Policyjna Gwiazdka
W Policji Państwowej służyli przedstawiciele różnych wyznań, jednak wiarą dominującą, tak jak w całym kraju, był katolicyzm. Szczególnie uroczyście obchodzono więc w korpusie święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc. One najmocniej integrowały policyjne środowisko.
Obrządków innych wyznań oficjalnie w resorcie SW nie zauważano, choć też i nie zakazywano. W przedwojennej prasie policyjnej próżno jednak szukać informacji na temat świąt prawosławnych czy żydowskich. Za to w niemal każdym numerze tygodnika „Na Posterunku” czy „Gazety Administracji i Policji Państwowej” szczegółowo opisywane były uroczystości w obrządku katolickim: msze święte z udziałem pododdziałów policyjnych, pogrzeby poległych na służbie policjantów, uroczyste warty w kościołach, policyjne delegacje w kościelnych procesjach, mundurowe śluby, chrzty, komunie itp.
O roli, jaką przywiązywano do religii w szeregach PP, najlepiej świadczy udział kapelanów w życiu służbowym przedwojennych policjantów. Co prawda ze względów finansowych nie udało się ich zatrudnić na policyjnych etatach we wszystkich komendach wojewódzkich, to jednak w porozumieniu z władzami kościelnymi mieli oni nie ograniczony dostęp zarówno do policyjnych jednostek, jaki ich załóg. Nieśli więc posługę duszpasterską wszystkim, którzy jej potrzebowali (m.in. odprawiali nabożeństwa dla korpusu, urządzali rekolekcje, spowiadali), jak również uczestniczyli w poświęceniu policyjnych sztandarów, nowych jednostek czy służbowego sprzętu. Była to działalność zgodna z okólnikiem nr 177 Komendanta Głównego PP z 10 grudnia 1921 r.
WIGILIJNY OPŁATEK
Dzielenie się opłatkiem zawsze towarzyszyło policyjnej formacji. Tej tradycji przestrzegano pilnie przez całe dwudziestolecie międzywojenne, a przykład dawali sami przełożeni, którzy zawsze brali udział w wigilijnych spotkaniach. Dzielenie się opłatkiem i składanie życzeń było bowiem nie pisanym obowiązkiem każdego policjanta, niezależnie od posiadanego stopnia i piastowanego stanowiska. Nawet kilkadziesiąt lat później, w dobie siermiężnego socjalizmu, tej chrześcijańskiej tradycji nie udało się całkowicie wyrugować z milicyjnych jednostek, mimo usilnych starań różnych gremiów partyjnych. Miała ona bowiem ogromne, symboliczne znaczenie zarówno dla katolików, jak i ateistów czy nawet wiernych innych wyznań.
Szczególnie uroczyście przebiegały wigilijne spotkania opłatkowe z udziałem kierownictwa policji. „Gazeta Administracji i Policji Państwowej” ze stycznia 1930 r. tak opisuje doroczne spotkanie komendanta głównego PP, gen. insp. Janusza Maleszewskiego z policjantami Oddziału Konnego PP m.st. Warszawy: Przy stołach zasiedli wszyscy wolni od służby szeregowi i oficerowie oddziału oraz zaproszeni goście (tu następuje długa lista nazwisk przedstawicieli Komisariatu Rządu, resortu SW, KG PP i stołecznej policji – przyp. J. Pac.). Honory gospodarzy czynili komendant oddziału konnego podinsp. Szopa z kom. Pakulskim. Uroczystość rozpoczęta została poświęceniem przez ks. kapelana Kolasińskiego świetlicy Oddziału Konnego, w której odbyła się wieczerza (ks. nadkom. Bronisław Kolasiński, kapelan warszawskiej KWPP – przyp. J. Pac.). Po poświęceniu pan komendant główny przełamał się opłatkiem z obecnymi na wieczerzy szeregowymi i oficerami.
Podczas wieczerzy pierwszy wzniósł toast na cześć prezydenta Rzeczypospolitej insp. Czyniowski (komendant stołecznej PP w latach 1924–1934 –przyp. J. Pac.), następnie na cześć marszałka Piłsudskiego – podinsp. Schuch.
