Aktualności

Likwidacja agenta gestapo w szeregach AK ppor. Jerzego Franciszka Wojnowskiego "Motora"

Data publikacji 17.11.2020

Jedną z podstawowych zasad konspiracji było budowanie struktur na sprawdzonych, godnych zaufania ludziach. Oczywiście wśród członków podziemia także zdarzały się jednostki z, oględnie mówiąc, zbyt długim językiem. O wiele gorsza w skutkach była jednakże działalność konfidentów oraz agentów gestapo, którzy wniknęli lub wywodzili się z organizacji. Jednym z najjaskrawszych przykładów niemieckiego szpiega w szeregach AK był oficer Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury”, ppor. Jerzy Wojnowski „Motor”.

Jerzy Franciszek Wojnowski urodził się 17 września 1915 r. w osadzie Kamienna (obecnie Skarżysko-Kamienna). W akcie urodzenia, który odnalazłem wiosną 2017 r., czytamy: Działo się w Bzinie dnia ósmego października tysiąc dziewięćset piętnastego roku o godzinie dziewiątej rano. Stawił się Bronisław Wojnowski mający lat trzydzieści trzy, mieszkaniec osady Kamienna, w obecności świadków: Stanisława Woźniaka czterdziestu dwu – i Romana Bartoszewicza czterdziestu pięciu lat mających, obydwu mieszkańców osady Kamienna, i oznajmił Nam dziecię płci męskiej, mówiąc, iż takowe urodziło się w osadzie Kamienna dnia siedemnastego września bieżącego roku o godzinie trzeciej po południu z prawej małżonki jego Marji (sic!) z Kowalskich mającej lat dwadzieścia. Dziecięciu temu na chrzcie świętym dopełnionym przez księdza Kazimierza Sykulskiego dane są imiona Jerzy – Franciszek, a chrzestnymi rodzicami dziecięca byli: Zygmunt Horoch i Maryla Horoch. Akt niniejszy oznajmującemu ojcu dziecięcia i świadkom został przeczytanym, a następnie przez Nas tylko podpisany.

Wojnowski ukończył technikum kolejowe oraz klasę skrzypiec kieleckiej szkoły muzycznej. Następnie kształcił się w Szkole Podchorążych Rezerwy Saperów w Centrum Wyszkolenia Saperów w Twierdzy Modlin, którą ukończył z tytułem kaprala podchorążego rezerwy. W połowie lat 30. Przeniósł się wraz z rodzicami oraz żoną Tamarą (z domu Lambrosso) do Brześcia nad Bugiem. Pracował tam jako szofer w Nadleśnictwie Brześć. Podczas wojny obronnej 1939 r. na ochotnika walczył w rejonie Brześcia i Żabinki.

Kiedy opadły pyły wrześniowych bitew, związał się z utworzoną przez ppor. Zbigniewa Słonczyńskiego „Żbika” vel „Jastrzębia” konspiracyjną organizacją o charakterze narodowym. Na początku 1942 r. grupa ta została podporządkowana cichociemnemu kpt. Alfredowi Paczkowskiemu „Wani”, dowódcy III odcinka wydzielonej organizacji dywersyjnej „Wachlarz”. Wojnowski po przejściu pod komendę „Wani” przyjął pseudonim „Motor”, który wziął się od jego zamiłowania do wszelkiego rodzaju pojazdów. Jako szofer w brzeskim nadleśnictwie miał dostęp do samochodów, co skrzętnie wykorzystywał na potrzeby podziemia.

W styczniu 1943 r. wziął udział w akcji uwolnienia członków „Wachlarza”, w tym Paczkowskiego z więzienia w Pińsku. Akcja dowodzona przez cichociemnego por. Jana Piwnika „Donata” vel „Ponurego” stała się słynna w całej okupowanej Polsce, a Wojnowski jako jeden z głównych bohaterów został uhonorowany Krzyżem Walecznych. Po rozwiązaniu „Wachlarza” „Ponury” zaproponował mu przejście na Kielecczyznę, gdzie planował zorganizować oddział partyzancki. W czerwcu 1943 r. wraz z grupą kilkudziesięciu konspiratorów wyjechał z Warszawy w Góry Świętokrzyskie. W utworzonych przez Piwnika Zgrupowaniach Partyzanckich AK „Ponury” początkowo dowodził plutonem saperskim, następnie pełnił funkcję oficera broni w II Zgrupowaniu, a ostatecznie został łącznikiem z KG AK.

