilklub Polski.

Dnia 19 b. m. godz. 2 w nocy znajdujemy się w reprezentacyjnej dzielnicy Warszawy—w Alei Szucha. Tu zainstalowano punkt kontrolny i park samochodowy, a w lokalu Auto­mobil Klubu zaimprowizowano nocleg dla strudzonych sportowców.

Ponieważ przyjazd pierwszych maszyn spodziewany jest dopiero około godz. 3. korzystamy z okazji i prosimy gen sekretarza komisji spor­towej A. P. Zabłockiego, aby zechciał nas zapoznać z organizację oraz działalnością Klubu.

Automobilklub Polski — mówi p. Zabłocki - Jest Instytucją społecz­ną o charakterze użyteczności pu­blicznej, która pracuje od lat trzy­dziestu. W organizacji swej obejmu­je 12 klubów terytorialnych z siedzi­bami w większych miastach Polski. Na czele Klubu stoją: prezes hono­rowy — Karol hr. Raczyński oraz pre­zes wicemin. Julian Piasecki. W swej działalności A. P. obejmuje propagan­dę i rozwój sportu przez szkolenie młodych kierowców w zawodach, or­ganizowanie corocznych automobilo­wych imprez sportowych i wydawanie map oraz atlasów samochodowych. Posiada własny organ p. n. Auto. Drukuje specjalne broszury informa­cyjne jak: Bez szofera, Przepisy dro­gowe, Informator automobilisty. Niezależnie od tego A. P. zajmuje się rozwojem turystyki. Zapewnia spraw­ną pomoc turystom krajowym i za­granicznym, wydaje dokumenty trypty­kowe na wyjazd zagranicę, układa marszruty, informuje co do stanu dróg i zaśnieżeń lip. Posiadając w ca­łej Polsce biura techniczne, urządza egzaminy na kierowców samochodo­wych zawodowych i amatorskich oraz przeprowadza ekspertyzy techniczno- samochodowe.

Największą doroczną Imprezą jest Międzynarodowy Raid A. P., który w rb. odbędzie się po raz pierwszy jako Grad Prix Polski.

Stosunek nasz do policji jest oparty na wzajemnej życzliwości. Szczególnie niezbędna jest dla nas pomoc policji przy organizowaniu za­wodów sportowych, w czasie których funkcjonariusze P. P. oddają nam wielkie usługi. Rola policji polega wtedy na: kontroli trasy tj. sprawdze­niu znaków informacyjnych i ostrze­gawczych, badaniu stanu oświetlenia oraz oczyszczeniu trasy z przeszkód. W czasie zawodów policja udziela zawodnikom informacji za pomocą gęsto rozstawionych posterunków, szczególnie na skrzyżowaniach dróg. Informuje co do kierunku I stanu trasy na danym odcinku, a w razie potrzeby niesie pomoc w nieszczęśli­wych wypadkach.

Dziękujemy p. Zabłockiemu za informację i biegniemz na metę, bo już od strony Alei Ujazdowskich bły­skają silne, żółte reflektory. Znak nieomylny, że jedzie maszyna. Sztab fotografów, dziennikarzy i automobilistów wybiegł no spotkanie „montecarlisty. Czy aby Polak ?

Następuje rozczarowanie. Okazuje się bowiem, że zdążającą ku nam maszyną powrócił z kontroli trasy oficer ruchu kołowego stolicy — asp. Altkorn.

Tuż po godz. 3 u wylotu Al. Szucha pojawiło się znowu światło — Polacy! Pronaszko i Belten. Ich Ford otworzył korowód maszyn raidowych.

Polakom depcze po piętach ze­szłoroczny zwycięzca, Malejczyk z ko­lonii holenderskich p. Bakker-Szut. Ford żółtolicego kierowcy jest zaopa­trzony w czerwoną tabliczkę z napi­sem „I Rallye Monte Carlo – 1939” oraz 2 łopaty, które wskazują na to że często samemu trzeba sobie drogę torować. Egzotyczny Malajczyk jest jednym z najlepszych kierowców świata. W rb. wybiera się do Polski na lipcowy raid A. P.

Na mecie nie brak też sensacji pozasportowych. Wszyscy emocjonują się przyjazdem kuzyna króla angiel­skiego, starego „montecarlisty" — lorda Valezana oraz towarzyszącej mu księżniczki bourbońsklej. Wielkie zainteresowanie wzbudzają piękne maszyny, dużej klasy sportowej. Po­dziw wywołują 12 cylindrowa Lagonda i książęcy Humber. Zachwycamy się niewidzianym dotychczas w Polsce Tolbot-Darrocq'em.

W krótkich odstępach czasu przyjeżdżają wozy. Jeden za drugim. Wszystkie pilotowane przez motocykle policyjne.

Polacy sprawiają wróżenie bardzo dodatnie. Świetnie się prezentują i są w doskonałej formie. Nie odpoczywają. Przeglądają wozy i prowadzą długie rozmowy z przyjaciółmi.

Długi korowód aut przejeżdżają­cych przez Warszawę został zamknięty o godz. 6 ej przez maleńką Simcę Francuza Angelvina. Trasy Tallin — Warszawo przejechali zawodnicy w półtorej doby. Tego samego dniu wie­czorem byli już w Berlinie, tj. w po­łowie drogi do Monte-Carlo. Pozo­stało im jeszcze tylko do przebycia 1838 km — jeszcze 30 godzin wysiłku I Jasny Brzeg.

Zakończenie raidu nastąpiło dnia 21 br. Zwycięstwo odnieśli dwaj fran­cuscy kierowcy Gas-Trevoux na Chotschkiss oraz I. Paul na Delahaye, którzy zdobyli jednakową ilość punk­tów. Z Polaków najlepsi byli w kategorii maszyn średnich: inż. Marek i kpt. Pajewskl, którzy zajęli zaszczytne 5 miejsce i otrzymali 1000 franków na­grody. Bellen i Pronaszko sklasyfikowali się na 17 miejscu.

Wszystkie wozy biorące udział w raidzie przedefilowały przed księ­ciem Monaco, Ludwikiem II. Jedynej polskiej zawodniczce p. Stelli Zagórnej rozbiła się maszyna na 30 km przed metą.

„Piątka dla policji”. Pod takim tytułem zamieszczono pochwałę dla po­licji w nr 20 Dobrego Wieczoru z dn. 20 b. m. Między Innymi czytamy:

.Nie tylko zawodnicy polscy, ale jednocześnie wszyscy cudzoziemcy stwierdzili, że tak dobrze zorganizowanego przyjęcia, jak w Polsce, nie spotkali w żadnym z czterech krajów, które mijali po drodze. Zwłaszcza nie szczędzili słów uznania dla policji, która pod dowództwem asp. Altkorna pilotowała samochody przez miasto, pomagała w razie potrzeby, służyła chętnie radą".

Wallman Jan Kazimierz, posterunkowy P.P.

Źródło: „Na Posterunku”, 1939 r.

  • Rajd Monte Carlo
Powrót na górę strony