Pierwsze transporty polskich jeńców z obozu w Kozielsku do Katynia
80 lat temu, 2 kwietnia 1940 roku, kierownictwo NKWD w rozwinięciu uchwały Biura Politycznego KC Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) z 5 marca 1940 roku, wydało polecenie skierowania 78 jeńców wojennych z obozu kozielskiego do dyspozycji szefa UNKWD obwodu smoleńskiego. 3 kwietnia 1940 NKWD rozpoczęło wywóz polskich oficerów z obozów w Kozielsku skąd wyruszyły pierwsze transporty śmierci z jeńcami z Kozielska do Katynia.
Losy oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, czy losy funkcjonariuszy Policji Państwowej, Policji Województwa Śląskiego, czy i innych służb II RP, którzy 17 września 1939 r. znaleźli się na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, były tragiczne. Wzięci do niewoli bądź podstępnie aresztowani, zostali skierowani do sowieckich obozów jenieckich, mimo że wojna formalnie nie była wypowiedziana. Organa NKWD traktowały polskich jeńców według własnych ustaleń, nie przestrzegając wcale obowiązujących konwencji międzynarodowych. Przede wszystkim komendę i administrację obozu oraz ich straż objęła osławiona służba bezpieczeństwa NKWD a nie oddziały wojskowe.
Do niewoli zabierano nie tylko oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, ale całe zgrupowania Policji Państwowej i Policji Województwa Śląskiego, które to grupy na zarządzenie władz polskich ewakuowano przed nacierającą armią niemiecką na wschód. Byli to policjanci głównie z zachodnich i centralnych województw Polski oraz częściowo z terenów wschodnich, na które wkroczyli Niemcy. Funkcjonariuszy policji, bez względu na stopień trzymano razem i nikogo nie zwalniano do domu. Dołączono do nich również pododdziały Straży Granicznej i Służby Więziennej, wycofujące się przed Niemcami, oraz niewielką liczbę oficerów i podoficerów Korpusu Ochrony Pogranicza. Według danych szacunkowych we wrześniu 1939 r. internowanych zostało na kresach wschodnich około 6 tys. funkcjonariuszy i pracowników policji. NKWD wykazywało szczególne zainteresowanie pracownikami sądownictwa oraz osadnikami wojskowymi z polskich kresów wschodnich. Internowano ich początkowo razem z żołnierzami WP, ale już wkrótce ta grupa, w ogromnej większości policyjna, została osadzona w obozie specjalnym pod Ostaszkowem, na wyspie jeziora Seliger.
Sposób traktowania jeńców polskich przez wojskowe władze sowieckie nie był jednolity. Zazwyczaj od razu lub wkrótce po wzięciu do niewoli odseparowywano oficerów od szeregowych i z zasady nie zwalniano do domu ani też początkowo nie przekazywano Niemcom, nawet choćby byli niemieckiego pochodzenia. Natomiast nie oddzielano podoficerów od szeregowych, traktując ich przeważnie tak samo. W wielu wypadkach zarówno oficerów, jak i szeregowych odprowadzano razem do punktu rejestracji i tam dopiero segregowano. Części szeregowych, niewielkiej zresztą, pozwolono z miejsca wrócić do domu, część najpierw zwolniono, później znów zatrzymano i skierowano do obozów jenieckich. Niektórych od razu ładowano do wagonów lub ciężarówek, innych zaś pędzono w kolumnach piechotą. Działo się to niejednokrotnie w bardzo uciążliwych warunkach.
