Aktualności

Gdyńscy policjanci brali udział w obronie wybrzeża

Data publikacji 30.09.2020

1 września 1939 roku Polska została zaatakowana przez wojska niemieckie. W chwili najazdu Niemiec funkcjonariusze przystąpili do natychmiastowych działań. Gdyńscy policjanci wykazali się bohaterską postawą. W przypadku policjantów gdyńskich sprawa była specyficzna. Położenie geograficzne Gdyni uniemożliwiło jakąkolwiek ewakuację w czasie działań wojennych. Pomorze już w trzecim dniu wojny zostało odcięte od reszty kraju, co faktycznie uniemożliwiało taką ewakuację, nawet w dniach wcześniejszych ze względu na walki toczące się w tzw. Korytarzu. Jednostki Policji Państwowej w Gdyni pozostały w mieście.

Przygotowania do wojny z Niemcami na obszarze przyległym do Gdyni (tzw. Lądowej Obrony Wybrzeża) objęły również policję. W odróżnieniu do reszty kraju w planach mobilizacyjnych od razu  wzięto pod uwagę jednostki  policyjne. Lądowa Obrona Wybrzeża, oprócz regularnych jednostek Wojska Polskiego, skorzystała z możliwości użycia jednostek paramilitarnych, głównie Straży Granicznej i Policji. W dniu 31 sierpnia 1939 r. Dowódcy Obszaru Nadmorskiego, a de facto dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża (LOW) podporządkowano policjantów służących w Gdyni i Wejherowie –razem 519 funkcjonariuszy, w tym 14 oficerów. Dodatkowo zmobilizowano Kompanię Rezerwy H PP jako kompanię wartowniczą. Brak jednak danych dotyczących jej stanu liczbowego. Oprócz tego w skład sił LOW weszli policjanci z Komendy w Pucku (jako  pluton  wartowniczy) oraz z Komisariatu PP w Kartuzach. Jeden z policjantów z Wejherowa, post. Oswald Skowronek, wszedł w skład Ochotniczej Kompanii Harcerskiej. Pełnił funkcję dowódcy 3. drużyny 2. plutonu. Ogólne założenia na wypadek wojny z Niemcami były następujące: prowadzić działania opóźniające na kierunkach: Wejherowo-Gdynia, Kartuzy-Gdynia, Wolne Miasto Gdańsk-Gdynia. Ostateczny punkt oporu – Kępa  Oksywska. Półwysep Helski stanowił odrębny obszar obrony. W składzie Oddziałów Wydzielonych „Wejherowo” i „Kartuzy” były miejscowe jednostki policji. Nie było ich w składzie Oddziału Wydzielonego „Redłowo” broniącego Gdyni od strony Wolnego Miasta. Warto również wspomnieć, że nadetatową broń, zmagazynowaną w jednostkach gdyńskiej policji, wykorzystano do uzbrojenia oddziałów ochotniczych

Wybuch wojny polsko-niemieckiej w dniu 1 września 1939 r. zastał Policję Państwową nieprzygotowaną do wykonywania nowych zadań. Przed wojną komendant główny Policji Państwowej, gen. Józef Kordian Zamorski, zabiegał u premiera o zmilitaryzowanie Policji i włączenie jej w skład sił zbrojnych. Komendant Główny Policji, wobec napiętej sytuacji w stosunkach polsko-niemieckich, już 11 sierpnia 1939 r. wstrzymał urlopy wszystkim funkcjonariuszom województw zachodnich oraz lubelskiego. Sytuację niezwykle skomplikował fakt prowadzenia przez Niemców zupełnie nowego stylu walki, dzięki któremu w krótkim czasie opanowywali znaczne tereny (blitzkrieg tzw. wojna błyskawiczna). Tempo posuwania się wojsk niemieckich nie tylko zdezorganizowało polski system obrony, ale wprowadziło ogólny chaos administracyjny. Wybuch wojny zastał Policję Państwową bez konkretnych zadań. Władze państwowe nakazały jedynie jednostkom Policji pozostanie na miejscu, a kompaniom rezerwy policji ewakuację na wschód. Sposób postępowania samych policjantów był różny. Dobrze obrazuje to przykład Bydgoszczy, gdzie w dniu 3 września na samą wieść (nieprawdziwą) o wkraczających do miasta czołgach niemieckich część policjantów samowolnie opuściła miasto. Sytuację w pierwszych dniach wojny opisał Komendant Główny Policji Państwowej, gen. Józef Kordian Zamorski:

