Aktualności

Policyjne żony i Penelopy

Data publikacji 21.02.2019

Stulecie przyznania praw politycznych kobietom obchodziliśmy w zeszłym roku. Przez Polskę przetoczyła się debata o emancypacji, jej stanie oraz o obszarach, które jeszcze powinny zostać zreformowane. W historii Policji zaś ważnym jej punktem było utworzenie w 1925 roku kobiecego referatu, którego głównym zadaniem była walka z prostytucją i przestępstwami nieletnich.

Rozwój tego referatu był jednak niezbyt szybki, gdyż w 1935 pełniło w nim służbę zaledwie 165 policjantek na ok. 33 tys. funkcjonariuszy w całym kraju. Formacja ta jest jednak sztandarowym przykładem emancypowania się życia społecznego II Rzeczypospolitej, a Stanisława Paleolog, twórczyni żeńskiej policji, jest postacią, której życiorys dowodzi przełamywania klasycznych ról płciowych. Pełniła ona w swoim życiu wiele funkcji społecznych, policyjnych, wojskowych i politycznych, między innymi szefa referatu kobiecego w Policji Państwowej.

Modernizacja społeczna służb mundurowych stała w opozycji do postępu obyczajowego w życiu funkcjonariuszy Policji Państwowej. Od kandydatek na żony i później żon policjantów wymagano wiele, a zasady regulujące zawieranie małżeństw były również ściśle określone. Ukazanie kondycji społecznej małżonek policjantów wydaje się istotne, gdyż być może to synergetyczny charakter związków pozwalał na pełnienie przez mężczyzn istotnej roli funkcjonariuszy publicznych. Fundamentalną różnicą między czasami współczesnymi a międzywojniem jest wyraźne rozdzielenie życia zawodowego i prywatnego funkcjonariuszy. Wówczas zwierzchność miała prawo ingerować nie tylko w ewentualne przekraczanie zasad prawnych, ale i norm obyczajowych. Regulaminy ściśle określały zasady życia policjantów zarówno na służbie, jak i po niej.

Prasa międzywojenna prześmiewczo nazywała funkcjonariuszy Policji Państwowej armią starych kawalerów, choć ówczesne statystyki przeczą tej opinii, gdyż w tamtym czasie około trzech czwartych policjantów nie była stanu wolnego. Stereotyp funkcjonujący w mediach był raczej wyrażeniem woli kierownictwa PP, które uważało, iż kawalerowie są lepszymi policjantami. Wydaje się, że pogląd ten był pochodną pragmatyki rządzenia kadrami, ponieważ samotni funkcjonariusze nie byli obarczeni domowymi problemami, a ewentualne przenosiny między jednostkami jednej osoby były zdecydowanie tańsze. Instrukcja służbowa z 1933 roku odmiennie traktowała kawalerów, którym przysługiwał szereg przywilejów, gdyż mieli oni prawo na przykład do koszarowania lub korzystania z menaży, czyli w dawnej polszczyźnie kuchni wojskowej .

Szczególnym przypadkiem były bardzo precyzyjne regulacje zasad zawierania małżeństw przez policjantów. Wymogi określone prawem musieli spełniać oboje narzeczeni. Od funkcjonariusza wymagano przede wszystkim odpowiedniego stażu służby, zaś od kandydatki na żonę oczekiwano odpowiedniej postawy moralnej i majątku gwarantującego nowożeńcom godne życie. Głównym kryterium była ocena, czy wniesiony przez pannę młodą posag pozwoli żyć funkcjonariuszowi na dotychczasowym poziomie. Z upływem czasu zasady zawierania małżeństw policjantów były zaostrzane i od 1938 dopuszczane było, by w ramach jednego województwa pełniło służbę maksymalnie 75% żonatych funkcjonariuszy. Policjanci, którzy chcieli wstąpić w związek małżeński, musieli otrzymać pisemną zgodę, zależnie od stopnia, komendanta wojewódzkiego lub komendanta głównego PP. Sami zaś byli zobowiązani udokumentować najpierw dwuletnią, a później nawet siedmioletnią służbę. Od kandydatki na żonę wymagano złożenia metryki urodzenia, świadectwa moralności, potwierdzenia, iż dysponuje ona odpowiednim zabezpieczaniem majątkowym, oraz oświadczenia, iż jest stanu wolnego. Przed wyrażaniem zgody na ślub prześwietlano również rodzinę przyszłej panny młodej, gdyż za wszelką cenę chciano unikać sytuacji, w których narażone zostałoby dobre imię formacji. Od 1935 r. obowiązywała generalna zasada, która zakazywała szeregowemu funkcjonariuszowi pełnienie służby w tym samym powiecie, w którym mieszkała jego narzeczona. Ciekawymi przypadkami były „zgody z zastrzeżeniem”, gdy na przykład ze względu na niski poziom wykształcenia kandydatki na żonę, młody funkcjonariusz musiał podpisać oświadczenie, że jest świadomy, iż z tego powodu nigdy nie zostanie przyjęty do korpusu oficerskiego. Równie ciekawym przykładem konsekwencji małżeństwa policjanta z kobietą nieodpowiedniego stanu jest przypadek funkcjonariusza, który został zdegradowany do funkcji policyjnego rymarza, gdyż jego wybranka prowadziła oberżę kopalnianą. Formacja zgodziła się jedynie na zachowania dotychczasowych poborów policjanta.

