Aresztowanie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego
76 lat temu, 27-28 marca 1945 roku w willi przy ówczesnej ul. Pęcickiej w Pruszkowie (obecnie ul. Armii Krajowej 11) funkcjonariusze NKWD aresztowali piętnastu z szesnastu członków Rady Jedności Narodowej stanowiącej reprezentację polityczną Polskiego Państwa Podziemnego. Zostali następnie przewiezieni do Moskwy, gdzie wytoczono im pokazowy proces. Polakom na podstawie fałszywych dowodów zarzucono m.in. działania przeciwko Armii Czerwonej i Związkowi Sowieckiemu oraz współpracę z Niemcami przeciwko ZSRS. Pokazowy proces szesnastu łamał podstawowe zasady prawa międzynarodowego.
Przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego (PPP) przyjęli sowiecką propozycję rozmów politycznych z radzieckimi dowódcami ze sztabu dowódcy I Frontu Białoruskiego, marszałka Gieorgija Żukowa. Dla przywódców PPP zaproszenie na rozmowy wystosowane przez bliżej im nieznanego gen. Iwanowa było ważne z dwóch powodów. 13 lutego 1945 roku premier polskiego rządu Tomasz Arciszewski odrzucił bowiem postanowienia konferencji w Jałcie, czyli aneksję wschodnich ziem Rzeczypospolitej, przyznanie Polsce części przedwojennego terytorium Niemiec oraz potwierdzenie utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Z kolei osiem dni później parlament PPP postanowił uznać te niesprawiedliwe dla Polski decyzje. Ugrupowania niepodległościowe miały jeszcze nadzieję, że wejdą do Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i dzięki temu nie zdominują go komuniści. Liczono na to, że w trakcie spotkania z sowietami uda się wynegocjować wejście reprezentantów przedwojennych partii demokratycznych do komunistycznego Tymczasowego Rządu Rzeczpospolitej Polskiej, który w tamtym czasie był już uznany przez polityków Wielkiej Trójki: Józefa Stalina, Winstona Churchilla i Franklina D. Roosevelta za oficjalne władze Polski. Członkowie Rady zakładali, że porozumienie ze stroną sowiecką i polskimi komunistami pozwoli na przeprowadzenie demokratycznych wyborów, które wyłonią faktyczną reprezentację polskich obywateli i zapewnią współudział w rządzeniu krajem.
Do Pruszkowa na rozmowy z NKWD przybyło 15 reprezentantów 4 głównych partii, kontynuujących w konspiracji swoją przedwojenną działalność: Polskiej Partii Socjalistycznej – Wolność Równość Niepodległość, Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego oraz Stronnictwa Pracy. Wśród nich byli: delegat Rządu RP na Kraj Jan Stanisław Jankowski, komendant organizacji „NIE” gen. Leopold Okulicki, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak oraz Antoni Pajdak, Stanisław Jasiukowicz, Kazimierz Kobylański, Zbigniew Stypułkowski, Józef Chaciński, Franciszek Urbański, Adam Bień, Kazimierz Bagiński, Stanisław Mierzwa, Eugeniusz Czarnowski, Stanisław Michałowski i Józef Stemler. Antoni Pajdak w broszurze „Z Pruszkowa na Łubianki” (Warszawa 1986) pisał:
„ W dniu 27 marca 1945 r. stawili się na rozmowy w Pruszkowie: wicepremier Stanisław Jankowski, gen. Leopold Okulicki, Kazimierz Pużak, którego sprowadziłem z Krakowa, Stemler Dąbski i inni członkowie Delegatury Rządu. Rozmowy z ramienia Sowietów prowadził generał nie znany mi z nazwiska i płk Piemieniow oraz jakiś osobnik, który przedstawił się jako Chodkiewicz”.
Choć udzielono im gwarancji bezpieczeństwa, zaproszenie na rozmowy okazało się elementem zasadzki NKWD. Część przybyłych została aresztowana już 27 marca, o czym dowiedzieli się miejscowi żołnierze Armii Krajowej. Próbowali oni ostrzec delegatów, którzy przybyli do Pruszkowa dzień później – 28 marca. Wspominał o tym Pajdak w cytowanych wspomnieniach:
„ Gdy 28 marca stawiliśmy się w Pruszkowie na stacji kolejowej, oczekujący na nas członek wywiadu AK ostrzegł, że sytuacja jest niejasna, bo Jankowski, Okulicki i Pużak nie wrócili do domu. Natychmiast zrodziło się podejrzenie, że zostali aresztowani. Zastanawialiśmy się, co robić. Wysunąłem propozycję, aby tylko jeden z nas udał się do willi, a jeśli nie wróci, inni … [nieczytelne] się na konferencję. Zebrani poprosili mnie o zbadanie sytuacji. Posterunek stojący przy furtce nie czynił mi żadnych przeszkód przy wejściu. Gdy wszedłem do lokalu, zastałem tylko Stemler-Dąbskiego w towarzystwie dwóch oficerów NKWD. Na zapytanie, gdzie znajdują się Jankowski, Okulicki i Pużak, Stemler-Dąbski odpowiedział, że od wczorajszego wieczoru w ogóle ich nie widział. Jasne już było dla mnie, że zostali aresztowani”.
