Odwieczna pokusa
Pieniądze fałszowano od początku ich istnienia. I od wieków też próbowano zabezpieczać się przed ich fałszowaniem. Środki płatnicze wyposażane są w coraz bardziej skomplikowane systemy znaków zabezpieczających, które wcześniej czy później udaje się pokonać fałszerzom. Zmienia się tylko technika.
Pierwszym pieniądzem w obiegu były monety, zatem one jako pierwsze były obiektem ataku fałszerzy. W starożytności i średniowieczu technika fałszowania monet polegała na tzw. platerowaniu, czyli pokrywaniu cienką warstwą złota lub srebra miedzianych albo cynowych krążków, a następnie przybijaniu na nich stempla. Takimi pozłacanymi „fałszywkami” w VI w. p.n.e. władca wyspy Samos zapłacił zaciężnej armii Spartan za wygraną bitwę.
Pierwsza znana fałszywa moneta w Polsce to posrebrzany krążek miedzi – denar krzyżowy, pochodzący z X wieku, a więc z czasu, kiedy pojawiły się w Polsce pieniądze. Kto kogo nim oszukał, nie odnotowano, kroniki donoszą natomiast, że w XIV wieku w Szaflarach na Podhalu istniał warsztat fałszerski, w którym wyrabiano złote i srebrne falsyfikaty. Gdy jedni szukali metod fałszowania pieniędzy, inni szukali sposobów zabezpieczenia się przed tym procederem. Na przykład, aby sprawdzić, czy monety nie są nadziewane ołowiem, nacinano ich brzegi, przebijano ostrzem sztyletu lub nagryzano je.
Fałszerstwo pieniędzy od zarania uznawano za ciężkie przestępstwo, co znajdowało wyraz w dokumentach prawnych. Najstarszym znanym dokumentem jest wydany za czasów Solona (VII/VI w p.n.e) w Atenach edykt skazujący fałszerzy pieniędzy na karę śmierci. Kara ta obowiązywała w znacznej części Europy aż do XVII wieku. Fałszerzy często palono na stosie jak czarownice, karę śmierci zaś poprzedzano wymyślnymi torturami, jak gotowanie nieszczęśnika w oleju czy wlewanie mu do gardła roztopionego ołowiu. Dopiero czasy napoleońskie przyniosły złagodzenie tych kar. Ale sam Napoleon też był fałszerzem i to na wielką skalę. W 1810 ro ku, szykując się do wojny z Rosją, kazał fałszować rosyjskie ruble papierowe we francuskich wytwórniach państwowych.
Kiedy Polska po odzyskaniu niepodległości wprowadziła własną walutę, była ona w pierwszych latach masowo podrabiana przez fałszerzy. Fałszowano głównie banknoty o dużych nominałach, najczęściej 100-złotowe. Fałszerstwa były w większości dokonywane bardzo prymitywną metodą i łatwe do wykrycia nawet dla laika – podróbki wykonane były z cieńszego niż oryginał papieru, rysunek był rozmazany, a przede wszystkim banknot nie miał znaku wodnego. Ostrzeżenia przed fałszywkami publikowano w prasie codziennej, podawano też najprostsze sposoby odróżnienia falsyfikatów od oryginału.
W 1933 roku miała miejsce największa afera fałszerska II Rzeczypospolitej – grupa kasjerów z Dworca Głównego w Warszawie wpuszczała do obiegu fałszywe 20-złotówki, wypłacając nimi klientom resztę za kupowane bilety.
W czasie II wojny światowej fałszowanie przez Polaków niemieckich banknotów, tzw. młynarek, było traktowane jako mały sabotaż i dokonywane dość często. Z kolei Niemcy prowadzili pod kryptonimem „Bern hard” akcję destabilizacji brytyjskiego systemu monetarnego, wprowadzając do obiegu fałszywe funty brytyjskie, produkowane w wytwórni w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen.
Najsłynniejszy polski fałszerz, inżynier budowlany Czesław Bojarski, po ucieczce w 1945 roku z niemieckiej niewoli zamieszkał we Francji, gdzie przez 15 lat bezkarnie fałszował tamtejszą walutę. Bojarski doskonale się do tego przygotował, przez dwa lata studiując wygląd banknotów frankowych i opracowując technologię ich fałszowania. Pierwsze falsyfikaty wprowadzone przez niego do obiegu w 1949 roku pozostały całkowicie nie zauważone przez pracowników banków. Po raz pierwszy fałszywka banknotu 1000-frankowego wzbudziła wątpliwości eksperta banku narodowego dopiero trzy lata później. Francuska policja szukała fałszerza przez kolejne 12 lat. I zapewne nie znalazła by go, gdyby nie przysłużył mu się nierozważny kuzyn, który jednorazowo chciał wymienić w banku zbyt dużą ilość falsyfikatów. Czesław Bojarski, zatrzymany w 1964 roku, został skazany na 20 lat więzienia. W czasie swojej działalności wypuścił na rynek banknoty o łącznej wartości ponad 1 miliona franków.
Po wojnie pierwsze falsyfikaty polskich banknotów pojawiły się w 1955 roku. Z czasem bardziej opłacalne dla fałszerzy stało się podrabianie obcych walut. I tak jest do dziś.
Źródło Policja 997, zdj. archiwum