Aktualności

Rachunek za Akcję pod Arsenałem… zamach na SS-Oberscharführera Herberta Schulza

Data publikacji 07.05.2021

„Każdą kulę, każdy gest odwetu, każde słowo polskiego rozkazu wymodliły niewidzialne, nieme widma pomordowanych bez winy" – pisano w konspiracyjnej broszurze „Polska Karząca". Kierownictwo Walki Konspiracyjnej wydało rozkaz o zlikwidowaniu gestapowców, którzy brutalnie skatowali Jana Bytnara “Rudego” w czasie przesłuchania – SS-Oberscharführer Herbert Schulz i SS-Rottenführer Ewald Langego. Obaj zwyrodnialcy zostali zastrzeleni w maju 1943 roku.

Likwidację szczególnie niebezpiecznych i sadystycznych niemieckich funkcjonariuszy SS i gestapo w ramach akcji „Główki” przeprowadzali żołnierze oddziału AK o kolejnych nazwach „Agat” (antygestapo), „Pegaz” i wreszcie „Parasol”. Dowództwo wiedziało, że za wszelką cenę trzeba utrzymać ogień społecznej nienawiści do okupanta, tak by Polacy byli przygotowani do ostatecznej rozprawy z Niemcami – w powstaniu, które miało wybuchnąć. Poza tym należało utrzymać stan niepewności i strachu wśród władzy okupacyjnej oraz bezpośrednio zastraszyć gestapowców. Wreszcie trzeba było utrzymywać morale w AK i społeczeństwie przez ciągłe przypominanie o istnieniu walczących oddziałów. W ramach akcji likwidacyjnej „krwią za krew” zapłacili także kaci Jana Bytnara „Rudego" z pokoju 228 w siedzibie gestapo w alei Szucha. Odbity w akcji pod Arsenałem zmarł z powodu brutalnych tortur, jakim był poddawany przez gestapowców – Augusta Langego i Herberta Schulza. Sławomir Dunin-Borkowski opisał pierwszego jako „zwierzę w mundurze", tego drugiego zaś jako „z amatorstwa kata i oprawcę, olbrzymią dwumetrową blisko maszynę do bicia".

SS-Oberscharführer Herbert Schultz - jeden z dwóch bezpośrednich oprawców "Rudego", specjalista od tropienia Szarych Szeregów - mieszkał przy Mokotowskiej 1/3 m. 16. W rządzonej przez Niemców Warszawie prowadził uregulowany tryb życia. Punktualnie o godz. 7.25. wychodził do pracy w siedzibie gestapo przy al. Szucha.

6 maja 1943 r. padał poranny deszcz. Pod kamienicą czekało kilku młodych Polaków. Mieli wykonać na Schultzu wyrok za bestialskie znęcanie się na „Rudym”. Egzekucja była przygotowywana od dłuższego czasu - adres esesmana ustalił Zdzisław Wnorowski ps. „Pirat”. Potwierdzeniem tożsamości zajął się Zygmunt Kaczyński - ten sam „Wesoły Kaczor”, który nosił do siedziby gestapo czekoladki Wedla.

Dwie wcześniejsze zasadzki na Schultza nie powiodły się, jednak 6 maja rano wyszedł z kamienicy, najwyraźniej nic nie podejrzewając. Przy ulicy stała ciężarówka z włączonym silnikiem, jacyś dwaj Polacy w roboczych kombinezonach zabierali się właśnie do zniesienia muszli klozetowej ze skrzyni samochodu. Schultz nie miał powodów podejrzewać, że byli to harcerze Szarych Szeregów: Eugeniusz Koecher ps. „Kołczan” i Jerzy Pepłowski ps. „Jurek TK”. Obaj wcześniej brali udział w akcji pod Arsenałem. W bramie stali, niby chroniąc się przed deszczem, trzej inni młodzieńcy: „Zośka”, Sławomir Bittner ps. „Maciek” i „Pirat”. Tylko ten ostatni nie brał udziału w akcji pod Arsenałem.

