Aktualności

Potrzeby kawalerii Policyjnej cz. 2

Data publikacji 09.03.2022

II. Wadliwość niektórych założeń tak­tycznych. Zbytecznem byłoby dowodzić, że tylko takie uzależnienie oddziałów konnych od całokształtu zadań policji państwowej przyniesie pożądane rezultaty, które będzie uwzględniało indywidualność, powodowaną nieco odmiennemi warunkami, w jakich kawalerja policyjna musi pełnić służbę.

Pierwszym wynikiem wspomnianej indywi­dualności musi być specjalizacja. Przedewszystkiem znający z gruntu zadania i potrzeby, zalety i wady konnicy policyjnej może być powołany do pracy w tym zakresie, kierowania nią bezpośrednio w ten czy inny sposób i wy­dawania o niej opinji służbowej. Najważniej­szym błędem byłoby tu powierzanie ogólnego kierownictwa oddziałów mieszanych ludziom, nie kierującym się znajomością tych służb, a ra­czej upodobaniem do służby konnej, pieszej lub innej.

Ze wspomnianem zagadnieniem łączy się kwestja ingerencji w sprawy czysto kawaleryj­skie czynników, które mają ku temu prawo z racji przełożeństwa, które jednak na zadania i możliwości policji konnej mają zapatrywania zbyt różnorodne. Do takich należy, naprzykład, dość utarty pogląd, że wszyscy szeregowi do oddziału konnego powinni codziennie pełnić służbę, jeżeli nie na koniu, to nie na mniej w szyku pieszym, lub inne, domagające się, aby w okresach, kiedy w miejscu stacjonowa­nia danego oddziału czasowo (dajmy na to la­tem) jest mniej pracy, — koniecznie znaleźć ją dla niego, choćby w innej miejscowości. Zapo­mina się przytem, że policja konna ma aż nadto zajęcia w dziedzinie swego wyszkolenia— wyszkolenia specjalnego, w sensie kawaleryj­skim! Każdy zaś zdaje sobie sprawę, że wymaga to większego czasu i wysiłku, aniżeli wy­szkolenie policji pieszej. Oczywiście, policja konna, jako kosztowniejszy w porównaniu z pie­szą rodzaj broni, nie może pozostawać w cza­sach normalnych zupełnie bez wykorzystania. Wcale takiego poglądu nie bronimy! Prze­ciwnie, powinna wykonywać obowiązki codzien­ne, ale z wyrachowaniem, aby tak potrzebne jej wyszkolenie w najmniejszym stopniu nie ucierpiało.

Innym ważnym błędem, spotykanym na porządku dziennym, jest nieskoordynowanie pra­cy policji konnej z pieszą. Jest to poniekąd wynikiem omawianego wyżej braku regulaminu, gdzie, należy sądzić, będą te rzeczy odpowied­nio ujęte. Niemniej jednak ten brak koordy­nacji wytwarza nieraz mniemanie poszczegól­nych przełożonych, że policja konna jest jakimś „dodatkiem reprezentacyjnym" w korpusie P. P., co przecież daleko odbiega od rzeczy­wistości.

III. Zasadnicze bolączki personalne. Na czoło wysuwa się tu brak dostatecznej ilości oficerów—kawalerzystów. Następnie odczuwa się braki w materjale przodowników, a zwłaszcza przygotowanych do sprawowania czynności, znanych ogólnie pod nazwą wachmistrzowskich.

Niemniejsze kłopoty nastręczają się przy uzupełnianiu jednostek konnych posterunkowy­mi. Służba konna jest bezsprzecznie, jeżeli już nie cięższa, to napewno bardziej żmudna od pieszej, a ponieważ wynagrodzenie za nią nie jest wyższe, przeto nic dziwnego, że do konnicy policyjnej z własnej chęci idą tylko zamiłowani „koniarze", jakich nawet w Polsce, mającej tra­dycje kawaleryjskie, jest nie tak wielu. Reszla, przydzielona z urzędu rozkazem, przy pierwszej okazji stara się przenieść do piechoty. Stąd też częste zmiany personalne w oddziałach konnych, tak bardzo niepożądane, tak bardzo utrudniające normalną pracę i gruntowne wy­szkolenie. A ponieważ niema żadnych postano­wień obowiązujących, któreby w sposób racjo­nalny ujmowały kwestję przenoszenia się z kawaierji policyjnej do służby pieszej, prze­to najczęstszym pretekstem jest tu jakieś niedomaganie fizyczne (a zupełnie zdrowych ponoć na świecie niema), poświadczone przez lekarza, — i „niedomagający" zostaje prze­niesiony do upragnionej piechoty, jakgdyby ten rodzaj służby nie wymagał ludzi zdro­wych. Należy przypuszczać, że wydane w imię dobra służby przepisy, ograniczające tak dowolne dotychczas przenoszenie się - stałyby się podstawą poważnej poprawy w tym zakresie.

Odnośnie zaś oficerów i przodowników, a zwłaszcza przodowników—wachmistrzów i przodowników—instruktorów, ponieważ na przypływ ich w liczbie wystarczającej z armji w ciągu długich jeszcze lat nie można będzie liczyć dla najrozmaitszych powodów, przeto musi być zna­leziona rada, którą jest utworzenie specjalnej szkoły dla policji konnej, gdzie mógłby otrzymać potrzebne wyszkolenie element, jakim policja państwowa w ramach obecnych rozporządza

*

**

Wyłuszczywszy powyższe niedomagania, nie twierdzimy, aby nic więcej na ten temat nie było do powiedzenia. Uważamy je wszakże za najważniejsze, podstawowe, z których inne wynikają.

Źródło: „Na Posterunku”, nr 2/1929, nadkom. Marcin Szopa, komendant Oddz. Konnego P. P. m. st. Warszawy, zdj. NAC

Powrót na górę strony