19 września 1939 r. ludowy komisarz spraw wewnętrznych ZSRR Ławrientij Beria powziął decyzję o utworzeniu zarządu ds. jeńców wojennych, a następnego dnia wydał specjalną dyrektywę, w której nakazywał organizowanie obozów przejściowych i rozdzielczych. Przedstawił również wytyczne w sprawie „operacyjno-czekowskiej obsługi jeńców wojennych w obozach NKWD w ZSRR”. Nakazał tworzenie agentur NKWD w obozach dla rozpracowywania jeńców i uzyskania takich danych, jak przebieg służby wojskowej bądź w policji, przynależność do organizacji i partii politycznych, zwłaszcza PPS oraz „Strzelca”, POW, Legionów, Związku Oficerów Rezerwy a także przebieg pracy zawodowej na odcinku cywilnym. Agenci mieli wnikać do środowisk jenieckich i organizowanych przez nie antysowieckich grup spiskowych oraz wykorzystywać związki z jeńcami zarówno swoje, jak i zwerbowanych przez siebie agentów spośród Polaków. Obozy rozdzielcze miały być zorganizowane w: Juchnawie (obwód smoleński), Kozielszczynie (obwód połtawski), Putywlu (obwód sumski), Orankach (obwód gorkowski), Ostaszkowie (obwód kaliniński), Starobielsku (obwód woroszyłowgradzki), w Kozielsku i w Juży. W dyrektywie Berii z 3 października 1939 r. tego typu obozy polecono założyć także w Griazowcu i Zonkijewie. Funkcje obozów rozdzielczych spełniały także nie wymienione w dyrektywie obozy, m.in. w Szepietówce, Wałoczyskach i Stołpcach.
Spośród istniejących wówczas obozów można jeszcze wymienić obóz w Nowogrodzie Wołyńskim, w którym zgromadzono około 15 tys. szeregowych. Wysłano ich później do kopalń w Krzywym Rogu i Dniepropietrowsku oraz do stalowni w Zaporożu. Wiele obozów było rozmieszczonych we wschodniej Ukrainie. Przeszły przez nie zarówno grupy oficerów, jak i szeregowych. Stąd oficerów kierowano przeważnie do Kozielska a szeregowych do zagłębia dnieprowskiego. Z kolei obóz Kozielszczyna skupiał grupy policji, transportowane potem do Ostaszkowa. Armia Czerwona przekazała obozy pod jurysdykcję NKWD wbrew konwencjom międzynarodowym, zakazującym oddawania jeńców wojskowych policji politycznej. 3 października 1939 r. pojawił się rozkaz ludowego komisarza spraw wewnętrznych, komisarza bezpieczeństwa państwowego pierwszej rangi Berii do szefów zarządów NKWD i komendantów obozów, zawierający dalsze dyspozycje co do losów polskich jeńców wojennych. Nakazywał on m.in., by jeńców z terenów Polski, które przypadły Niemcom, zgrupować w Kozielsku i Putywlu; jeńców wojskowych wyższych rangą, w tym generałów, oficerów i wyższych urzędników państwowych, zatrzymać w obozie starobielskim, wywiadowców zaś i kontrwywiadowców, żandarmerię oraz funkcjonariuszy służby więziennej i policji zgromadzić w obozie ostaszkowskim. Wszystkie prace związane z grupowaniem i przygotowaniem jeńców do odprawy miały być zakończone do 8 października 1939 r. Dyrektywa Berii nakazywała zwolnienie do domów jeńców wojskowych narodowości ukraińskiej, białoruskiej i innej, pochodzących z województw Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi.
W obozach przejściowych oficerowie sowieccy dokonali pierwszej ewidencji jeńców polskich. Posłużyła ona nie tylko do orientacji wewnątrzobozowej, ale także do sporządzenia meldunków wojskowych o liczbie wziętych do niewoli. Zasadnicze selekcjonowanie, transport i rozmieszczanie jeńców polskich zakończono w drugiej połowie listopada 1939 r. Wkrótce w samym systemie obozów zaszły dość istotne zmiany. Część obozów przejściowych po wstępnej selekcji i odesłaniu jeńców do obozów rozdzielczych zakończyła swoją działalność. Rozwiązana została także połowa obozów rozdzielczych. Spośród pozostałych w Kozielsku i Starobielsku zorganizowano typowe obozy oficerskie, a w Ostaszkowie obóz policyjny o obostrzonym rygorze. Odstąpiono w pewnym sensie od wytycznych zawartych w dyrektywie Berii z 3 października 1939 r., albowiem zarówno w Kozielsku jak i Starobielsku przetrzymywani byli generałowie i oficerowie sztabowi a miejsce zamieszkania przed wojną nie było zasadniczym kryterium umieszczenia w którymś z nich. Losy oficerów WP oraz policjantów i funkcjonariuszy innych służb państwowych, których zgromadzono w trzech największych obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie są szczególnie tragiczne. Ogółem znalazło się w nich około 15,5 tys. osób.
