Aktualności

PIES — TOWARZYSZ W SŁUŻBIE 6/6

Data publikacji 10.01.2021

We wspomnianym na wstępie artykuliku p.t. „Pies towarzysz" podałem kilka wypadków skutecznego użycia psa przez st. post. Z. z komisariatu w P. Reasumując teraz wyniki osiągnięte przez cały zespół szeregowych, nie mogę pominąć milczeniem dalszych wyników, jakie miał w służbie pies st. post. Z.

W dniu 3 marca 1937 r. st. post. Z. był w służbie patrolowej w mieście i o godz. 17,30 spotkał znanego sobie złodzieja mieszkaniowego Piotra J., który był poszukiwany przez sąd grodzki do odbycia kary więzienia, a ponadto przez komisariat PP za dokonanie całego szeregu kradzieży na terenie miasta P. Piotr J., na widok policjanta, usiłował zbiec i korzystając z ruchu ulicznego zmieszał się z przechodniami. St. post. Z. puścił w pościg psa. „Roms” - tak bowiem wabi się pies st. post. Z. - mijając przechodniów, dogonił Piotra J., powalił go na chodnik i przytrzymał do chwili, gdy nadbiegł policjant. W dość ruchliwym punkcie miasta wobec niemożliwości użycia broni, szanse schwytania Piotra J. bez pomocy psa były znikome. Tylko dzięki psu st. post. Z. unieszkodliwił niebezpiecznego i ukrywającego się przestępcę.

W dniu 12 lipca 1937 r., o godz. 2., st. post. Z., będąc w służbie patrolowej na peryferiach  miasta, spotkał powracających z kradzieży znanych sobie złodziei - włamywaczy. Obaj na widok policjanta rzucili się do ucieczki. St. post. Z. puścił za nimi psa. „Roms" dogonił i zatrzymał jednego z nich, który na swym ubraniu miał ślady krwi. Później w dochodzeniu ustalono, że ślady krwi pochodziły z zabitej świni, którą obaj skradli tej nocy i następnie zabili.

Na zakończenie pragnę wyrazić nadzieję, że uważny Czytelnik porówna wszystkie wypadki opisane w niniejszym artykuliku z wypadkami, jakie przedstawiłem w poprzednim artykule p. t. „Niewyzyskane możliwości". Praktyka służbowa pozwoli przecież każdemu na odtworzenie sobie w wyobraźni szczegółów wszystkich opisanych sytuacji. Wtedy Czytelnik przekona się, że w tych samych warunkach, w których policjanci bez psa zadania swego nie spełnili—mimo najlepszych chęci i starań — przy pomocy psa wykonali takie same zadania, nie uciekając się ani do użycia broni, ani forsownych pościgów czy specjalnie organizowanych obław.

Fakty podane w tym artykuliku mówią same za siebie. Nic do nich dodawać nie trzeba. Mają tak silną wymowę, że potrafią przekonać największego sceptyka, A jak dalece psy ułatwiają służbę! Z każdego opisanego wypadku widać, że wysiłek policjantów był minimalny, że każdy policjant — przewodnik psa, mając za-ufanie do swego wychowanka i towarzysza w służbie, powierzał mu spełnienie najcięższej roli—-pościgu i zatrzymania sprawcy. Pies spełnia tę rolą, mimo że w szeregu wypadków został pokaleczony przez przytrzymanego sprawcę.

Wniosek z takiego porównania może być tylko jeden — natychmiast szukam, kupuję i wychowuję sobie psa.

JÓZEF KOCZWARA, st. posterunkowy P. P.                         

Źródło: Na Posterunku 52/1938 str. 11 foto: NAC (zapis oryginalny)

  • Defilada policji - funkcjonariusz i pies w maskach przeciwgazowych
Powrót na górę strony