Aktualności

Wspólnicy

Data publikacji 12.09.2021

Przy prowadzeniu dochodzeń, zwłaszcza Kradzieżowych, należy przyjąć za zasadę, że sprawca ma kilku wspólników i pasera.

Zdarzyło się, że we wrześniu i październi­ku ub. r. popełniono kilkadziesiąt kradzieży z wagonów kolejowych, jak obić pluszowych w wagonach II kl., pasów skórzanych, klamek mosiężnych, kurków, luster, firanek itp. Nale­żało się spodziewać, że kradzieży dopuszcza się jedna i ta sama szajka.

Obserwacje i czaty doprowadziły do ujęcia sprawcy na gorącym uczynku zdzierania obicia pluszowego—wspólnicy zaś zbiegli. Zatrzymany nie wydał ich, wobec tego zaś, że nie był on zawodowym złodziejem, nie można było na podstawie jego kontaktów wspólników ustalić.

Ponieważ komendantowi posterunku zna­ne już były wypadki, że w czasie eskortowania do sądu przestępcy starają się skomunikować ze wspólnikami, wysłał za zatrzymanym w czasie jego eskortowania do sądu szeregowego sł. śl., aby ewentualnie przytrzymał osobę usiłującego się z zatrzymanym porozumieć.

Przypuszczenie okazało się trafne. W pew­nym momencie na ulicy, już w pobliżu sądu zbliżył się do eskortowanego jakiś mężczyżna, któremu zatrzymany powiedział: „Zawiadom Władka”; w tym momencie mężczyzna został zatrzymany. Zaskoczony i przestraszony, wy­dał dalszych 2 wspólników, ci zaś dalszych 3, a przeprowadzona u nich rewizja dała obfity materiał dowodowy.

Gdyby nie wysłanie wywiadowcy jako asy­sty, eskortujący przestępcę policjant byłby bez­silny i współsprawcy nie zostaliby wykryci.

Drugi wypadek.

Rok temu zatrzymano sprawcę kilku kra­dzieży z dowodami, bez wspólników, których, rzecz naturalna, nie wydał. W czasie dochodzeń, gdy zatrzymany był jeszcze w komisariacie, sio­stra jego prosiła o doręczenie mu jedzenia. Wywiadowca, udając, że o nic jej nie podejrze­wa, zostawił ją sam na sam z zatrzymanym, przypuszczając, że da on jej pewne wskazówki i zlecenia dla wspólników.

Obserwacja siostry zatrzymanego już po upływie 4 godzin doprowadziła do ujęcia 2 współ­sprawców, u których znaleziono część przed­miotów pochodzących z tych i innych kradzieży.

I jeszcze bardziej ciekawe zdarzenie.

Przed kilku laty komisariat zatrzymał za­wodowego złodzieja, mając przeciw niemu pew­ne podejrzenia i poszlaki. Następnego dnia rano pewien adwokat zatelefonował do mnie w tej sprawie.

Zasadniczo odmawia się takim interwen­cjom, jednak błysnęła mi myśl, że widocznie ktoś ze znajomych zatrzymanego lub wspólni­ków znajduje się w kancelarii owego adwokata, to też pod pozorem wyszukania i przejrzenia akt zatrzymałem go przy telefonie, wysyłając równocześnie wywiadowcę pod jego kancelarię celem obserwacji.

I rzeczywiście. Wywiadowca zaobserwował znanego złodzieja, a śledząc go, doszedł do mieszkania drugiego złodzieja, o czym zamel­dował telefonicznie. Przeprowadzona błyska­wicznie rewizja u obu równocześnie dała wy­starczające dowody do zatrzymania obydwóch oraz dostarczyła materiału do aktu oskarżenia na pierwotnie zatrzymanego.

Należy podnieść duże wyrobienie służbo­we wywiadowcy, który nie mając specjalnego rozkazu, nie zatrzymał zaraz wychodzącego od adwokata; wtedy sprawa mogłaby wziąć całkiem inny obrót.

Zygmunt Rachwał, komisarz P. P.

Źródło: „Na Posterunku”, 1939 r., zdj. NAC

  • Zniszczone wagony
Powrót na górę strony