Gdy Schultz wyszedł z bramy, Bittner strzelił. Ranny Niemiec zaczął uciekać na drugą stronę Mokotowskiej, gdzie były działki ogrodowe. Tam „Maciek” dopadł go i dobił. Na koniec zabrał pistolet i teczkę hitlerowca, do trupa przypiął kartkę z wyjaśnieniem, dlaczego doszło do egzekucji. Naprzeciwko domu Schultza stał żołnierz Wehrmachtu z karabinem na ramieniu. Stał jak zahipnotyzowany, przyglądając się temu, co się działo.  Drugi oprawca "Rudego" - SS-Rottenführer Ewald Lange - przeżył Schultza o kilkanaście dni. Szare Szeregi dopadły go 22 maja 1943 r. „Zośki” tym razem nie było na miejscu egzekucji. Lange w mundurze jak zwykle rano wychodził do pracy z domu przy ul. Konopnickiej. Zawsze szedł ul. Prusa w kierunku placu Trzech Krzyży. O godz. 7.30. „Jurek TK” (Jerzy Popławski) zaparkował auto przy kinie Napoleon. Jerzy Zapadko ps. „Dzik” stanął u wylotu ul. Prusa. Ubezpieczali go Andrzej Góral ps. „Tomasz” i Kazimierz Kardaś ps. „Orkan”. Nie zraziło ich, że przed kinem Napoleon stanęło kilkunastu niemieckich żołnierzy - wyglądali, jakby czekali na transport. „Dzik” wyszedł Langemu naprzeciw. Niemiec poczuł zagrożenie i próbował sięgnąć do kabury po pistolet, ale nie zdążył. „Dzik” wystrzelił dwukrotnie z odległości czterech kroków. Ranny Lange nie upadł, zaczął biec w stronę Wiejskiej. „Dzik” pobiegł więc za nim, strzelając w plecy. Niemiec upadł, ale żył. Broń się zacięła. „Dzik” wyjął zapasowy pistolet i z bliska dwa razy strzelił Langemu w głowę. Krótko po tym Zamachowcy uciekli samochodem. Niemieccy żołnierze pod kinem Napoleon widzieli całą sytuację, ale żaden z nich nie zareagował. Co więcej na odgłos strzałów zamiast sięgnąć po swoją broń, błyskawicznie „przeszli do postawy leżącej” zajmując bezpieczną pozycję na chodniku.

Tak wykonanie wyroku na Langem opisuje Jerzy Zapadko „Mirski”:

(…) Ja robiłem Langego na Placu Trzech Krzyży pod kinem Napoleon. Było nas czterech z małym samochodem. Ta akcja była ciekawa, bo Lange mnie znał… Przedstawił mnie mu wcześniej „Wesoły” wtyczka GS w gestapo; przynosił gestapowcom czekoladki od Wedla, mieli do niego pełne zaufanie. „Wesoły” wiedział gdzie Lange mieszka i kiedy wychodzi z biura. „Wesoły”, idąc ze mną, zatrzymał się i rozmawiał z nim. W dniu akcji, rano szliśmy po prostu w odpowiednim czasie gdy Lange przechodził. Ja i Lange skłoniliśmy się sobie z daleka. Musiałem wcześniej dać „Wesołemu” słowo honoru, że Lange nie przeżyje. „Wesoły” byłby skończony. Nie mogłem odejść bez upewnienia się, że Lange nie żyje. Wziąłem czapkę i pistolet Langego… (…)

Sprawiedliwość dopadła także volksdeutscha Edmunda vel Ernesta Sommera, restauratora z ulicy Długiej, który podczas akcji odbicia więźniów Pawiaka pod Arsenałem zatrzymał podstępnie jednego z uczestników akcji - Huberta Lenka „Huberta”, i wydał go w ręce gestapo. Potem ukrywał się pod Warszawą. Zginął w Józefowie, gdy odprowadzał gości na pociąg. „Z odległości pół kroku zajrzały mu w ślepia dwie lufy pistoletowe. Pierwszą kulę dostał w skroń. Nie upadł od razu. Odruchowo uchwycił wyciągniętą ku niemu rękę i wpił się w nią konwulsyjnie pazurami. Ale nieubłagana dłoń pokonała opór. Powoli doprowadziła lufę między oczy szpicla i pociągnęła spust” („Polska Karząca”).

 

Bibliografia i źródła fotografii:

Stanisław Broniewski „Orsza”, „Całym życiem. Szare Szeregi w relacji naczelnika”;

Stanisław Broniewski „Orsza”, „Akcja pod Arsenałem”;

Józef Rybicki, „Notatki szefa warszawskiego Kedywu”;

Tomasz Szarota, „Okupowanej Warszawy dzień powszedni”;

„Bohaterowie „ Kamieni na szaniec” w świetle dokumentów”. Wstęp, opracowanie i wybór tekstów Tomasz Strzembosz;

Zygmunt Głuszek, „Szare Szeregi. Słownik encyklopedyczny”;

Aleksander Kamiński, „Kamienie na szaniec”;

Maria Dąbrowska, „Dzienniki 1914-1945”.

  • Jerzy Zapadko „Mirski”.
  • Siedziba Gestapo w Alei Schucha w Warszawie
  • Gmach Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Zdjęcie z okresu międzywojennego
  • Zygmunt Kaczyński „Wesoły”.
  • Pokój przesłuchań w siedzibie Gestapo.
  • Kazimierz Kardaś „Orkan”
Powrót na górę strony