„Wszystko, co czynimy, spóźnione. We wszystkim ubiegają nas Niemcy i wypadki. Nawet w stosunku do własnej sytuacji nie mają nasze władze inicjatywy. Ewakuacja robi się sama, zmienia się w bezmyślny popłoch. Wszystko ucieka w straszliwych warunkach”.

3 września premier Felicjan Sławoj-Składkowski wydał polecenie ewakuacji jednostek policyjnych z północnej, zachodniej i południowej części kraju. Wyznaczone zostały miejsca, do których miały one zmierzać. Dla jednostek z północnego zachodu był to Kowel, natomiast dla jednostek z południowego zachodu – Tarnopol. Z powodu braku środków transportowych w większości ewakuacja odbywała się pieszo.

W przypadku policjantów gdyńskich sprawa była specyficzna. Położenie geograficzne Gdyni uniemożliwiło jakąkolwiek ewakuację w czasie działań wojennych. Pomorze już w trzecim dniu wojny zostało odcięte od reszty kraju, co faktycznie uniemożliwiało taką ewakuację, nawet w dniach wcześniejszych ze względu na walki toczące się w tzw. Korytarzu. Jednostki Policji Państwowej w Gdyni pozostały w mieście. Przygotowania do wojny były bardzo spóźnione. O udziale gdyńskich policjantów w walkach na przedpolach Gdyni oraz na Kępie Oksywskiej jak dotychczas niewiele wiemy. Szczątkowe informacje pochodzą z dokumentów oraz relacji innych osób. Wynika z nich jednak niezbicie, że gdyńscy policjanci od pierwszego dnia wybuchu II Wojny Światowej brali czynny udział w walkach z Niemcami broniąc okolic Orłowa, Oksywia, Pogórza, Babich Dołów i Redy. Brak jest niestety relacji samych policjantów uczestniczących w tych  wydarzeniach.