Również życie małżonków po ślubie wymagało respektowania przez oboje regulaminów policyjnych. Żony funkcjonariuszy musiałyby zapewnić funkcjonowanie domu zgodne z ogólnie przyjętą normą i ewentualnie parać się pracą zarobkową, która była jej godna. Przy ocenie takiej profesji kierowano się raczej nie rangą kwalifikacyjną, a oceną moralną zawodu. Zatem żony niższych rangą policjantów pracowały często, na przykład, jako maglarki, gdyż praca ta pozwalała poprawić kondycję budżetu rodzinnego i jednocześnie była akceptowana przez przełożonych. Z kolei niedopuszczalne było, aby towarzyszki życia policjantów pracowały jako barmanki, gdyż fach ten traktowany był jako dwuznaczny moralnie.

Szczególne zadania stały przed małżonkami oficerów, gdyż poza realizowaniem się w roli żon, spełniały one różne zadania społeczne. Patronowały akcjom charytatywnym oraz zasiadały w komitetach organizacyjnych bali. Szczególną uwagę skupiały na pomocy wdowom i sierotom po funkcjonariuszach PP. Dbano również, by małżonki najwyższych oficerów dobrze znały zarówno zasady savoir vivre’u, jak i prowadzenia ciekawej konwersacji. Starano się, by w razie potrzeby w domach wysokiej rangi funkcjonariuszy PP można było zorganizować przyjęcia, które swoim poziomem zaspokoiłyby nawet wyszukane gusta.

            Od zawsze praca policyjna wiąże się ryzykiem. W dwudziestoleciu międzywojennym śmiertelność policjantów na służbie była wysoka. W latach 1919-1939 zginęło, według Roberta Litwińskiego, 646 funkcjonariuszy. Część z poległych policjantów miała rodziny, których głównym źródłem utrzymania były pobory policyjne. Szczególnie trudny los czekał bliskich funkcjonariuszy niższej rangi, gdyż zgodnie z prawem żonie i dzieciom należało się odszkodowanie i renta (różnej wysokości, w różnych okresach), które często nie pozwalały na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Sierotom takim należało się również pierwszeństwo w przyjęciu do państwowych placówek edukacyjnych. Mimo gwarantowanej prawem pomocy finansowej poziom ich życia zdecydowanie się obniżał.

Powyższy opis minionych czasów przedstawia nieco idylliczny świat. Obraz ten jest syntezą ówczesnych zwyczajów, które wszak różnie były przestrzegane, oraz realiów życia tamtych czasów. Dopełnieniem tego materiału powinny być przykłady i świadectwa rodzin, które żyły w tamtym okresie, lecz dostępne piśmiennictwo ubogo dokumentuje ten aspekt historii PP. Z dzisiejszej perspektywy normy wówczas obowiązujące wydają się dziewiętnastowieczną skamieliną. Wybuch II wojny światowej drastycznie przerwał epokę II RP, a wraz z nią zakończony został okres regulacji zasad obowiązujących policjantów i ich żony. Gdyby nie wojna, zmiana obyczajowa dotknęłaby i Policję Państwową. Pisząc historię alternatywną, można wyobrazić sobie ścieranie się konserwatystów i zwolenników postępu. Pierwsi dowodziliby, że te zasady to godna naśladowania tradycja, zaś drudzy replikowaliby, iż to reguły minionej epoki.

Dramatyczny koniec międzywojnia sprawił, że żony policjantów przyjęły archetyp Penelopy. Często latami czekały na swoich małżonków, a w wielu przypadkach nigdy już ich nie spotkały. Podobnie jak mężowie, ponosiły one odpowiedzialność za to, że oni pełnili służbę.

Na zdjęciach:

1. post. Franciszek Banaś z żoną Eleonorą - post. Banaś służył w I Komisariacie Policji Rzecznej w Krakowie

2. st. post. Jan Borkowski z żoną Marią - st. post. Borkowski służył jako radiotelegrafista w X Komisariacie Policji w Łodzi

3. życzenia ślubne dla młodej pary od komendanta głównego Policji Województwa Ślaskiego insp. Józefa Żółtaszka na "firmowym" druku

 

Źródło: BHiTP KGP/ tekst MZ/ opr. zdjęć LS

Powrót na górę strony