Aktualności

Pan Sylwester...

Data publikacji 31.12.2021

Działo się to ostatniego dnia roku... Pan Sylwester był w niezwykłym nastroju. Podniecony i rozochocony. Był to jego dzień. We fraku i w cylindrze wyszedł dziś na miasto, by pokazać się w całej gali eleganta. Dziś ma bawić się, kto żyw. Niech wie każdy, że pan Sylwester obchodzi dziś jedyny i ostatni dzień swego istnienia, aż do roku następnego, gdy znów zjawi się na kalendarzu i obwieści światu swój benefis, swoje święto beztroskiej radości i niezwykłego wesela.

Dziś—tylko dziś! Jutro pójdzie w zapomnie­nie i po nocy szaleństw pozostanie jeno wspomnienie.

Już płoną żyrandole w wielkich salach, gdzie z wybiciem północy puszczą się w tany tysiączne pary. Szaleć będzie każdy, pić i hulać. Bo to dziś, dziś właśnie Sylwester króluje wszechwładnie. Raz, raz tylko w roku. Precz smętek, precz łzy, precz gorycz!

Pan Sylwester, Pan Sylwester...

*

I pan Sylwester nie próżnuje. Gdzieby się nie pokazał, gdzieby nogą nie stąpił, gdzieby nie zapukał—wszędzie przyjmują go z otwartemi ra­mionami. Wszędzie witają go serdecznie i na przy­witanie częstują go kieliszkiem i piją na jego cześć. Boć to jego dzień. i dziwić się, że zamro­czyło go i zawiało. W uszach dźwięczą mu tony skocznej muzyki. W głowie szumi i huczy od wi­watów i toastów. Nikt o niczem nie myśli, nikt o niczem nie mówi, tylko o nim, o nim jednym.

Pan Sylwester, Pan Sylwester...

*

Pan Sylwester herbu „Kieliszek" pił ze wszyst­kimi i za wszystkich. Taki go szał ogarnął, że we fraku i cylindrze tańczył na środku ulicy, budząc ogólną wesołość i spędzając troskę z lic. Nie ru­szył go nawet pan w granatowym mundurze. Po­sterunkowy. Regulator i obserwator ulicy. Dyry­gent ruchu. Pan z pałeczką. Jedyny człowiek, który „święci" Sylwestra na posterunku, gdy wo­koło pędzą limuzyny i taksy w szalonym galopie, a z okien wytwornych sal bucha śmiech.

Bal, wielki bal. Festyn maskowy. Paź kłania się po pas królowej. Król w otoczeniu dam. Różno­barwne stroje. Korowód cudacznie wystrojonych postaci. Zabawa. Perli się szampan. Lekki flirt. I muzyka, muzyka. Skoczna i podrywająca.

Pan Sylwester, Pan Sylwester...

Pan Sylwester sunie po rozbawionej ulicy. Tańczą mu przed oczami: jezdnia, chodnik, domy latarnie, magazyny, witryny. Przeskakuje przez gó­rę aut. Unosi się wgórę i spada wdół. Aż wresz­cie wpadł w ramiona posterunkowego, pod które­go skrzydła opiekuńcze oddał się całkowicie, nie znalazłszy innego wyjścia z sytuacji. Bo cóż inne­go mu pozostało, gdy wyczerpał cały zasób swo­ich sił i energji, po całym roku oczekiwania na jeden ten dzień, gdy ciągną go ze wszystkich stron i bawią się jego kosztem.

Pan Sylwester, Pan Sylwester...

*

Pan Sylwester schyla cylinder przed groźnym panem posterunkowym i zwraca się doń z maleńką prośbą.

- Szanowny panie! Szanowna władzo!

- Co obywatel powie?

- Wstawiłem się.

- To widać!

- Ale nie o to mi chodzi.

- Czego pan dobrodziej sobie życzy?

Wypić chce z panem. Ze wszystkimi już piłem. Z kolegami, z przyjaciółmi, nawet z własną teściową. Tylko z panem, z panem jedynym nie stukałem się. Niedługo przestanę być aktualny.

Nie będzie mnie. Stary jestem. Dwanaście bitych miesięcy czekałem w milczeniu i spokoju. Dziś, kiedy mam okazje, chcą ją wykorzystać do ostat­niej kropli... wódki. W pańskie ręce, panie poli­cjancie. Były czasy, gdy na tym rogu stał Moskal— wróg i rządził ulicą w sylwestrową noc. Dziś! Chce bawić się, chce pić, chcę szaleć.

- Czyń to pan prędzej i idź spać, przyjacieu. Termin twój się kończy. Już północ. 31-szy zostaje przekreślony. Na pańskie miejsce przyjdzie młodzieniaszek, który ma dokument noworoczny. „Nowy Rok“ — tak ma w paszporcie. Pan, panie Sylwestrze, zostanie wymeldowany na okres roku, niewiadomo dokąd. Muszę pana zaprowadzić do komisarjatu. Taki jest przepis. Nie możemy pana dłużej trzymać u siebie. Pan to rozumie.

Pogasły światła. I krzyk rozległ się na całe miasto, poza miasto, na cały, jak długi i szeroki świat. Rzucano się sobie w objęcia. Ściskano, ca­łowano i winszowano. Za chwile zapłonęły żyran­dole w komfortowej sali. Bal, wielki bal.

Pan Sylwester znikł jak kamfora. Rozesłano za nim „listy gończe”. I znów wypłynie ostatniego dnia roku ..

Pan Sylwester, Pan Sylwester..,

Źródło: „Na Posterunku”, nr 1/1932, Herman Czerwiński, zdj. NAC

  • Sylwester w Warszawie
Powrót na górę strony