Pod koniec uroczystego spotkania komendant Maleszewski podziękował wszystkim swoim podwładnym za ofiarną służbę dla społeczeństwa. Od trzech lat – powiedział – mam Was, Policjanci, stale przed oczami. Widzę ciągle, jak nie żałujecie pracy, trudów, a nawet krwi ofiarnej. Z radością i dumą stwierdzam, że ogół Wasz, Policjanci, wierny jest hasłu, które wysunąłem w pierwszym, skierowanym do Was, rozkazie: „Żadna plama nie może powstać na Waszym mundurze, prócz plam krwi w obronie współobywateli”. Przemówienie swe pan komendant główny zakończył toastem na cześć policji.
W przeddzień wigilijnej wieczerzy wszystkie policyjne jednostki przybierały mniej lub bardziej uroczysty wystrój. Świąteczny nastrój udzielał się również policjantom, którzy gremialnie stawiali się w służbowej świetlicy, aby wysłuchać życzeń przełożonych, przełamać się z nimi opłatkiem, a potem wspólnie zaśpiewać kolędę, zaintonowaną przez miejscowego proboszcza. Na końcu była wspólna wieczerza przy wigilijnym stole i tradycyjne postne potrawy, przygotowane przez małżonki funkcjonariuszy, członkinie stowarzyszenia „Rodzina Policyjna”.
GWIAZDKI DLA BIEDNYCH
O zbliżających się świętach Bożego Narodzenia przypominały mikołajkowe Gwiazdki, organizowane przez policjantów dla dzieci z najuboższych rodzin mieszkających w ich rejonach służbowych. Rok rocznie z początkiem grudnia przeprowadzano w jednostkach zbiórki pieniężne. Za zebrane, otrzymane z „Rodziny Policyjnej” i wyproszone u władz dotacje kupowano odzież, żywność, zabawki, słodycze, które następnie wręczano na szkolnych uroczystościach gwiazdkowych lub wieziono bezpośrednio do wiejskich chałup, pod choinkę.
Opis jednej z takich gwiazdkowych wizyt, pióra księdza Stanisława Wysiadłowskiego, proboszcza parafii w Lebiedziewie (woj. poleskie), przytacza tygodnik „Na Posterunku” z grudnia 1931 r.: Jedziemy szybko (...), coraz więcej w pustkowie, coraz więcej w las (...). Po dwóch godzinach stajemy u celu. Ziemianka przykryta cała śniegiem, jedno okienko małe, przez które słabe światełko widać. A dookoła pustka i krzaki. Zsiadamy, przy wiązujemy konia, posterunkowy wprzód, ja za nim wchodzimy do chaty Atroszczyka Antoniego. Przestraszył się bardzo (...). Zapytany o wigilię, o święta, odpowiada w czystym języku polskim, nawet można powiedzieć ze swadą. Znika pomału zaniepokojenie i bojaźń, a rodzi się nowe uczucie, uczucie radości, któremu towarzyszą łzy. Posterunkowy stawia jeden, drugi, trzeci, czwarty i piąty pakunek. Rozwija, daje ubranie, daje wojłoczki dla dzieci, które są w jednej koszulinie.
Teraz ojciec nie wytrzymał, zaczął płakać, dziękować (...). Cześć Wam, Panowie Posterunkowi. Cześć Tobie, Komendancie. Spełniliście czyn naprawdę bardzo szlachetny.
Takich przedświątecznych akcji gwiazdkowych przed wojenni policjanci rok rocznie organizowali bardzo wiele. Właściwie nie było posterunku, komisariatu, nie mówiąc już o komendach powiatowych czy miejskich, których funkcjonariusze pozostawaliby bierni wobec ogromu ludzkiego nieszczęścia: powszechnego ubóstwa, bezrobocia, chorób i niedożywienia. Każdy grudzień był właściwie – jak to wówczas określano – miesiącem „misji społecznej policjanta”. Policja Państwowa udowadniała, że jej funkcjonariusze to nie tylko stróże bezpieczeństwa i egzekutorzy prawa, ale również przyjaciele i opiekunowie.
Źródło: Policja 997 nr 12/2012, s. 32/Jerzy Paciorkowski