Aktualności

Mord w Apidamach

Data publikacji 21.11.2021

Jesienne noce listopadowe sprzyjają poczynaniom jednostek o instynktach zbrodniczych. W taką to właśnie noc w dniu 21 listopada 1931 r. we wsi Apidamy pow, święciańskiego w łaźni stojącej opodal, zebrali się trzej mieszkańcy, planując napad rabunkowy na mieszkanką wsi Apidamy Krystynę Tierentiównę, pannę, lat 45, która według krążących pogłosek posiadała znaczny zasób gotówki w złotych i rublach carskich, pochodzących bądź ze spadku po matce, bądź zarobionych przez nią w czasie gdy prowadziła mały sklepik w tejże wsi. Uchodziła ona za zamożną, a że mieszkała sama, warunki sprzyjały knowaniom.

Rankiem 22 listopada 1931 r. zaalarmowano policję wiadomością, że ubiegłej nocy Krystyna Tierentiejówna we własnem mieszkaniu w okrutny sposób została zamordowana, mieszkanie zaś gruntownie splondrowane przez sprawców. Przeprowadzone natychmiast badania na miejscu ujawniły, że nad zamordowaną przed zadaniem jej ostatnich ciosów znęcano się, kłując ją nożem w okolicę pasa i zadając jej 24 rany o głębokości dochodzącej do wewnątrz jamy brzysznej. Gdy to nie pomogło, uderzono ją trzykrotnie tępem narzędziem w głowę, gruchocząc jej czaszkę, poczem do leżącej strzelono z karabinu i wreszcie przygwożdżono ją widłami do podłogi.

Widok zmasakrowanej świadczył o zezwierzęceniu sprawców.

Skrupulatne poszukiwania śladów pozostawionych przez sprawców morderstwa natrafiły na kolosalne trudności, gdyż w całej chacie nie było przedmiotów sprzyjających odbiciu linij papilarnych, ślady zaś stóp zostały zatarte przez licznie zebraną ludność wiejską, którą dopiero przybyłe organa policji z miejsca przestępstwa usunęły. Ponadto sprawcom sprzyjały warunki atmosferyczne w postaci silnego wiatru i pierwszego śniegu, który ślady przykrył, W tych warunkach usiłowania użycia psa policyjnego spełzły również na niczem, choć jeden z bardziej uświadomionych włościan zachował domniemane odciski stóp jednego z przestępców, lecz w nadmiarze swej gorliwości przykrył je narwaną własnemi dłońmi trawą, co również wartość śladów zniszczyło.

Wszystkie okoliczności mordu szły wyraźnie na rękę sprawcom, bo i ustalić się nie dało, co przy rabunku zabrano, gdyż zamordowana od całego szeregu miesięcy mieszkała sama, brat jej bowiem Daniłło, zamieszkujący poprzednio z nią razem, przed kilkoma miesiąca mi wyjechał do Łotwy. Ludność miejscowa unikała współpracy z policją, a zaznaczyć trzeba, że wieś Apidamy bogato zapisała się w kronikach policji, gdyż część członków osławionej bandy Rysia pochodziła właśnie z tej wsi, a bardzo znaczny odsetek jej mieszkańców figuruje w rejestrach jako karani za najrozmaitsze przestępstwa.

Przeprowadzone wśród mieszkańców wywiady ani na jotę nie rozświetliły ponurej za gadki, a cały szereg rewizyj u podejrzanych nie dostarczył żadnego materjału dowodowego.

W ciągu dalszej akcji dochodzeniowej przeszukano skrupulatnie pobliskie lasy, gdyż wiadome było, że ludność miejscowa, posiadająca karabiny z czasów wielkiej wojny t. zw. „obrezanki“ (nazwa pochodzi od tego, że lufy są obcięte dla skrócenia broni), chowa je najczęściej w lasach, w dziupłach drzew, przechowywanie bowiem jej w domu stanowi poważne niebezpieczeństwo. Poszukiwania w lasach broni wprawdzie nie ujawniły, natomiast ujawniły w betonowym schronie niemieckim, odległym od wsi Apidamy o 1 1 /2 kim., schowane przedmioty pochodzące z przestępstwa. Ujawniono tam 4 poduszki z pierza oraz torby zawierające cukierki, mydło, pastę do obuwia, orzechy 1 t. p. przedmioty. Rodzaj tych przedmioiów świadczył, że pochodzą one z rabunku u Tierentiówny, gdyż ona w swym sklepie dawniej takiemi przedmiotami handlowała. Poduszek w mieszkaniu również nie znaleziono.