Akcję aresztowania przywódców PPP enkawudziści przygotowali bardzo starannie. 17 marca w Pruszkowie odbyło się wstępne spotkanie polskiej delegacji z pełnomocnikiem gen. Iwanowa, płk. Konstantinem Pimienowem. Nikt jednak nie przypuszczał, że podający się za pułkownika gwardii Pimienow był oficerem NKWD i reprezentował nie gen. Iwanowa, lecz podszywającego się pod niego gen. Iwana Sierowa, tego samego, który w 1940 roku miał związek z wymordowaniem polskich jeńców z obozów w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku. Plan rozmów ustalił z Pimienowem wicepremier w rządzie RP na uchodźstwie Jan Stanisław Jankowski, ps. „Soból”. Miały one dotyczyć polskiego stanowiska wobec władz ZSRS, uzgodnień jałtańskich oraz sytuacji na zapleczu frontu. Uspokojenie zaplecza frontu wicepremier uzależniał od zwolnienia aresztowanych i zesłanych do łagrów oficerów i żołnierzy Armii Krajowej. Takie było stanowisko rządu na uchodźstwie w Londynie, który w przesłanej Jankowskiemu instrukcji zalecał: „Rozmowy te wykorzystajcie przede wszystkim celem złagodzenia kursu w kraju i zaniechania terroru oraz deportacji”.
Pułkownik gwardii Konstantin Tierentiewicz Pimienow (faktycznie był on pułkownikiem NKWD, który od stycznia 1945 r. pełnił funkcję naczelnika grupy operacyjnej NKWD w Radomiu) , zapraszając Polaków na spotkanie, dał słowo oficera, że będą bezpieczni. Z ręką na sercu zapewniał, że Rosjanie mają uczciwe zamiary. Jeden z zaproszonych, ostatni komendant główny Armii Krajowej gen. bryg. Leopold Okulicki, ps. „Niedźwiadek”, był przeciwny pertraktacjom z Rosjanami i przewidywał podstęp. Na wyraźne polecenie wicepremiera Jankowskiego jednak zgodził się mu towarzyszyć podczas rozmów. Sowieci oferowali też polskim przywódcom, że po pierwszym spotkaniu w Pruszkowie przed ostatecznymi rozmowami z dowództwem I Frontu Białoruskiego dadzą im do dyspozycji samolot, aby mogli polecieć do Londynu. Sugerowali, że po konsultacjach z rządem RP na uchodźstwie łatwiej im będzie ustalić stanowisko strony polskiej.
Do rozmów, oczywiście, nie doszło. Spotkanie z dowódcami ze sztabu marszałka Żukowa zaplanowano na 27 i 28 marca 1945 roku w willi w Pruszkowie przy ul. Pęcińskiej. 27 marca o godzinie 9 jako pierwsi na rozmowy przybyli: wicepremier Jankowski, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak, ps. „Bazyli”, a także minister-członek Krajowej Rady Ministrów Antoni Pajdak, ps. „Traugutt”. Przed południem, zanim do willi dotarł gen. Okulicki, Pajdak wyszedł ze spotkania i wrócił do Warszawy, aby przekazać kolegom, że negocjacje przebiegają zgodnie z planem. Nie wiedział, jednak, że zapowiadany w Pruszkowie gen. Iwanow się nie pojawił. Pimienow po obiedzie poinformował Polaków, że na rozmowy z generałem pojadą gdzie indziej. Jankowski z Pużakiem pojechali jednym samochodem, a Okulicki drugim. Wicepremier i przewodniczący RJN zostali przewiezieni do siedziby NKWD na warszawskiej Pradze. Z gen. Okulickim spotkali się dopiero następnego dnia na polowym lotnisku. Tam wsiedli do samolotu i zamiast do Londynu polecieli do Moskwy, gdzie przewieziono ich do katowni NKWD na Łubiance.
