Święta Bożego Narodzenia tuż-tuż...
Tradycja w znaczeniu przywiązania do narodu i jego dziejów wywołuje wiele skojarzeń historycznych. Szczególnie w odniesieniu do wydarzeń z przeszłości budzi ona reakcje emocjonalne i intelektualne. W Polsce pielęgnowanie tradycji było bardzo mocno zakorzenione w społeczeństwie i wywierało znaczny wpływ na życie Polaków, determinując ich poczynania, wyznaczając cele czy określając wartości. Każde pokolenie w sposób bardziej lub mniej świadomy było związane z przeszłością i – co szczególnie istotne – było kształtowane przez jej dziedzictwo. W tym kontekście istotną rolę pełniła w okresie międzywojennym polska tradycja świąt Bożego Narodzenia, która w sposób szczególny jednoczyła społeczeństwo.
Na choince wieszano ozdoby wykonane z papieru, słodycze i jabłka. Na wigilijnym stole królowały ryby w co najmniej trzech odsłonach. Wokół było cicho i spokojnie. Zarówno Wigilia, jak i święta Bożego Narodzenia w II RP mijały nie tylko w rodzinnej, ale i bajkowej atmosferze. Nie brakowało prezentów, suto zastawionych stołów i śpiewanych po polsku kolęd oraz pieśni patriotycznych. Ale już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zaczynały się odwiedziny. Jeżdżono z wizytą do bliskich i znajomych. Świąteczna polska tradycja objawiała się przede wszystkim podczas ubierania choinki, którą zazwyczaj był świerk. Bardzo rzadko droga jodła. Jeśli rodziny nie było stać na kupno choinki, za ozdobę służył wieniec z iglastych gałęzi z umieszczoną pośrodku miską z makiem. Choinkę strojono najczęściej własnoręcznie przygotowanymi łańcuchami oraz innymi ozdóbkami z kolorowych papierów, ale nie mogło na niej zabraknąć zawieszanych tam jabłek, pierników, cukierków oraz świeczek. Zabawki na choinkę, z popularnym wówczas akcentem folklorystycznym, były towarem tak pożądanym, że organizowano nawet kursy robienia zabawek z papieru. W sklepach nie brakowało szablonów do wyrobu koszyczków, aniołów, świątków czy też zdobienia wydmuszek. Można było kupić również włosy anielskie oraz srebrny proszek do posypywania gałęzi, które podobnie jak bombki – traktowane jako element obcy - nie cieszyły się zbyt dużą popularnością. Nawet w Wielkopolsce, która często asymilowała zwyczaje niemieckiej kultury, bombki zwane też bańkami, nie przyjęły się i uważane były za „pachnące obcą kulturą”.
Najpopularniejszymi ozdobami były jednak gwiazdy, wykonane z marszczonej bibułki na usztywniaczu kartonowym, które zawieszano na szczycie drzewka. Do największej z nich przypinano z reguły okazały ogon, dla podkreślenia legendy o Trzech Królach, których do Betlejem prowadziła gwiazda, niosąca dobrą nowiną. Popularne było też powlekanie pozłotką orzechów włoskich i kształtnych szyszek, przekształcanie wydmuszek z jaj w rozmaite postaci z bajek, zwierzątka i ptaki. Z drucików wykonywano pajączki, z ciasta lepiono domki i inne zabawki.
W przedświątecznych poradnikach radzono, aby ciasta zacząć piec ok. 20 grudnia, a prace - takie jak mycie okien i pranie - wykonywać na dwa tygodnie przed świętami. Dzień Wigilii miał być już czasem spokoju i zadumy, a nie nerwowych przygotowań. Podstawę wigilijnej kolacji stanowiły ryby, które musiały się pojawić w co najmniej trzech albo czterech postaciach. W dawnych książkach kucharskich można znaleźć przepisy m.in. na klasyczną rybę smażoną, faszerowanego szczupaka, sandacza gotowanego z jajkami czy karpia na szaro z rodzynkami i migdałami. Na stole musiała być zupa rybna i potrawy z kapustą, makiem i grzybami. Przestrzegano oczywiście symbolicznej liczby 12 potraw na stole, ale jak ówcześnie doradzano paniom domu: „W dzisiejszych ścieśnionych jadłospisach, nie pomieścimy wszystkiego, jeżeli jednak mak podamy w leguminie, a kapustę w zupie, czy w paszteciku, nie będzie to złamanie tradycji”. Drobne odstępstwa od tradycji, wynikające zarówno ze względów zdrowotnych, jak i ekonomicznych, nie psuły w żadnej mierze magii tych świąt. Nie mogło oczywiście zabraknąć tradycyjnego opłatka i siana pod obrusem. Zamiast lamp zapalano świece w srebrnych, dwu lub trójramiennych lichtarzach. Po północy zazwyczaj podawano mięso i barszcz z kołdunami. Kolejne dni mijały na delektowaniu się rosołem oraz flakami, w których oprócz ich klasycznej wersji, można było znaleźć również pulpeciki.
Rzeczpospolita okresu międzywojennego była krajem wielonarodowościowym, w związku z tym świętowano w różnych terminach. Osobno Polacy i Ukraińcy. Jedno pozostawało niezmienne - święta Bożego Narodzenia były czasem spędzanym w domach, w gronie najbliższych i przyjaciół. Po wigilijnej kolacji, która przeciągała się do późnych godzin nocnych, ruszano na pasterkę, a jeśli wieczerza kończyła się zbyt późno, wspólnie kolędowano pod choinką. Ale święta Bożego Narodzenia w swej tradycji obfitowały także we wszelakiego rodzaju nakazy i zakazy, które miały przynieść szczęście, zdrowie i powodzenie. Złą wróżbą było przewrócenie się choinki, która była symbolem życia, lub upuszczenie łyżki. Oznaczało to, że osoba, która ją upuściła może nie doczekać kolejnej Wigilii. W Boże Narodzenie nie było wolno gotować, nosić wody a nawet kroić chleba, co wynikało z przestrzegania ciszy, jaka w te dni miała panować.
Drugiego dnia świąt, na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana, obrzucano się w kościele święconym owsem, bobem, lub grochem. Miało to zapewnić urodzaj oraz pomyślność w nadchodzącym roku. Tego dnia wypatrywano również kolędników, którzy także mieli zapewnić domostwom i zamieszkującym je rodzinom szczęście, pomyślność i dostatek. Ten dzień - w przeciwieństwie do pierwszego dnia świąt, który spędzano głównie w domach - był już czasem wzajemnych odwiedzin i składania sobie życzeń. Zdecydowanie obfitował on nie tylko w zabawy, ale nawet we wróżby, będąc swoistym przedsmakiem zbliżających się sylwestrowych i karnawałowych uciech.
Na koniec tych rozważań o wyjątkowości świąt Bożego Narodzenia warto – wykorzystując magię fotografii - wybrać się w podróż w czasie do świata, którego już nie ma. Świata tworzonego i budowanego przez ludzi, którzy odeszli. Świata, który nie wróci już nigdy. To sentymentalna wędrówka do świąt naszych prababć i pradziadków. Przed czytelnikiem sentymentalna atmosfera i magia tamtych czasów uchwycona i zamknięta w unikalnych zdjęciach. To obrazy II Rzeczpospolitej, która w naszych duszach i sercach pozostawiła niezatarty ślad. A więc ruszajmy…
BEH-MP KGP
Foto: NAC