Aktualności

15 III 1940 r. rozstrzelano pierwszych 13 jeńców z obozu w Kozielsku

Data publikacji 15.03.2020

Los polskich jeńców został przesądzony dość szybko, prawdopodobnie jeszcze przed zakończeniem „czekistowskiego rozpracowania”. Wszyscy oni należeli do polskiej elity intelektualnej, co równoznaczne było z uznaniem ich za „wrogów klasowych” państwa sowieckiego. Samo to wystarczało, aby wydać na nich wyrok śmierci, co od czasu rewolucji stanowiło dla władz sowieckich najszybszą i najskuteczniejszą formę likwidowania wszelkich wrogów klasowych, którzy dostali się w ich ręce.

Przyczyn do podjęcia decyzji o likwidacji fizycznej Polaków znajdujących się w sowieckich rękach po 17 września 1939 roku, było na pewno kilka. Po pierwsze reprezentanci „byłego państwa polskiego”, unicestwionego na mocy Paktu Ribbentrop – Mołotow, w razie zwolnienia mogli stać się źródłem potencjalnych kłopotów dla władzy radzieckiej. Po drugie ważną rolę odgrywały tutaj zdecydowanie istotne resentymenty historyczne, wynikające z faktu że władze sowieckie ze Stalinem na czele, ciągle miały w pamięci wojnę polsko-bolszewicką (1919-21), która zakończyła się ich porażką. Po trzecie, co równie istotne dla planowanego rozwiązania nie bez znaczenia były także kwestie ekonomiczne – utrzymanie jeńców było kosztowne, a zajmowane przez nich miejsce w obozach było już potrzebne dla kolejnych Polaków, których deportowano z zajętych terenów.

W trzech głównych obozach jenieckich, podporządkowanych niedawno utworzonemu Zarządowi ds. Jeńców Wojennych NKWD, zgromadzono ostatecznie z końcem 1939 r. przeszło 17 000 osób, mieszczących się w sowieckiej kategorii „wrogów ludu”, a więc oficerów, policjantów, członków straży granicznej i straży więziennej oraz osadników wojskowych. W następnych miesiącach pewną część jeńców zwolniono, część przekazano Niemcom, a część wywieziono do łagrów w oddalonych rejonach ZSRR.

Warunki bytowe w obozach, zorganizowanych na terenach dawnych klasztorów, nie spełniały oczywiście standardów, które winny spełniać obozy jenieckie. W każdym z obozów przebywało znacznie więcej jeńców, niż było miejsca. Wyżywienie było kiepskie, podobnie jak możliwości korzystania z urządzeń sanitarnych. Stosunkowo lepsze warunki zapewniono osadzonym w obozach generałom i pułkownikom. Jeńcom pozwolono na niewielką korespondencję z rodzinami, a także na stworzenie samorządów obozowych.

Od początku przetrzymywani w obozach usiłowali wyjaśnić swój status oraz swą przyszłość, co wynikało z faktu, że formalnie pomiędzy Polską a Związkiem Radzieckim nie było stanu wojny.  Miało to swoje odbicie w wystąpieniach do władz obozowych, w których sprzeciwiano się tym elementom regulaminu obozowego, które były sprzeczne z konwencją genewską. Osadzenie uważali, że jako obywatele kraju z którym Związek Sowiecki nie znajdował się w stanie wojny, nie powinni być uznawani za jeńców wojennych, i powinni posiadać możliwość kontaktów z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem. Jak obecnie wiemy, wszystkie te wystąpienia pozostawały bez rezultatu.

Wkrótce po uruchomieniu obozów przybyły do nich wyspecjalizowane zespoły funkcjonariuszy NKWD, tzw. specjalne zespoły do operacyjno-czekistowskiego nadzoru nad jeńcami. Ich członkowie przesłuchiwali niezwykle dokładnie wszystkich osadzonych. Celem tego działania było wydobycie od przesłuchiwanych informacji przydatnych dla Związku Radzieckiego, a także ocena przydatności samych jeńców dla państwa sowieckiego. W ramach tych działań NKWD pozyskało także niewielką liczbę agentów wśród uwięzionych. Jednocześnie jeńcy Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, podobnie zresztą jak więźniowie innych obozów na obszarze ZSRS, przez cały czas poddawani byli zróżnicowanym formom indoktrynacji. Mimo licznych starań, działania te nie przynosiły pożądanych przez Sowietów rezultatów, gdyż niemal żadnego z jeńców nie udało się „reedukować”, a co więcej nie udało się także doprowadzić do skonfliktowania uwięzionych.

W tej sytuacji jak pamiętamy, 5 marca 1940 r. na posiedzeniu Biura Politycznego KC WKP(b) [Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików)], na wniosek Ławrentija Berii zdecydowano, by rozstrzelać wszystkich Polaków znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych oraz w więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi. Sprawy miały zostać przeprowadzone w trybie zaocznym. Formalne wyroki miała wydać tzw. trójka, składająca się z najwyższych urzędników NKWD.

Po ogłoszeniu tej decyzji w Moskwie w dniach 7–15 marca 1940 roku odbył się cały szereg narad z udziałem funkcjonariuszy centrali NKWD oraz wyższych oficerów zarządów obwodowych NKWD w Charkowie, Smoleńsku i Kalininie oraz władz obozów jenieckich. Pierwszym efektem tych ustaleń było rozstrzelanie w dniu 15 marca 1940 r. w Katyniu pierwszych 13 jeńców z obozu w Kozielsku których, wywiezionych stamtąd 8 marca 1940 r..

Był to jedynie wstęp do zaplanowanej szczegółowo akcji „rozładowania obozów”, która miała się rozpocząć kilka dni później, a którą poprzedziło wprowadzenie w obozach z dniem 16 marca 1940 roku zakazu korespondencji. Pomimo tego zakazu, pojedyncze przesyłki były jednak wysyłane jeszcze do około 10 kwietnia 1940 roku. Z kolei pomiędzy 16 a 25 marca 1940 r. następuje sporządzanie przez komendantury poszczególnych obozów „informacji-wniosków”, które miały zostać przedstawione „trójce” decydującej o wydaniu „wyroku” na poszczególnych jeńców. Aby zachęcić przyszłych katów do wzmożonej aktywności, 17 marca 1940 r. ludowy komisarz  Ławrentij Beria wydaje rozkaz awansu na wyższe stopnie oficerskie funkcjonariuszy nadzorujących planowaną zbrodnię na polskich jeńcach, m.in. dowódców lokalnych komendantur NKWD.

Wkrótce miało się rozpocząć odsyłanie więźniów „do dyspozycji” poszczególnych zarządów obwodowych NKWD: jeńców z Kozielska – do smoleńskiego, ze Starobielska – do charkowskiego, a z Ostaszkowa – do kalinińskiego.

 

Źródło: Na podstawie literatury: Katyń. Dokumenty zbrodni. T. 1 i 2; Naznaczeni piętnem Ostaszkowa, opr. Zuzanna Gajowniczek i Bernadetta Gronek; Śladem zbrodni katyńskiej, opr. i red. nauk. Zuzanna Gajowniczek.

Powrót na górę strony