Obóz w Kozielsku, małej miejscowości leżącej przy linii kolejowej Smoleńsk-Tuła, około 250 km na południowy wschód od Smoleńska, został zorganizowany na obszarze poklasztornym. Jeńców umieszczono w dużej cerkwi i pobliskich murowanych budynkach oraz w oddalonym o pół kilometra osiedlu małych domków drewnianych, służących niegdyś pielgrzymom (mnichom), osiedle to nazwano „skitem”. W poklasztornym kompleksie zabudowań zgromadzono oficerów pochodzących z terenów okupowanych przez Niemców, a w „skicie” zaś oficerów wywodzących się z obszaru okupacji sowieckiej. Kontakt między obu częściami obozu był początkowo bardzo trudny. W końcu września 1939 r. zwieziono do Kozielska około 12 tys. żołnierzy, głównie szeregowych, ale wkrótce potem niemal wszystkich ich odesłano z obozu. Niektórych spośród tych, co wyrazili chęć powrotu do rodzin mieszkających pod okupacją niemiecką przekazano stronie niemieckiej. Większość jednak skierowano do innych obozów w głębi ZSRR lub na wschodnich terenach Polski. W Kozielsku pozostało jedynie około 100 szeregowych, którzy wykonywali prace gospodarcze aż do likwidacji obozu.
Losy oficerów, którzy trafili do Kozielska były bardzo złożone. Pierwsze ich transporty zaczęły przybywać tu pod koniec września. I tak żołnierze wzięci do niewoli pod Zodziszkami na Wileńszczyźnie trafili do Kozielska (przez Wilno – Mołodeczno - Orszę) już 27 września 1939 r. i zastali grupę oficerów przywiezionych kilka dni wcześniej. Ujęci 20 września 1939 r. pod Włodzimierzem Wołyńskim (przez Łuck, Równe) zostali przetransportowani do Szepietówki, a stąd do Kozielska. Wziętych 28 września 1939 r. pod Tarnogrodem skierowano (przez Lwów, Kijów) do obozu przejściowego w Tiotkino (lub Gorodok, Bołoto), skąd 3 listopada 1939 r. przerzucono do Kozielska. Zagarniętych 18 września 1939 r. pod Tarnopolem przewieziono (przez Wołoczyska) 28 września 1939 r. do obozu przejściowego w Kozielszczynie koło Połtawy, gdzie internowano 8500 oficerów i żołnierzy. Tych ostatnich (około 4800) zwolniono w dniach 18, 21 i 27 października 1939 r., a oficerów 4 listopada 1939 r. osadzono w Kozielsku. Najpóźniej, bo w pierwszych dniach stycznia, przywieziono do Kozielska z obozu przejściowego w Talicy ostatni transport jeńców. W lutym 1940 r. przeniesiono karnie do Kozielska grupę 200 młodszych oficerów ze Starobielska. Pod koniec listopada 1939 r. w Kozielsku przebywało około 5 tys. jeńców, a bezpośrednio przed likwidacją obozu - 4,5 tys. Wśród oficerów znaleźli się wybitni przedstawiciele wszystkich rodzajów broni i służb. Do Kozielska trafili generałowie: Henryk Minkiewicz, Bronisław Bohaterewicz, Mieczysław Smorawiński, Jerzy Wołkowieki i kontradmirał Xawery Czernicki, 24 pułkowników, 79 podpułkowników, 258 majorów, około 700 kapitanów i rotmistrzów, około 2900 poruczników i podporuczników, ponad 500 podchorążych, około 100 szeregowych i 131 uchodźców z zachodniej Polski (tzw. bieżeńców).