Policja Państwowa w Gdyni nie została formalnie zmobilizowana, ale włączono ją, podobnie jak Straż Graniczną, w skład sił paramilitarnych LOW. Niektóre źródła historyczne podają, że już 31 sierpnia 1939 roku gdyńską Policję Państwową oraz Kompanię Rezerwy Policji Państwowej „H” podporządkowano pod zwierzchnictwo dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża, płk. Stanisława Dąbka. Hipotetycznie można więc przyjąć, że podlegały one bezpośrednio dowódcy LOW, płk. Stanisławowi Dąbkowi, bez pośredniej podległości pod dowódcę którejś z jednostek wojskowych. Policja w Gdyni nie była przeznaczone do walk na pierwszej linii. Stanowiła odwód. Wykorzystano ją również do zadań pomocniczych jako wsparcie Żandarmerii. Policjanci wspólnie z Żandarmerią pełnili patrole i mieli posterunki na Kępie Oksywskiej, żeby wyłapać maruderów i dezerterów. Pobliskie jednostki PP – w Wejherowie i Kartuzach – wykonywały zadania podobne jak policjanci gdyńscy. Wraz z wycofywaniem się polskich oddziałów wojskowych, najpierw z Kartuz, a potem z Wejherowa, wycofywały się one w kierunku Gdyni. Nie znane są okoliczności śmierci policjanta Jana Stachniewicza, który zginął w okolicach Wejherowa. Brak jest wskazania dokładnego miejsca śmierci, daty śmierci, przyczyny zgonu (czy zginął czynnie uczestnicząc w walkach, czy był przypadkową ofiarą, np. ostrzału artyleryjskiego?). Więcej wiemy o wspomnianym już post. Oswaldzie Skowronku. Uczestniczył on bezpośrednio w walkach w składzie wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej. Poległ 9 września w walkach pod Białą Rzeką (dziś Rumia), gdzie oddział ten został doszczętnie rozbity. Pochowano go na cmentarzu w Wejherowie, w we wspólnej mogile wojennej z innymi poległymi żołnierzami 1. Morskiego Pułku Strzelców (1 MPS) i 3. Batalionu Rezerwowego (3 BR). W opracowaniu o walkach na Kępie Oksywskiej jej autorzy stwierdzili, że w walkach w Białej Rzece „(...) duże straty poniósł wejherowski komisariat Policji Państwowej”. Nie podali jednak źródła tej informacji. Jeżeli przyjąć ją za prawdziwą, to można przypuszczać, że wyżej wspomniany policjant, Jan Stachniewicz, mógł również ponieść śmierć w tych walkach. A skoro użyto stwierdzenia „duże straty”, to możliwe jest że byli również zabici inni wejherowscy policjanci. Nie można wykluczyć też, że byli oni wśród rannych. Relacje uczestników walk wskazują na obecność Kompanii Rezerwy H PP na Oksywiu. Zakwaterowani byli w koszarach Marynarki Wojennej. Nie wiadomo, czy zostali tam przeniesieni na początku wojny, czy też dopiero bezpośrednio przed opuszczeniem Gdyni. Zadanie, jakie wykonywali od 13 września – wspólne patrole i posterunki na Kępie Oksywskiej z Żandarmerią w celu wyłapywania maruderów i dezerterów - może sugerować, że jednak skoszarowani byli na Oksywiu przed tą datą. Relacje wojskowych są krytyczne w zakresie wykonawstwa przez policjantów tych zadań. Po 14 września ilość maruderów, „łazików”, którzy odłączyli się od swoich oddziałów, nie spieszących się z powrotem, żołnierzy, którzy faktycznie zgubili swoje oddziały i nie potrafili ich odnaleźć, było dużo i połączone siły żandarmerii i policji nie radziły sobie z tym problemem. 13 września około 20.00 nie ustalona liczebnie grupa policjantów przebywających na terenie Gdyni, została ewakuowana na Oksywie, tam brała udział w obronie miasta przed Niemcami.

Pierwsze zadanie typowo bojowe – zajęcie i utrzymanie odcinka frontu na Kępie Oksywskiej – przydzielono 8. Kompanii Rezerwy PP 17 września. Pułkownik Dąbek, wobec braku jakichkolwiek rezerw oddziałów wojskowych, w celu załatania luki w froncie w lesie na północ od Pogórza pomiędzy stanowiskami 1 MPS i 3 BR, wysłał na front ostatnie swoje odwody – kompanię policji. Oddział ten składał się z młodych ludzi – kandydatów do służby w policji oraz rezerwistów powołanych tuż przed wojną. Rezerwiści ci nie posiadali przeszkolenia wojskowego i byli starsi wiekiem. Dowódcą był podkomisarz Józef Serdenicki. Odcinek ten nie był atakowany przez nieprzyjaciela. Jednak kiedy Niemcy zauważyli policjantów, którzy 18 września zajmowali te stanowiska nie kryjąc się z tym, natychmiast otworzyli silny ogień artyleryjski. Policjanci prawie natychmiast i całym oddziałem rozpierzchli się po okolicznym lesie i nie powrócili na pozycje. Jedynie nieliczni („kilku”) zameldowali się u dowódcy 1 MPS, ppłk. Kazimierza Pruszkowskiego. Jeden z policjantów zgłosił się do dowódcy kompanii saperów, znajdującej się w dolnej części Kolonii Obłuże, i zameldował o przedarciu się oddziałów niemieckich przez opuszczone przez jego oddział stanowiska. O policjantach walczących 18 września w osiedlu Oksywie pod dowództwem ppłk. w st. spocz. Ludwika Nieczui-Ignatowicza, ppłk Pruszkowski napisał, że w odróżnieniu do walczących ochotników, policjanci nadmiernie kryli się na swoich pozycjach. Duchem bojowym wykazała się grupa 30 policjantów walcząca pod dowództwem komisarza Józefa Wojcieszaka 18 września w rejonie bloków Pagedu na północy zachód od Oksywia – „(...) policja bynajmniej nie kryła się (...)".

