Potrzeby kawalerii Policyjnej cz. 2
II. Wadliwość niektórych założeń taktycznych. Zbytecznem byłoby dowodzić, że tylko takie uzależnienie oddziałów konnych od całokształtu zadań policji państwowej przyniesie pożądane rezultaty, które będzie uwzględniało indywidualność, powodowaną nieco odmiennemi warunkami, w jakich kawalerja policyjna musi pełnić służbę.
Pierwszym wynikiem wspomnianej indywidualności musi być specjalizacja. Przedewszystkiem znający z gruntu zadania i potrzeby, zalety i wady konnicy policyjnej może być powołany do pracy w tym zakresie, kierowania nią bezpośrednio w ten czy inny sposób i wydawania o niej opinji służbowej. Najważniejszym błędem byłoby tu powierzanie ogólnego kierownictwa oddziałów mieszanych ludziom, nie kierującym się znajomością tych służb, a raczej upodobaniem do służby konnej, pieszej lub innej.
Ze wspomnianem zagadnieniem łączy się kwestja ingerencji w sprawy czysto kawaleryjskie czynników, które mają ku temu prawo z racji przełożeństwa, które jednak na zadania i możliwości policji konnej mają zapatrywania zbyt różnorodne. Do takich należy, naprzykład, dość utarty pogląd, że wszyscy szeregowi do oddziału konnego powinni codziennie pełnić służbę, jeżeli nie na koniu, to nie na mniej w szyku pieszym, lub inne, domagające się, aby w okresach, kiedy w miejscu stacjonowania danego oddziału czasowo (dajmy na to latem) jest mniej pracy, — koniecznie znaleźć ją dla niego, choćby w innej miejscowości. Zapomina się przytem, że policja konna ma aż nadto zajęcia w dziedzinie swego wyszkolenia— wyszkolenia specjalnego, w sensie kawaleryjskim! Każdy zaś zdaje sobie sprawę, że wymaga to większego czasu i wysiłku, aniżeli wyszkolenie policji pieszej. Oczywiście, policja konna, jako kosztowniejszy w porównaniu z pieszą rodzaj broni, nie może pozostawać w czasach normalnych zupełnie bez wykorzystania. Wcale takiego poglądu nie bronimy! Przeciwnie, powinna wykonywać obowiązki codzienne, ale z wyrachowaniem, aby tak potrzebne jej wyszkolenie w najmniejszym stopniu nie ucierpiało.
Innym ważnym błędem, spotykanym na porządku dziennym, jest nieskoordynowanie pracy policji konnej z pieszą. Jest to poniekąd wynikiem omawianego wyżej braku regulaminu, gdzie, należy sądzić, będą te rzeczy odpowiednio ujęte. Niemniej jednak ten brak koordynacji wytwarza nieraz mniemanie poszczególnych przełożonych, że policja konna jest jakimś „dodatkiem reprezentacyjnym" w korpusie P. P., co przecież daleko odbiega od rzeczywistości.
III. Zasadnicze bolączki personalne. Na czoło wysuwa się tu brak dostatecznej ilości oficerów—kawalerzystów. Następnie odczuwa się braki w materjale przodowników, a zwłaszcza przygotowanych do sprawowania czynności, znanych ogólnie pod nazwą wachmistrzowskich.
Niemniejsze kłopoty nastręczają się przy uzupełnianiu jednostek konnych posterunkowymi. Służba konna jest bezsprzecznie, jeżeli już nie cięższa, to napewno bardziej żmudna od pieszej, a ponieważ wynagrodzenie za nią nie jest wyższe, przeto nic dziwnego, że do konnicy policyjnej z własnej chęci idą tylko zamiłowani „koniarze", jakich nawet w Polsce, mającej tradycje kawaleryjskie, jest nie tak wielu. Reszla, przydzielona z urzędu rozkazem, przy pierwszej okazji stara się przenieść do piechoty. Stąd też częste zmiany personalne w oddziałach konnych, tak bardzo niepożądane, tak bardzo utrudniające normalną pracę i gruntowne wyszkolenie. A ponieważ niema żadnych postanowień obowiązujących, któreby w sposób racjonalny ujmowały kwestję przenoszenia się z kawaierji policyjnej do służby pieszej, przeto najczęstszym pretekstem jest tu jakieś niedomaganie fizyczne (a zupełnie zdrowych ponoć na świecie niema), poświadczone przez lekarza, — i „niedomagający" zostaje przeniesiony do upragnionej piechoty, jakgdyby ten rodzaj służby nie wymagał ludzi zdrowych. Należy przypuszczać, że wydane w imię dobra służby przepisy, ograniczające tak dowolne dotychczas przenoszenie się - stałyby się podstawą poważnej poprawy w tym zakresie.
Odnośnie zaś oficerów i przodowników, a zwłaszcza przodowników—wachmistrzów i przodowników—instruktorów, ponieważ na przypływ ich w liczbie wystarczającej z armji w ciągu długich jeszcze lat nie można będzie liczyć dla najrozmaitszych powodów, przeto musi być znaleziona rada, którą jest utworzenie specjalnej szkoły dla policji konnej, gdzie mógłby otrzymać potrzebne wyszkolenie element, jakim policja państwowa w ramach obecnych rozporządza
*
**
Wyłuszczywszy powyższe niedomagania, nie twierdzimy, aby nic więcej na ten temat nie było do powiedzenia. Uważamy je wszakże za najważniejsze, podstawowe, z których inne wynikają.
Źródło: „Na Posterunku”, nr 2/1929, nadkom. Marcin Szopa, komendant Oddz. Konnego P. P. m. st. Warszawy, zdj. NAC