Aktualności

Współpraca w służbie śledczej

Data publikacji 15.12.2020

Powszechnie panuje w policji przekonanie, że z reguły najlepiej, a w każdym razie najsumienniej i przeważnie najskuteczniej przeprowadza pościg, poszukiwanie czy dochodzenie ten organ policji, który jest danym przestępcą czy przestępstwem najbardziej zainteresowany, tj. na którego terenie działalności przestępca grasuje lub przestępstwo popełniono. Nie zamierzam zwalczać tego przekonania, gdyż samo przez się jest zrozumiałe, że bezpośrednio zainteresowany przestępstwem posterunek czy też wydział lub urząd śledczy, tak z powodu ciążącej na nim odpowiedzialności, jak i wskutek ambicji służbowej, czyni wszystko, co jest w jego mocy, by sprawę wykryć, a sprawców ująć.

W artykule niniejszym chcę naświetlić – że tak powiem – odwrotną stronę medalu, tj. kwestię zrozumienia współpracy śledczej różnych organów policyjnych.

O ile przedstawiony na wstępie problem nie nasuwa na ogół żadnych zastrzeżeń, to sprawa współpracy śledczej różnych organów policyjnych nie znajduje jeszcze należytego zrozumienia u wielu policjantów. Po prostu przeceniają swoją rolę, a nie doceniają pomocy, jaką powinni i mogą uzyskać od innych, a przede wszystkim sąsiednich jednostek policyjnych. Objawia się to lekceważeniem tej pomocy i brakiem zaufania w skuteczność jej żądania. Tymczasem w życiu policyjnym, podobnie jak w innych dziedzinach życia, współpraca zdała egzamin z chlubnym wynikiem i bez niej nie wywiązałaby się policja ze swych skomplikowanych i trudnych obowiązków. Jak z jednej strony, w myśl powodów przedstawionych na wstępie, karygodnym błędem byłoby zrzucanie z swych bark ciężaru obowiązków służbowych na inny organ, tak z drugiej znów – niemniej ciężkim błędem byłoby odrzucenie pomocy tych organów i zaniedbanie wezwania ich w właściwym momencie.

Zresztą, ma po temu największe możliwości, gdyż zna najdokładniej wszystkie szczegóły sprawy i ma możność tropienia po świeżych śladach.

Do typowych wypadków współpracy organów policyjnych należą włamania kasowe, gdy zainteresowana jednostka prosi inne o zarządzenie stwierdzenia alibi miejscowych kasiarzy i o współpracę w dochodzeniach. Oto przykład takiej skutecznej współpracy organów policyjnych kilku powiatów:

W dniu l.VI 1935 r. zawiadomiono Posterunek w J., że w nocy nieznani sprawcy włamali się przez okno do kancelarii szkolnej i rozpruli znajdującą się tam kasę. Komendant posterunku udał się natychmiast na miejsce włamania i stwierdził, że kasa została rozpruta systemem fartuszkowym, na razie jednak nie mógł ustalić co zostało skradzione. Wiedząc, że w rejonie posterunku nie ma zawodowych kasiarzy, udał się natychmiast na stację kolejową, celem przeprowadzenia wywiadu u obcych podróżnych i zarządzenia pościgu. Po ustaleniu, że sprawcy nie odjechali pociągiem, zatelefonował do sąsiednich stacyj kolejowych i z jednej z nich otrzymał wiadomość, że w nocy około godz. 3 przyszło od strony J. trzech mężczyzn, z których jeden, wysoki, kościsty, o bladej twarzy, ubrany w czarny płaszcz, chciał kupić bilet do Kr., gdy zaś dowiedział się, że pociąg już odjechał, odszedł wraz z czekającymi opodal towarzyszami i razem poszli torem kolejowym w kierunku na Kr. Wobec tego komendant posterunku natychmiast zatelefonował do najbliższych wydz. śledczych, i podając ostatnie szczegóły, prosił o współpracę oraz  o stwierdzenie alibi miejscowych kasiarzy. Przesłuchani przewodniczący organizacji, której kasa była własnością oraz kasjer zeznali, że łupem sprawców było 111 zł gotówką i obligacja Pożyczki Narodowej wartości 50 zł; poza tym kierownik szkoły zeznał, że sprawcy skradli mu z kancelarii czarny płaszcz. Tymczasem Wydział Śledczy w Z. donosił telefonicznie, że znani kasiarze, bracia Włodzimierz i Julian P., wyjechali poprzedniego dnia pociągiem wieczornym w kierunku J. Wysłany do miejsca ich zamieszkania policjant, zatrzymał obu i przeprowadził u nich rewizję, która jednak wyniku nie dała. Do winy się też nie przyznali i nie zdradzili trzeciego wspólnika, lecz na podstawie zebranych poszlak winę ich stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, to też całą sprawę oddano do sądu z dostatecznie umotywowanym doniesieniem.

