Aktualności

Poprzez sfałszowanie przekazów telegraficznych cz. 1

Data publikacji 20.01.2022

W dniu 18 sierpnia roku 1927 o godzinie 21 nadszedł do Urzędu Śledczego w Lublinie telefonogram z Wydziału Śledczego we Lwowie. Telefonogram powiadamiał, że w tym dniu w głównym urzędzie pocztowym we Lwowie, na mocy sfałszowanych przekazów telegraficznych, jakiś złoczyńca, legitymujący się dowodem osobistym na imię Tadeusza Mazurka, podjął kwotę 18.500 zł. i bezzwłocznie opuścił miasto. Pierwiastkowe dochodzenie policji lwowskiej wykazało, że ów Tadeusz Mazurek przybył do Lwowa w tym sarnim dniu i zamieszkał w hotelu. Przy meldunku podał, że jest mieszkańcem Lublina i przedstawił dowód osobisty wydany przez starostwo lubelskie w dniu 15.11 1927 Nr. 3781|4689|1.

Przekazy telegraficzne opiewały, że pieniądze tą drogą nadał w Hrubieszowie (woj. lubelskie) Bank Ludowy. Przed wypłaceniem pieniędzy kasjer urzędu pocztowego, mając pewne wątpliwości co do przekazu i osoby Mazurka, spowodował wysłanie do Hrubieszowa telegraficznie stosownego zapytania. Na to nadeszła odpowiedź telegraficzna z Hrubieszowa, że pieniądze istotnie nadano. Zapytanie to dla pewności powtórzono jeszcze raz i znów nadeszła identyczna odpowiedź. W tych warunkach wątpliwości zniknęły i nastąpiła wypłata pieniędzy. W kilkanaście godzin później, kiedy urząd telegraficzny we Lwowie stosownie do przepisów zawiadomił pocztę w Hrubieszowie, że wypłata pieniędzy została dokonana, nadeszła stamtąd trzecia depesza z wiadomością, że Bank Ludowy w Hrubieszowie nie istnieje i że 18.500 zł. dla Tadeusza Mazurka nikt nie nadawał.

Rozpoczęło się dochodzenie w Lublinie i na terenie całego województwa lubelskiego. Do współpracy z policją śledczą z polecenia prezesa Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Lublinie przystąpił inspektor techniczny telegrafu. Dzięki szczegółowym dyspozycjom p. prezesa i ułatwieniom w zakresie komunikacji telefonicznej i telegraficznej, ustalono wkrótce, że miejscem nadania przekazów telegraficznych do Lwowa nie był Hrubieszów. Tu trzeba zaznaczyć, że Hrubieszów nie może bezpośrednio telegrafować do Lwowa. Depesze z Hrubieszowa do Lwowa mogą iść wyłącznie pośrednio, przez Lublin. Ta okoliczność zmusiła policję śledczą oraz inspektora telegrafu do dochodzeń na terenie całego szeregu instytucyj telegraficznych, dla stwierdzenia śladów wysyłania przekazów telegraficznych i dwukrotnej odpowiedzi, potwierdzającej nadanie 18.500 zł. dla Tadeusza Mazurka.

W rezultacie tych dochodzeń uzyskano przeświadczenie, że źródłem przestępstwa jest telegraf w Lublinie. Uzasadnienie tej opinii wypłynęło z następujących faktów i okoliczności. Taśma telegraficzna i dziennik aparatu na przewodzie Nr. 270 w urzędzie telegraficznym Nr. 1 w Lublinie nie wykazywał, że przekazy telegraficzne na imię Tadeusza Mazurka do Lwowa (pośredniczącego w komunikacji telegr.) nadawał telegraf w Hrubieszowie. Równocześnie ujawniono pewne niedokładności w czynnościach służbowych obsługującego wtedy aparat telegrafisty, nazwiskiem Kazimierz Drabarek. Stwierdzone uchybienia były tej natury, że mogły powstać w intencji ukrycia czynu występnego. Dalej okazało się, że w czasie krytycznym telegrafista Drabarek, zgodnie z porządkiem pracy, winien był obsługiwać nie aparat Nr. 270, a inny, który z niewyjaśnionych narazie przyczyn wykazywał w nocy z 17 na 18 sierpnia defekt. Był to zwykły aparat, z którego można było nadawać depesze na aparat Nr. 270. Z tych względów dalsze dochodzenie zwróciło się w kierunku wyświetlenia faktów: objęcia pracy przez Drabarka na aparacie Nr. 270, nieprzepisanym dla niego, oraz niewytłómaczonego zepsucia się drugiego aparatu.