W tym czasie był już jednak na usługach innego pana. Pod pseudonimami „Garibaldi” i „Mercedes” pracował bowiem dla radomskiego gestapo. Nie wiadomo, kiedy ta współpraca się zaczęła i co ją powodowało. Według niektórych źródeł mógł na to wpłynąć brak zgody przełożonych na odbicie z rąk niemieckich jego matki aresztowanej w Brześciu. Według innych przekazów Wojnowski poczuł się skrzywdzony tym, że Piwnik dostał za Pińsk Order Wojenny Virtuti Militari, a on jedynie Krzyż Walecznych i chciał się w ten sposób zemścić. Co by nie było powodem agenturalnej działalności Wojnowskiego, należy przyznać, że dobrze się maskował wśród braci partyzanckiej. Jak podkreślał żołnierz II Zgrupowania Jan Zbigniew Wroniszewski „Znicz”: On miał cholerne walory towarzyskie. Sypał dowcipami. On był błyskotliwy. Mało tego. On był odrażający fizycznie, a miał cholerne powodzenie u babek. Tu w tym się tłumaczy ta jego długa kariera szpiclowska przy boku „Ponurego”.

Na skutek meldunków „Garibaldiego” Niemcy przeprowadzili szereg działań antypartyzanckich, m.in.: spacyfikowali wspomagającą Zgrupowania wieś Michniów, mordując 204 jej mieszkańców, przeprowadzili 3 potężne obławy na całość Zgrupowań w miejscu ich stacjonowania na wzgórzu Wykus między Wąchockiem a Bodzentynem, w zasadce pod Wielką Wsią koło Końskich zastrzelili cichociemnego ppor. Waldemara Szwieca „Robota” oraz 4 jego żołnierzy.

Mimo że w otoczeniu Piwnika dość szybko zaczęto mówić o niemieckiej wtyczce ulokowanej blisko dowództwa, przysłowiowe nitki pajęczyny zostały połączone dopiero przez kontrwywiad KG AK. Dzięki informacjom przekazanym przez adiutanta „Ponurego” ppor. Leszka Popiel de Choszczak „Antoniewicza” oraz ppor. Stanisława Wierzyńskiego „Klarę”, oficera werbunkowego i ewidencji personalnej w „Wachlarzu”, a następnie Kedywie podejrzenia padły na Wojnowskiego.

Na początku stycznia 1944 r. Piwnik otrzymał rozkaz odwołujący go z dowództwa Zgrupowań. Wynikało to z jednej strony z konfliktu z dowódcą okręgu płk Stanisławem Dworzakiem „Danielem”, który zarzucał mu zbytnie dynamizowanie terenu, z drugiej wiązało się z ustaleniami kontrwywiadu. Kilka dni po rozkazie „Antoniewicz” spotkał się w Warszawie z dowódcą Kedywu płk. Emilem Fieldorfem „Nilem”, który kazał przekazać Piwnikowi, że przed przybyciem do KG musi zatrzymać „Motora” w oddziale do czasu upewnienia się, czy jest agentem. Według Popiela reakcja „Ponurego” była następująca: Sam „Nil” – argumentuje „Ponury” – nie ma pewności, skoro nie wydał rozkazu jego likwidacji. A jeśli się sprawa wyjaśni na korzyść „Motora”, to co wówczas? W tych okolicznościach zapada nieoczekiwane rozwiązanie. „Motor” otrzymał rozkaz powrotu do Kielc, zwolnienia się z pracy i zdania wozu. Następnie 27.1.1944 r. ma zameldować się w Gołoszycach. Jeśli przyjedzie, będzie dowodem, że jest niewinny. Nie zgłosi się, to zlikwiduje go miejscowa dywersja i będzie po zmartwieniu.