Oficerowie służby stałej stanowili w Kozielsku około 35-40% ogółu przetrzymywanych w obozie. Wśród oficerów rezerwy i stanu spoczynku, stanowiących większość, znajdowało się: 21 profesorów, docentów i wykładowców polskich szkół akademickich, ponad 300 lekarzy wojskowych i cywilnych (często wybitnych specjalistów), kilkuset prawników i inżynierów, kilkuset nauczycieli szkół średnich i powszechnych oraz wielu literatów, dziennikarzy i publicystów. W Kozielsku znalazła się jedna kobieta, ppor. pilot Janina Lewandowska, córka gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Jeszcze przed wybuchem wojny wraz z częścią załogi aeroklubu poznańskiego, którego było członkinią, przyleciała na wschodnie tereny Polski. W czasie lotu bojowego zestrzelona została przez artylerię radziecką i wzięta do niewoli (najnowsze materiały wskazują, że kobiet-pilotek było w Kozielsku więcej). Komendantem obozu w Kozielsku był st. lejtn. NKWD W. N. Korolew, komisarzem politycznym -Aleksiejew, a naczelnikiem oddziału specjalnego - st. lejtn. G. B. Elman.
Wkrótce po ostatecznym rozmieszczeniu jeńców w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie przybyły tam specjalne grupy operacyjne z centrali NKWD ZSRR w Moskwie. Na czele ekipy śledczej skierowanej do Kozielska stał mjr bezp. państw. Zarubin, a w jej składzie znaleźli się m.in. kpt. bezp. państw. Demidowicz i komisarz pułkowy Sazanow. Do Starobielska skierowano wyższych funkcjonariuszy NKWD: Trofimowa, Jefimowa i Jegorowa. Najliczniejsza ekipa oficerów śledczych przybyła do największego obozu ostaszkowskiego, składała się ona z kilkudziesięciu absolwentów szkoły NKWD.
NKWD-ziści starali się wyciągnąć od jeńców informacje istotne dla Związku Sowieckiego, prowadzili masową indoktrynację i klasyfikowanie jeńców oraz typowanie kolaborantów. Po zakończeniu przesłuchań w obozach a zwłaszcza kozielskim i starobielskim, zapanował nastrój nadziei i optymizmu, mnożyły się pogłoski o szybkim uwolnieniu. Funkcjonariusze władz obozowych nie ukrywali, że decyzje zapadły ale nie ujawniali jakie.
Decyzja o zagładzie jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa zapadła na posiedzeniu Biura Politycznego KC WKP(b) 5 marca 1940 r. W sprawozdaniu grup operacyjnych stwierdzono, że oficerowie, policjanci i wyżsi urzędnicy państwowi „są w absolutnej większości aktywnymi kontrrewolucjonistami, zwolennikami odrodzenia Polski”. Stalin, który nigdy nie zapomniał o przegranej wojnie z Polską w 1920 r. szczególną nienawiścią darzył kadrę oficerską Wojska Polskiego. Obawiał się zapewne, iż mogliby oni podjąć w przyszłości walkę o odrodzenie swojego kraju.
Skompletowane podczas przesłuchań teczki personalne jeńców zostały przekazane Zarządowi NKWD do spraw Jeńców Wojennych i Internowanych (UPWI). Stamtąd trafiły do I wydziału specjalnego NKWD, kierowanego przez mjr. bezp. Basztakowa i jego zastępcy kpt. bezp. Giercowskiego, bezpośrednio zajmującego się likwidacją obozów. Tu właśnie przygotowywano akta śledcze jeńców wojennych do rozpraw przed sadem specjalnym (osoboje sowieszczanije), który zaocznie wyrokował o losie jeńców.
Listy z nazwiskami i numerami jeńców oraz wyrokami dla całych grup wracały z I Wydziału Specjalnego do UPWI. W pierwszych dniach kwietnia komendanci obozów otrzymali polecenie przystąpienia do operacji „rozładowania” obozów „etapami”. Operacja miała polegać na odsyłaniu. Do dyspozycji obwodowych zarządów NKWD kolejnych grup jeńców z Kozielska do smoleńskiego, ze Starobielska do charkowskiego i z Ostaszkowa do kalinińskiego. One bezpośrednio przeprowadzały, lub przewoziły jeńców do miejsca kaźni i ich mordowały.
