Aktualności

Urodzony detektyw cz. 2

Data publikacji 29.01.2022

- A pan czego tam szuka? — odezwał się nagle głos stróżki.

Pan Agapit zerwał się raptem na równe nogi. Spojrzał badawczo kobiecie w oczy.

- Jak pani tu weszła? — zapytał stłumionym głosem.         

- Jakto jak? Przecież drzwi pan zostawił otwarte.

- Rzeczywiście?

- No, przecież przez dziurkę od klucza nie wlazłam.

Słowa te wypowiedziane były z taką prostota i szczerością, że wszystkie dotychczasowe przypuszczenia odrazu w łeb wzięły.

- To nie ona — pomyślał — tu był ktoś inny. Ba! ale kto?

- Ukradziono mi portfel — rzekł po chwili głośno.

- Gdzie, kiedy?

- Tutaj, dzisiejszej nocy.

- II co też pan opowiada? Którędyby tu się złodziej dostał?

- Właśnie się zastanawiam.

- Na czworakach? To nie można na stojący?

- Pani tego nie rozumie. W każdym razie proszą tu dziś nie sprzątać. Musi wszystko pozostać tak, jak jest.

- To pan do roboty nie idzie?

- Nie. Najpierw musze tego łotra wyśledzić. Ze mną żartów niema. Ja jemu pokażą.

- Możeby dać znać do komisarjatu?

- Nie, nie trzeba! Policja to ciężka machina, a tutaj trzeba talentu, trzeba mieć nos… rozumie pani, wrodzony węch... Wogóle niech pani nic nikomu nie mówi, bo złodziej gotów zatrzeć ślady i będę miał utrudnioną robotę.

Po wyjściu stróżki, p. Agapit wrócił do przerwanych poszukiwań, śladów rozmaitych było coraz więcej, ale coraz trudniej dawały się one wiązać w jakiś jeden obraz gospodarki złodziejskiej — zwłaszcza, że niektóre, wcześniej powzięte wnioski okazały się zawodne, śladzik np. krwi był poprostu rozdeptaną pluskwą, a trzy kropelki na podłodze — nie łzami, lecz zgoła czemś innem, a bardzo naturalnem. Co się tyczy nitek, to urodzony detektyw przypomniał sobie, że przed pójściem na dancing sam przyszył guzik do spodni i prawdopodobnie trochę skrawków nici porozrzucał. Pozostał więc tylko skrawek papieru z wydrukowanym „kantem”, ale to była tak wątła podstawa do jakichkolwiek przypuszczeń, że poprostu należało uznać ten ślad za nieistniejący.

Żeby spokojnie nad sprawą pomyśleć, p. Agapit znów wybrał się na miasto. Szedł ulicami i rozmyślał.

- Nie ulega wątpliwości, że ktoś zapomocą wytrychów dostał się do mieszkania. Wszedł. Spostrzegł pugilares. Porwał. Ale dlaczego zostawił zegarek i portmonetkę?... Prawdopodobnie coś go spłoszyło. Tak. Lecz najdziwniejsze to, że uciekając, starannie zamknął drzwi za sobą.

Tajemnica stawała się coraz trudniejsza do odgadnięcia i Agapit musiał przyznać, że jego wrodzony talent poczyna zawodzić, niczem ona kosa, co to trafia na kamień.

Ściemniało się już, gdy wrócił do domu smutny, zniechęcony. Zarówno poszukiwania, jak rozumowania nie posunęły go ani o krok naprzód. Jednego tylko się domyślał: rabusiowi nie chodziło o pieniądze, ale o dokumenty, które spodziewał się (i słusznie) znaleźć w pugilaresie. Zaopatrzony w paszport Agapita Żuka, uprawia on teraz dalej swoje niecne rzemiosło i lada dzień może się ukazać w pismach wiadomość, że pracownik krajowej fabryki guzików został aresztowany, jako uczestnik bandy włamywaczy.

Ładna historja!

Instynkt doradzał p. Agapitowi poczynienie zastrzeżeń i zawiadomienie policji. Ambicja jednak urodzonego detektywa powstrzymywała go od tego kroku. Zaczną się urzędowe poszukiwania i ewenutalny plon ich będzie zawdzięczenia komu innemu... Nie! nigdy!

Nagle myśl nowa wpadła do spracowanej głowy p. Agapita. Pójdzie tam, gdzie był wczoraj. Kto wie, czy na dancingu nie wytropi sprawcy kradzieży?... Boć ją musiał popełnić ktoś, co wiedział, że w pugilaresie są dokumenty osobiste— ktoś, kto fakt ten podpatrzył.

Wrócił do domu i zaczął się gorączkowo przebierać. Raptem, gdy zdjął z wieszaka spodnie, poczuł ich dziwny ciężar. Sięgnął  do tylnej kieszeni i wydobył... pugilares.

- No co? wyśledził pan złodzieja?—zapytał stróż, otwierając późną noc bramę.

- A wy skąd wiecie?...

- Jakto, przecie cała kamienica gada. że pana okradli. Ale wszyscy także wiedzą, że z panem to niema żartów, bo pan. oho!., drugi Sierlak-Holmes.

Źródło: „Na Posterunku”, B. Hertz, zdj. NAC

  • Ozdobna brama kamienicy przy ul. Śniadeckich 18 - widoczny fragment domu przy ul. Śniadeckich 19
Powrót na górę strony