19 września 1939 r. do Gdyni przybył Hitler. Niemcy, w obawie przed niewłaściwym zachowaniem się mieszkańców Gdyni, zażądali zgłoszenia się stu zakładników. Wśród zgłaszających się na ochotnika znalazła się grupa gdyńskich policjantów. Przygotowania do wizyty oraz konieczność zebrania zakładników wskazuje na to, że musiało to nastąpić przed 19 września, czyli przed upadkiem ostatnich polskich punktów obrony na Kępie Oksywskiej. Na podstawie tego można wnioskować, że po opuszczeniu Gdyni przez polskie oddziały 13 września, miejscowi policjanci pozostali w mieście i nie przenieśli się na Kępę Oksywską. Jest to również logiczne z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa ludności po opuszczeniu miasta przez polskie wojsko.

W walkach na Kępie Oksywskiej wśród poległych znaleźli się również policjanci. Wstępne ustalenia wykazują, że życie swoje oddało co najmniej 10 funkcjonariuszy policji. Można domniemywać, że jeżeli nie wszyscy, to przynajmniej większość z nich służyła w Kompanii Rezerwy H. Wielu poległych na Kępie Oksywskiej, w tym również policjanci, zostali pochowani pierwotnie w okolicach toczonych walk. W końcowym okresie walk poległych nie zdążono już pochować, a nie zrobili tego również Niemcy. Sprowadzali na pobojowisko grupy, którym pokazywano miejsce bitewne razem ze zwłokami. Ich pochówkiem zajęły się dopiero członkinie gdyńskiego PCK. Zbierały ciała, ale Niemcy zabronili ich pochowania na cmentarzu witomińskim. Znalazły polanę w Redłowie i tam urządziły cmentarz wojenny, który funkcjonuje w tym samym miejscu do dnia dzisiejszego. Jednym z obrońców Kępy Oksywskiej, który został tam pochowany, jest post. Bronisław Brożyna, który zmarł z odniesionych ran w szpitalu w Babim Dole. Na początku 1940 r. Niemcy zdecydowali się na przeniesienie pochówków na miejscach bitewnych na cmentarz. Policja niemiecka przeprowadziła oficjalne ekshumacje przy udziale polskich świadków, m.in. przedstawicielek PCK. Dzięki zachowanym pisemnym protokołom można dokonać również ustaleń dotyczących poległych policjantów. Posterunkowy Jan Tadeusz Anuszkiewicz został przeniesiony z prowizorycznej mogiły z terenu szpitala w Babim Dole na cmentarz witomiński. Z tymczasowych mogił wojennych na cmentarz na Oksywiu przeniesiono ciała post. Józefa Nagurskiego, post. Józefa Zaturskiego oraz nieznanego posterunkowego. Wśród poległych był również Józef Bartkowiak, emerytowany funkcjonariusz policji z Gdyni. Zmarł w wyniku odniesionych ran 24 grudnia 1939 r. Wyjaśnienia wymaga, czy była to przypadkowa ofiara walk we wrześniu 1939 r., czy też zginął jako ochotnik-czynny uczestnik walk. Po klęsce wrześniowej miasto Gdynia znalazło się na ziemiach włączonych w skład Rzeszy. Na terenach okupowanych i utworzonego tzw. Generalnego Gubernatorstwa Wyższy Dowódca SS i Policji, obergruppenführer Wilhelm Krüger, nakazał wszystkim przedwojennym policjantom stawienie się do służby w utworzonej Policji Polskiej. Do marca 1940 roku zgłosiło się około nieco ponad 10 tysięcy funkcjonariuszy Policji Państwowej. W Gdyni Niemcy nie utworzyli Policji Polskiej. Miejscowych policjantów spotkały represje za ich przedwojenną gorliwość wykazywaną w służbie, w której nieraz przeciwdziałali niemieckiej działalność wywiadowczej. Policjanci byli również gorliwymi patriotami, co demonstrowali niejednokrotnie również poza służbą. W lasach piaśnickich Niemcy dokonali masowych mordów na ludności polskiej. Wśród zamordowanych 11 listopada 1939 r. znalazło się 36 gdyńskich policjantów.