Jako drugi przykład podaję wypadek kradzieży u dra S. w T., któremu w czasie popołudniowej przechadzki skradziono z mieszkania całą garderobę. Choć dochodzenia prowadzono z wielką energią, niestety jednak na ślad sprawców nie można było natrafić. Przypuszczając, że garderoba zostanie sprzedana w najbliższym wielkim mieście, zawiadomiono o kradzieży Wydział Śledczy w L., podając opis skradzionych rzeczy. Istotnie, tamtejsi wywiadowcy brygady kradzieżowej, zwróciwszy uwagę na znanych paserów, wkrótce zatrzymali jednego ze złodziei w chwili, gdy usiłował sprzedać część skradzionej garderoby. Doprowadziło to do wykrycia wszystkich sprawców i odebrania prawie całego łupu.

Jeszcze piękniejszym przykładem współpracy są dochodzenia w sprawie głośnego w ostatnich czasach morderstwa rabunkowego, popełnionego na osobach rodzeństwa J., obywateli ziemskich w powiecie złoczowskim. W dochodzeniach tych, uwieńczonych pomyślnym wynikiem, wzięła czynny udział policja trzech województw.

Przykładów podobnych możnaby mnożyć bez liku i nie jeden policjant ma ich wiele w swej praktyce. A zatem starajmy się każde zadanie służbowe rozwiązać przede wszystkim własnymi siłami, ale nie zapominajmy, że w razie potrzeby nasi koledzy chętnie i skutecznie nam dopomogą. Ograniczenie się do własnej wyłącznie pracy wówczas, gdy dobro sprawy wymaga wciągnięcia do współdziałania innych, świadczy o karygodnym egoizmie i jest zaprzeczeniem zdrowej ambicji służbowej, polegającej na dokonaniu wszystkiego, co prowadzi do zupełnego i szybkiego wykrycia sprawy. Natomiast fałszywie pojęta ambicja prowadzi do chęci posiadania osobistych wyników służbowych za wszelką cenę, nawet za cenę ewentualnego zaprzepaszczenia sprawy.

MARIAN ZUBIK, podinspektor P. P.

Źródło: „Na Posterunku” 48/1938/ foto: NAC

  • Funkcjonariusze policji przed budynkiem komisariatu.
  • Grupa policjantów z karabinami Mosin wz. 91/98/25 na policyjnej polewaczce
  • Policjanci podczas nocnego dyżuru
  • Funkcjonariusze policji przechodzą przez jar w drodze do wsi Grzegorzówka gdzie ukrywa się banda Maczugi
  • Inspektorzy przed Bankiem Dyskontowym w Warszawie, fot. Tajny Detektyw
  • Komisarz Zagórski i wywiadowca Golab - Tajny Detektyw
  • Na miejscu napadu w Warszawie - Tajny Detektyw
  • Policjant uzbrojony w karabin Enfield P14 na czatach podczas oblawy
  • Policyjna obława na dom w którym ukrywa się przestępca Aleksander Pluska ze swoją bandą
Powrót na górę strony