28 marca na planowane rozmowy w pruszkowskiej willi przybyło 11 przedstawicieli władz PPP oraz tłumacz Józef Stemler. Nie przypuszczali, że zostali podstępnie zwabieni. Płk Pimienow poinformował gości, że gen. Iwanow czeka na nich w innym miejscu. Rosjanie zawieźli Polaków do podwarszawskich Włoch. Kazimierz Bagiński, ps. „Biernacki”, Adam Bień, Józef Chaciński, Eugeniusz Czarnowski, ps. „Lidzki”, Stanisław Jasiukowicz, Kazimierz Kobylański, ps. „Inżynier”, Stanisław Michałowski, Stanisław Mierzwa, Antoni Pajdak, Zbigniew Stypułkowski, ps. „Sobota”, Franciszek Urbański i tłumacz Stemler zostali uwięzieni w dwóch domach. Rankiem 29 marca przewieziono ich na polowe lotnisko, gdzie spotkali aresztowanego wcześniej bo 8 marca 1945 r. w Milanówku Aleksandra Zwierzyńskiego. Rosjanie zabrali Polaków do samolotu, który po kilku godzinach lotu wylądował w okolicach Iwanowa. W dalszą podróż udali się pociągiem. Po przejechaniu około 300 kilometrów dojechali do Moskwy. Z pociągu zawieziono ich do więzienia na Łubiance. Przewieziono ich następnie do Moskwy, gdzie zostali osadzeni w sowieckim więzieniu i poddani śledztwu.
O aresztowaniu polskich przywódców szybko dowiedziały się polskie władze w Londynie. Prezydent Władysław Raczkiewicz zaalarmował przywódców Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. A ci za pośrednictwem swoich ambasadorów próbowali interweniować. Rządy angielski i amerykański przy pozorach zainteresowania i troski o los Polaków uwięzionych w Moskwie nie zrobiły faktycznie nic, aby nie dopuścić do haniebnego procesu swego sojusznika przez innego „sojusznika”. Sam ten fakt ukazywał, jak mordowana była idea wolnej i suwerennej Polski przy milczącej aprobacie mocarstw zachodnich. Takie zachowanie do dziś musi budzić niesmak, oburzenie i obrzydzenie, bo w ten sposób na siłę wepchnięto Polskę w szpony sowieckiego totalitaryzmu. Ponownie na długie dziesięciolecia staliśmy się dla naszego wschodniego sąsiada „Priwislinskim Krajem” – tym razem w nowej odsłonie. Stalin twierdził jednak, że żadnego porwania nie było. Sowieci oficjalnie potwierdzili informację o aresztowaniu Polaków dopiero na początku maja w San Francisco, twierdząc iż mają oni stanąć przed sądem za prowadzenie działalności dywersyjnej na tyłach Armii Czerwonej. Proces celowo pomijał dorobek Polskiego Państwa Podziemnego w walce z hitlerowskimi Niemcami, kłamliwie ukazując rzekome wspólne cele Polski i III Rzeszy, co miało skompromitować prawowity rząd polski, był jednym z przykładów stalinowskiej samowoli względem przebudowywania Polski na rosyjską modłę. Opinia publiczna była o procesie szeroko informowana, co było elementem propagandy. Kiedy 21 czerwca 1945 roku ogłaszano wyrok w „procesie szesnastu”, były premier Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie - Stanisław Mikołajczyk, także w Moskwie podpisał porozumienie dotyczące powstania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Zbieżność dat nie wydaje się przypadkowa, gdyż proces z oczywistych względów miał być narzędziem perswazji wobec tych, którzy mieli odmienne zdanie wobec polityki polskiej Stalina. Dopiero po 45 latach od tego haniebnego procesu, dokładnie 19 kwietnia 1990 roku Sąd Najwyższy ZSRR wyrok uchylił stwierdzając, że oskarżeni przestępstw nie popełnili.
Oskarżajcie nas wszystkich, nie tylko szesnastu;
sądźcie poległych w grobie, to też winowajcy.
Sądźcie szkielet, co z wojny pozostał się miastu,
gdy wyście jeszcze z diabłem kumali się, zdrajcy…
Kazimierz Wierzyński, fragment wiersza Na proces moskiewski
Gen. Iwan Sierow za przeprowadzenie operacji porwania przywódców PPP został nagrodzony przez Józefa Stalina orderem i tytułem Bohatera Związku Sowieckiego oraz został awansowany do stopnia generała pułkownika. Natomiast polscy towarzysze w 1946 roku przyznali mu za zasługi w pracy na „kierunku polskim” najwyższe polskie odznaczenie wojskowe, czyli Krzyż Virtuti Militari IV klasy (złoty). Odebrano mu go dopiero w 1995 roku, pięć lat po jego śmierci, postanowieniem Prezydenta RP Lecha Wałęsy.
BEH-MP KGP/KM
Źródło:
Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, Wrocław 1991;
Mokotów, Wronki, Rawicz. Wspomnienia 1939–1945, Warszawa 1990;
A. Chmielarz, Aresztowanie „szesnastu”. Rekonstrukcja, „Biuletyn IPN” nr 5-6/2005;
W. Minkiewicz, Wspomnienia 1939–1954, „Zeszyty Historyczne” 1987, z. 80;
fot. Wikimedia Commons, CC