Aktualności

Zwyczaje wielkanocne w Polsce cz. 2

Data publikacji 17.04.2022

Święcone dawniej i dziś. Dzisiejsze zasta­wy świąteczne, poświęcane przez kapłana w Wielką sobotę, nawet w tym rzadkim wypad­ku, kiedy bywają obfite, kosztowne, wystawne i przemyślnie urozmaicone, są nader słabem odbiciem tego, co ongiś — zwłaszcza w XVII i XVIII w. — bywało. Niezwykła zasobność, barwność i dekoracyjność dawnego polskiego święconego, znana nam obecnie tylko z opisów, porywa jakimś swoistym urokiem i rozmachem. Nie raz: ona tak i nie wywołuje niesmaku, jaki budzić w nas musi owa rozrzutna, nieopatrzna obfitość i wystawność kuchni codziennej oraz rozpusia kulinarna, jaka rozwinęła się w Polsce w dobie rozpoczynającego się upadku, docho­dząc do najwyższe­go szczytu w nie­szczęsnej epoce sa­skiej i streszczając się w znanej dewi­zie tych czasów: „Za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa!"

Wystawność najuroczystszych nawet bankietów przewyższały jed­nak tradycyjne bie­siady świąteczne, a zwłaszcza świetna i ciągnąca się przez dni szereg, jedyna w swym rodzaju, uczta wielkanocna.

Jak wyglądał stół bogatem staropolskiem święconem zastawiony? Odtworzę go w krótkim opisie, opierając się na starych pamiętnikach.

Komnata, w której znajduje się zastawa wielkanocna, olśniewa przepychem. Na ścianach bogate obicia pociągają mile oko swą barwno­ścią przedziwnie dobraną. Szafy różnokolorowem drzewem ozdobne, niektóre bogato rzeźbione, a wszystkie silnie okute i mocno zamczyste, pełne mis różnorakich, kruż, puharów kry­ształowych i złotych i czar srebrnych. W środ­ku pułapu zwiesza się ponad wielkim na sto osób zastawionym dębowym stołem pająk mo­siężny, bardzo misternie wyrobiony. Kobierców, makat, opon wzorzystych — wszędy pełno. Potężne drzwi dębowe, zdobne w perłową ma­cicę i heban, w rogu rozsiadł się pompatycz­nie piękny piec gdański z kafli, przeróżną farbą w orfy malowanych; światła wpada dużo przez szyby w oknach, na cztery łokcie szerokich, ze szkła weneckiego.

Na bieluśkim, niezwykle cienkim obrusie, pokrywającym jeden ze stołów zastawionych w podkowę, stoi sześć mis srebrnych, olbrzy­mich, wspaniałej roboty, a na nich wędzone mięsiwa wieprzowe. Na innych sześciu, rów­nież ogromnych, prosięta okrąglutkie, dzierżąca w pyszczkach chrzan pięknie fryzowany. Obok nich kiełbasy, co najmniej na cztery łokcie długie, dalej głowy wieprzowe, lukrem oblane, a wszystko to zręcznie przystrojone rzędami jaj święconych i pisanek różnobarwnych. Mięsiwo ze smakowitą powłoką tłuszczu w barwę różową wpadającego, nęci nieodparcie oko widza. Wpoprzek stołu, na wielkiej wyzłacanej tacy leży dzik w całej swej wielkości, nadziany kopą pardwi i przekładany głowizną. Po przeciwnej stronie zastawy rozłożyła się młoda sama o zło­conych rogach i oczach z drogich kamieni.

Między misami rozmieszczono przemyślnie ku zabawie gości i przystrojenia zastawy—figury, z przedniego ulepione ciasta, a różne ucieszne historje wyobraża­jące. Tu Piłat wyjmuje kiełbasę z kie­szeni Mahometa (Turcy, jak wiado­mo,wieprzowiny nie jedzą i wina nie pi­ją), tam Turczyn nie­wierny z gąsiora po­ciąga, ówdzie Żyd prosiaka z apety­tem zajada. Dwu­nastu apostołów otacza Chrystusa, je­no Judasz w bok odwrócony, o zdra­dzie już najwidocz­niej rozmyśla. Po­nad głową Chrystu­sa, na druciku do pająka nieznacznie przywiązanym, uno­si się anioł, jakby płynął nad głowami zebranych, a z ust jego, na białej wypisane wstędze, wybiegają słowa: „Resurexit, sicut dixit Alleluja". (Zmartwychwstał jak zapowiedział).

Na środku stołu uwagę Zwraca wysmukły, prześliczny baranek, z masła ulepiony, wielki jak żywa owieczka. Oczy jego niezwykle błysz­czą, bo to dwa prawdziwe brylanty, duże, jak laskowe orzechy. Dalej lśnią na bieli obrusowej srebrne łódeczki, misternie rzeźbione, pełne naj­przeróżniejszych cukrów. Obok tych kunsztow­nych cacek rozsiadły się butnie, na ogromnych tacach srebrnych, wyzłacanych, potężne kruże, w wielorakich kształtach, ze szczerego srebra wyrobione, które w swem wnętrzu miody stare kryją. Estetycznie ułożonem półkolem otoczyły je czary, bogato złocone, rozwijając się w bojowe szyki, bięgnące aż do przezornie w srebr­nych koszach schowanych gąsiorów z winami najprzedniejszych gatunków. Przy mięsiwach stróżują — niby pachołkowie do usług gotowi — różnokształtne bańki srebrne, wyzłacane, octem i oliwą napełnione, a wśród nich barwną ciżbą tłoczą się misterne miski i miseczki i cudełka przerozmaite z korzeniami i przyprawami.

Źródło: „ Na Posterunku”, nr 13/1926, W. Biega

  • Nieudane baby
Powrót na górę strony