Polegli w walkach we wrześniu 1939 r. na Kępie Oksywskiej

     1. post. Anuszkiewicz Jan Tadeusz

     2. post. Brożyna Bronisław

     3. przod. Dąbrowski Bolesław

     4. post. Golan Zdzisław

     5. (?) Knap Władysław

     6. (?) Knaus Bronisław

     7. post. Nagurski Józef

     8. post. Zaturski Józef

     9. (?) Panko

   10. post. N.N. policjant

Zamordowani przez Niemców w Piaśnicy

     1. (?) Bednarczyk Marian

     2. st. post. Błaszkowski Wojciech

     3. (?) Błażkowski Wojciech

     4. post. Błędowski Brunon

     5. (?) Bobkowski Otton

     6. (?) Bujakowski Józef

     7. (?) Dec Karol

     8. st. post. Dezor [Dezer] Ludwik

     9. post. Dziedziczak Tadeusz

   10. (?) Hojnacki (?)

   11. (?) Idczak Edward

   12. post. Jakubowski Stanisław

   13. (?) Kołaczkowski (?)

   14. (?) Kołodziej Augustyn

   15. przod. Komolka [Komólka] Józef

   16. (?) Krajewski Jan

   17. post. Majewicz Stanisław

   18. (?) Miszczak Tadeusz

   19. (?) Nogalski Stefan

   20. (?) Nowakowski Marian

   21. post. Orszulik Alojzy

   22. post. Piątkowski Karol Kazimierz

   23. post. Popiel Julian

   24. (?) Przychodzeń Piotr

   25. (?) Raszkowski Józef

   26. kom. Rauhut [Rauchurt] Antoni

   27. (?) Rzepliński Józef

   28. (?) Sienkiewicz Wacław

   29. (?) Szweda Bolesław

   30. post. Taraszkiewicz Witold   

   31. (?) Wilk Józef

   32. (?) Wisiałowski Franciszek

   33. ‑post. Wojciechowski [Wojciechowicz] Borys

   34. st. post. Wojtalewicz Leon

   35. (?) Wosik Jan

   36. post. Zagała Piotr

Zamordowani przez Niemców w obozie koncentracyjnym

     1. (?) Zawadzki Konrad

Na czas wojny w Gdyni zapanował system policji okupacyjnej. 14 września zaczął działać oddział operacyjny policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa, składający się z funkcjonariuszy gestapo.

Tekst i fotografie: Komenda Miejska Policji w Gdyni, Dzieje Policji Państwowej w Gdyni

  • Funkcjonariusze Policji Państwowej na molo. W tle morze Bałtyckie
  • Defilada na koniach. W tle widoczni funkcjonariusze Policji Państwowej zabezpieczający defiladę
  • Zaświadczenie dotyczące Łytkowskiego Teofila wydane w 1945 roku
  • Zdjęcie funkcjonariuszy Policji Państwowej przed swoim posterunkiem
  • Funkcjonariusze Policji Państwowej podczas patrolu służbowego
  • Funkcjonariusze Policji Państwowej stoją na zbiórce w dwuszeregu z karabinami przy nodze
Powrót na górę strony