Aktualności

W sprawie ekonomii cz. 2

Data publikacji 19.01.2022

2. Świadkowie naoczni—okoliczności czynu przestępnego.

W rubrykach blankietu protokółu policyjnego zazwyczaj znajdujemy wiersz z napisem świadkowie—i dlatego byłoby wskazanem, aby w każdym protokóle był wskazany świadek dokładnie poinformowany i mogący potwierdzić treść protokółu.

Czasami świadka niema w pobliżu, a oskarżony zaprzecza, iżby był winien, wtedy sąd wzywa autora protokółu. Jednak, gdy protokół dostatecznie ściśle określa czas, miejsce i okoliczności, wzywanie autora protokółu sąd może uznać za zbędne, gdyż sam protokół będzie dowodem wystarczającym.

Jako przykład można wziąć sprawą wózków ręcznych, krążących po Warszawie, często tamujących ruch kołowy i dobrze znanych każdemu policjantowi. Bardzo często protokóły głoszą, iż N. (taki a taki), handlując jabłkami z wózka ręcznego i zachwalając swój towar, tamował ruch kołowy i pieszy. Taki protokół nie jest dostateczny, gdyż ani sprzedawanie jabłek, ani zachwalanie towaru nie jest czynnością zakazaną i nie ma związku bezpośredniego z ruchem kołowym, natomiast policjant winien był oznaczyć, w którem miejscu stał wózek i czem właściwie ruch był tamowany?

To też sąd zmuszony jest zawezwać policjanta lub świadków celem wyjaśnienia czy nie zachodzą wypadki wskazane w obowiązującem rozporządzeniu komisarza rządu z dnia 25 maja 1925 r., a mianowicie: gdy wózek stoi na szynach tramwaju, gdy stoi przy skrzyżowaniu ulic, gdy stoi koło przystanku autobusowego lub tramwajowego, gdy stoi pośrodku jezdni i t. p. Gdyby w protokóle jakikolwiek z tych wypadków był wskazany, sąd mógłby zadowolnić się protokółem i policjanta czy też świadków wcale nie wzywać.

W wypadkach zderzeń samochodowych b. ważnem jest oznaczenie ścisłe miejsca wypadku, tymczasem protokóły zazwyczaj tego nie podają i nawet eksperci ruchu kołowego uzależniają swą opinję od określenia miejsca, gdzie zderzenie nastąpiło. Słowa „na skrzyżowaniu ulic" nie wystarczają, gdyż właśnie chodzi o to, aby oznaczyć odległość od szyn, od chodnika i t. d.

Również bardzo często protokół rozpoczyna się od słów „stwierdziłem”, tymczasem na rozprawie policjant wyjaśnia, iż naocznym świadkiem nie był, protokół sporządził naskutek zameldowania, słowa zaś ,,stwierdziłem" są drukowane na blankiecie i znaczenia nie mają. Dlatego lepiej w takim wypadku sporządzić doniesienie, iż taki a taki zameldował — sam zaś policjant świadkiem naocznym nie był, co też wielu policjantów czyni.

Cały szereg protokółów o „nadmierne przeładowanie pasażerami autobusów" wymaga za-wezwania autora protokółu ze względu na zbytni lakoniczność protokółu, który nie wyjaśnia 1) czy czasem policjant do liczby pasażerów nie zaliczył obsługi autobusu? 2) czy do liczby pasażerów nie zaliczył dzieci, siedzących na ręku u matki, za których przejazd nie płaci się? 3) czy owymi ponad normę pasażerami nie byli sami policjanci, jadący służbowo? 4) czy za pasażerów nie poczytał policjant krewnych i znajomych odprowadzających podróżnych na dworcu autobusowym?

Tak właśnie zazwyczaj tłómaczą się konduktorzy i właściciele autobusów, a ponieważ wszystkich tłómaczeń niesposób jest przewidzieć, więc dobrze byłoby zapisać, że obwiniony tłómaczył się tak a tak, i że to tłómaczenie jest prawdziwe lub nie. Gdyby protokół był tak sporządzony, policjanta sąd mógłby nie wzywać.

3. Należy unikać drobiazgowości.

Częstokroć chodzi o drobiazg. Autobus odjechał z opóźnieniem o 5 minut. Sklep został zamknięty o 7-ej minut 6. W takich wypadkach oskarżeni tłómaczą się, że nie posiadają chronometrów, że zegarek posterunkowego idzie naprzód i t. p. W małych miasteczkach przed zamykaniem sklepów policjanci dają gwizdek i piszą w protokóle, iż sklep był zamknięty w kwadrans czasu po gwizdku. Nie mając pewności co do tych kilku minut, lepiej cokolwiek opóźnić się z protokółem i postarać się o pewnych świadków.

W sprawach samochodowych, gdzie posterunkowy zdołał zanotować jedynie numer samochodu, należy przekonać się osobiście, gdzie wóz się znajduje, gdyż najczęściej w parę mięsięcy potem oskarżeni przedstawiają dowód, iż wóz w owym czasie był w remoncie i że numer zapisany jest omyłkowo.

W sprawach o kłusownictwo, o przechowywanie broni, o brak śmietnika nie można polegać na tem, co ktoś mówił, lecz stwierdzić fakty.

Wydaje mi się, że nawet tych kilka skromnych uwag mogą okazać się pożytecznemi i po ich zastosowaniu znacznie mogłaby się zmniejszyć ilość wezwań policjantów do sądu.

A skoro policjant już został wezwany, niech się pilnie przysłuchuje rozprawie sądowej, nieraz może się dowiedzieć nowych rzeczy, odświeżyć umysł, porównać zachowanie się świadków, oskarżonych i obrońców z tem co słyszał w innym sądzie lub w swojem środowisku. Wtedy być może i ten czas nie będzie społecznie stracony.

Źródło: „Na Posterunku”, nr4/1932, Jan Mioduszewski, Sąd Okręgowy, zdj. NAC

  • Policjant podczas rozmowy z nierozpoznanym mężczyzną
Powrót na górę strony