Znalezienie tych przedmiotów było pierwszym realnym punktem zaczepienia do dalszych dochodzeń i wywiadów, które ustaliły, że nieboszczka przed kilkoma tygodniami w rozmowie z gajowym lasów państwowych wyrażała jakieś obawy. Zbadany gajowy opowiedział, że zamordowana na jego pytanie: czy nie boi się tak sama mieszkać?—-odpowiedziała, że nikogo się nie boi, za wyjątkiem drugiego swego brata Fiodora Tierentiewa, który kilkakrotnie domagał się od niej pozostawionych przez matkę pościeli i pieniędzy, oraz jego szwagra Arefja Sewastjanowa. Obaw swych co do tego ostatniego niczem nie uzasadniła. Wyniki tego wywiadu po-równano z wynikami poszukiwania w lesie i okazało się, że domniemany sprawca — Arefij Sewastjanow — mieszkał w zaścianku w pobliżu wsi Apidamy, w tym kierunku, w jakim idąc od wsi ujawniono w schronie przedmioty pochodzące z przestępstwa.

Na zasadzie powyższych danych już na trzeci dzień po morderstwie obydwóch wspomnianych włościan prewencyjnie zatrzymano. Obydwaj w toku badania uporczywie wypierali się współudziału w mordzie i podawali swe alibi, które jednak po dokładnem zbadaniu okazały się zmyślone, przyczem Fiodor Tierentjew jedyną prawdę przytoczył, że rankiem 29 listopada nielegalnie polował na wiewiórki, wskazał miejsce przechowania dwóch zastrzelonych wiewiórek i miejsce przechowania nielegalnie posiadanej broni palnej.

Do powiązania całości sprawy brakowało szeregu ogniw, a przeto sprawę powierzono bardzo zdolnemu wywiadowcy, który już po dwóch dniach pracy natrafił na ślad jeszcze jednego domniemanego sprawcy morderstwa, młodego 17—18 lat, chłopca Aupieja Płotnikowa, który będąc mniej odpornym, w trakcie wypytywania przez wywiadowcę wyraźnie się zmieszał, a na rzucony obcesowy zarzut „tyś zabił" zalał się łzami i przyznał do winy współudziału w zbrodni. Badany szczegółowo zeznał, że napad planowany był od dnia 21 listopada z inicjatywy Arefja Sewastjanowa, przyczem jako trzeciego sprawcę podał Szałakińskiego Nifona. Przedwstępne narady miały miejsce w łaźni jego ojca Ignacego Płotnikowa, gdzie kilkakrotnie zbierano się i przygotowywano narzędzia w postaci noża i dwóch obrezanek.

W dniu mordu z wieczora zebrali się również w tej łaźni, gdzie wypiwszy (itr wódki, podzielili ostatecznie funkcje. Płotnikow najpierw sprawdził, czy we wsi śpią wszyscy, a następnie stanął na warcie. Obaj pozostali — Szałakiński i Sewastjanow — przez wyjęte wraz z ramą okno dostali się do chaty Tierentjówny, a zakrywszy okna szmatami od wewnątrz, ściągnęli z pieca śpiącą Tierentjównę i znęcając się nad nią żądali wydania pieniędzy. Gdy napotkali zdecydowany opór, trzykrotnem uderzeniem obciętym karabinem w głowę pozbawili ją życia.

Po 2 — 3 godzinnem plądrowaniu w mieszkaniu dwukrotnie do martwej już Tierentjówny wystrzelili i opuścili chatę. Idąc z lasu z łupem, po drodze zwierzyli się Piotnikowowi, że Tierentjównę zamordowali.

Badany trzeci sprawca — Szałakiński Nifon — lat 19, przy konfrontacji z Płotnikowem również przyznał się do winy i wskazał miejsca przechowania w lasach i bagnach, użytych przy mordzie obrezanek, naboi i ubrań ze śladami krwi. Wszystkie te przedmioty we wskazanych miejscach znaleziono.

Aresztowanie Płotnikowa i Szałakińskiego nastąpiło w piątym dniu po dokonanym napadzie, a skonfrontowany z nimi główny sprawca, już poprzednio aresztowany, Arefij Sewastjanow, w dalszym ciągu się wypierał, aż dopiero, gdy mu okazano własną jego kurtkę ze śladami nieudolnie zmytej krwi, przyznał się do winy i potwierdził zeznania współuczestników.

Źródło: „Na Posterunku”, nr 3/1932, Janowski Stanisław podkom. P. P., zdj. NAC

  • Stary drewniany dom
Powrót na górę strony