Kiedy jednak na Kielecczyznę został wysłany rozkaz likwidacji „Motora”, Piwnik przesłał swemu następcy na stanowisku dowódcy Zgrupowań, cichociemnemu por. Eugeniuszowi Kaszyńskiego „Nurtowi”, polecenie pochwycenia i zastrzelenia zdrajcy. Nie było to zbyt trudne, bowiem Wojnowski 27 stycznia zgłosił się we wskazanym miejscu, skąd pod nieobecność „Ponurego” został przewieziony saniami do Milejowic, gdzie stacjonował „Nurt”. Mimo że miał być od razu zastrzelony, został poddany kilkugodzinnemu przesłuchaniu. Przebywający na miejscu Zdzisław Rachtan „Halny” wspominał: Raz go „Nurt” uderzył w twarz, gdy powiedział, że „Robota” wydał. Siedział na krześle, ręce miał z tyłu związane. „Nurt” tak spacerował i Leszek zadał pytanie: „Czyś ty sprzedał „Robota”?”. On mówi „tak”. Wtedy tak dostał na odlew. (…) Potem dostawał po dwadzieścia razy w dupę gumą. Nie jest opisane, ale pobrudził ręce „Batowi”. Bo on siedział na nogach, „Motor” leżał na twarzy, tyłek miał wypięty. Ja siedziałem mu na plecach i ręce mu trzymałem. Oni bili w tyłek, po dwadzieścia razy za każdą wymienioną obławę i przy którymś razie puścił taką kichę temu na ręce. Ty sobie wyobrażasz, jak „Bat” się wściekł.

28 stycznia Wojnowski został wyprowadzony na drogę wiodącą na Przełęcz Witosławską i zastrzelony przez jednego z najstarszych żołnierzy Zgrupowań chor. Tomasza Wagę „Szorta”. Ciało zakopano przy drodze twarzą do dołu. Dzień po egzekucji Kaszyński w meldunku do komendanta okręgu pisał: Melduję Panu, co następuje: dnia 28 I 44 r. został schwytany i rozstrzelany Motor, agent Gestapo, na skutek rozkazu, który otrzymałem z Komendy Głównej.

W wyniku agenturalnej roboty Wojnowskiego z pełnionej funkcji odwołani zostali „Ponury”, „Daniel” oraz szef sztabu okręgu ppłk Jan Stencel „Jan”, jako całkowicie rozpracowani przez gestapo. Największą stratą były jednakże setki cywilów zamordowanych w Michniowie oraz dziesiątki partyzantów poległych w obławach kierowanych przez zdrajcę.

Na Polanie Wykusowej w Lasach Siekierzyńskich stoi kapliczka z obrazem Matki Boskiej Bolesnej z Wykusu oraz pseudonimami podkomendnych „Ponurego” i „Nurta”, którzy polegli podczas wojny. Część z upamiętnionych partyzantów stanowią ofiary konfidenckiej działalności Jerzego Franciszka Wojnowskiego.

Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.

Źródła ilustracji:

Fot. 1 - BIP KG AK.

Fot. 2 - By Unknown - archival photos from unpublished Cezary Chlebowski's book Pod znakiem Wachlarza, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=38402117, dostęp: 05.11.2020.

Fot. 3, 5, 6 - Zbiory Szczepana Mroza.

Fot. 4 - Zbiory Wojciecha Königsberga.

Fot. 7, 8 - Fot. Wojciech Königsberg.

  • Cichociemny ppor. Waldemar Szwiec ps. Robot
  • Cichociemni por. Jan Piwnik ps. Ponury oraz ppor. Waldemar Szwiec ps. Robot przed frontem II Zgrupowania
  • Słonczyński Zbigniew ps. Żbik
  • Płonący Michniów
  • Cichociemny por. Eugeniusz Kaszyński ps. Nurt
  • Milejowice na mapie Kielecczyzny z 1934 r.
  • Ppor. cz. w. Zdzisław Rachtan ps. Halny w 2010 r.
  • Kapliczka na Wykusie
Powrót na górę strony