Likwidacją obozu w Kozielsku kierował płk Stiepanow, zastępca naczelnika Wydziału Specjalnego (III) Sztabu Wojsk Konwojowych NKWD. Od 3 kwietnia 1940 r. zaczęto wywozić jeńców w grupach od 60 do 400 osób, ostatni transport odszedł 12 maja 1940 r. Po opuszczeniu obozu jeńcy byli przewożeni ciężarówkami na stację kolejową w Kozielsku, gdzie na bocznicy czekały wagony więzienne. Stacją docelową transportów, z wyjątkiem dwóch, czyli z 26 kwietnia i 12 maja, była miejscowość Gniezdowo (około 18 km od Smoleńska). Tutaj na bocznicy kolejowej jeńcy byli przejmowani przez przedstawicieli oddziału specjalnego obwodowego Zarządu NKWD w Smoleńsku. Pod eskortą wojsk konwojowych byli oni ładowani po trzydziestu do autobusu z zamalowanymi oknami. W autobusie strażnikami byli już funkcjonariusze NKWD ze Smoleńska. Jeńców przewożono do odległego około 3 km Lasu Katyńskiego na silnie strzeżony teren ośrodka wypoczynkowego NKWD. Tam w odległości około 300-400 m od szosy Smoleńsk - Orsza w kierunku Dniepru dokonywano egzekucji. Polskich oficerów rozstrzeliwała grupa funkcjonariuszy z I Oddziału Specjalnego Zarządu Obwodowego NKWD w Smoleńsku, wzmocniona prawdopodobnie dodatkowo funkcjonariuszami z Zarządu Obwodowego NKWD w Mińsku. Grupą tą kierował Stelmach, szef Oddziału Specjalnego w Smoleńsku, a w jej składzie byli między innymi Estrin, Gribow i Gwozdowski.
Według sprawozdania K. P. Soprunienki Zarząd Obwodowy NKWD w Smoleńsku „przejął” w kwietniu i maju 1940 r. z obozu w Kozielsku 4402 jeńców polskich. Dwa transporty z 26 IV i 12 V - łącznie zaledwie 245 jeńców - trafiły nie do Gniezdowa, lecz zostały skierowane do obozu w Pawliszczewie Borze w pobliżu Juchnowa.
W połowie maja 1940 r. obóz w Kozielsku opustoszał, ale nie na długo. W związku z anektowaniem przez ZSRR państw nadbałtyckich i przejęciem przez NKWD internowanych w tych krajach polskich oficerów i szeregowych żołnierzy zorganizowany został obóz jeniecki Kozielsk II. W dniach. 13-15 lipca 1940 r. przewieziono tu 2533 internowanych z Litwy a na przełomie sierpnia i września 374 z Łotwy.
Źródło: tekst opracowano na podstawie: Władimir Abarinow, Oprawcy z Katynia; Ośrodek Karta 1995-1997, red. Maria Skrzyńska-Pławińska, Indeks represjonowanych, t. 1: Rozstrzelani w Katyniu, t. 2: Rozstrzelani w Charkowie, t. 3: Rozstrzelani w Twerze; IPN 2010, red. Sławomir Kalbarczyk, Zbrodnia Katyńska. W kręgu prawdy i kłamstwa; Instytut Studiów Politycznych PAN 1992, red. Ewa Wosik, Katyń. Dokumenty ludobójstwa: dokumenty i materiały archiwalne przekazane Polsce 14 października 1992 r.; Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych 2006, red. Aleksandra Belerska, Katyń. Dokumenty zbrodni, t. 4: Echa Katynia; Wojciech Materski, Katyń – motywy i przebieg zbrodni (pytania, wątpliwości), „Zeszyty Katyńskie” nr 12 (2000); Andrzej Leszek Szcześniak, Katyń. Relacje, wspomnienia, publicystyka.
fot. Bundesarchiv, wikiwand