Po sprawdzeniu taśmy telegraficznej i dziennika aparatowego w telegrafie w Hrubieszowie, wyszło najaw, że odnotowana na aparacie Nr. 270 w Lublinie przerwa komunikacji telegraficznej Lublina z Hrubieszowem jest faktem zmyślonym. Hrubieszów o tej samej porze nadał depeszę do Lublina, lecz na inny, niż Nr. 270, aparat. Dalszą poszlaką, obciążającą telegrafistę Drabarka, było nieuzgodnienie przez niego trzech przekazów telegraficznych, nadanych rzeczywiście przez Hrubieszów w czasie jego dyżuru. Uczynił on to najprawdopodobniej w tym celu, aby narazie mógł się wytłómaczyć przed swą władzą zapomnieniem i usunąć przeciw sobie dowód rzeczowy na taśmie telegraficznej, t. j. uzgodnienia trzech, zamiast 22 przekazów telegraficznych. Dodając do tego szczegół, że telegrafista aparatu Nr. 270 w odpowiedzi na depesze urzędu telegraficznego we Lwowie, potwierdzał dwukrotnie nadanie przekazów dla Tadeusza Mazurka, otrzymano już skrystalizowane podejrzenie, że we wspomnianem fałszerstwie bezwarunkowo brał udział ten telegrafista, t. j. Kazimierz Drabarek. W tym stanie rzeczy po zareferowaniu sprawy prokuratorowi Sądu Okręgowego w Lublinie nastąpiło aresztowanie Kazimierza Drabarka.

Poddany przesłuchaniu, zaprzeczył Drabarek jakiemukolwiek udziałowi w aferze sfałszowania przekazów. Zeznania jego były mętne i raczej utwierdzały w mniemaniu, że Urząd Śledczy jest na dobrym tropie.

Z dalszych przesłuchań i dochodzeń na terenie urzędu telegraficznego Lublin Nr. 1 okazało się, że w czasie, kiedy została dokonana manipulacja telegraficzna z dwoma zapytującemi depeszami urzędu telegraficznego Lwów, dyżur powinien był pełnić nie Drabarek, a zgoła kto inny. Zapytany o to funkcjonarjusz, któremu wypadał dyżur, oświadczył, że Drabarek specjalnie i usilnie go prosił o zamianę dyżurów. W ten sposób Drabarek w czasie nadania 19 przekazów telegraficznych pełnił przepisany dla siebie dyżur, po którym nie zeszedł ze służby, a dalej obsługiwał aparat telegraficzny Nr. 270 wskutek dobrowolnej umowy ze swoim następcą. Wypływa stąd uzasadnione przypuszczenie, że Drabarek pozostał na służbie poza rozkładem dyżurów, aby mieć możność przejmowania zapytań telegraficznych ze Lwowa. O tem, że zapytania takie nastąpią, wiedział dobrze z ustalonej praktyki. Cel swój osiągnął i ostatecznie spowodował wypłatę przekazów Tadeuszowi Mazurkowi.

Pomimo wszystko dochodzenie nie wyjaśniało sprawy w całej pełni. Bądź co bądź przeciwko aresztowanemu Drabarkowi przemawiały tylko poszlaki. Chodziło zresztą ponadto o wyszukanie wspólnika nieuczciwego telegrafisty i odzyskanie zagrabionej sumy.

Źródło: „Na Posterunku”, nr 48/1928, Antoni Sitkowski, nadkom. Centr. Służ. Śled. w Warszawie, zdj. NAC

  • Biuro telegraficzne w Haliczu
Powrót na górę strony