O potrzebie zawiązania Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna”
Nawiązując do notatki w sprawie tworzącego się Stow. „Rodzina Policyjna”, pomieszczonej w Nr. 42 gazety „Na Posterunku" z roku ub. i wobec zakończenia opracowania statutu tego Stowarzyszenia, pragnę zaznajomić Czytelników z przy¬czynami, które wysunęły potrzebę stworzenia tej organizacji.
Każdy, kto pochodzi ze środowiska policyjnego, ten styka się bezpośrednio lub pośrednio ze służbą bezpieczeństwa, zna jej dobre i smutne strony; nie będzie się też dziwił, że od dłuższego już czasu kiełkowała myśl stworzenia organizacji, któraby tworzyła pewną siłę, a przez to dawała oparcie — zwłaszcza w ciężkich przełomowych chwilach życia, na które może najwięcej w społeczeństwie narażone bywa środowisko rodzin policyjnych. Cały szereg zagadnień życiowych leży poza możliwością rozstrzygnięcia ich przez poszczególne jednostki lub rodziny. Inaczej rzecz się przedstawia, gdy zagadnienie to rozwiązuje pewna zorganizowana masa społeczna — środowisko. Takie zorganizowane środowisko może być z łatwością utworzone przez „rodzinę policyjną", o ile istniejące setki tych rodzin zechcą ją utworzyć, rozumiejąc wspólne zadanie łączące je oraz wyczuwając korzyści osiągalne w zjednoczeniu się i w połączonym wysiłku ku wspólnym zadaniom, stojącym przed nami.
Jakie mogą być te zadania? Do czego ma dążyć zjednoczony wysiłek ludzi, którym inicjatywę i energję, rzutkość w kierunku pracy społecznej odbierają ciężkie w dobie obecnej warunki życiowe, gdzie wytężona walka o codzienną egzystencję zniechęca ogół i zmusza do ukrycia się w żółwiej skorupie swej osobowości i potrzeb najbliższych istot? Niemała to trudność w tych warunkach życiowych wykrzesać z poszczególnych jednostek, obarczonych licznemi nieraz obowiązkami, promienie energii które ma się rzucić jakby na wspólny stos, z którego powstanie dla wszystkich życiodajny, ożywczy płomień. A jednak trzeba te trudności przezwyciężyć, mając na względzie doniosłość celów, jakie Komitet Organizacyjny tworzącej się „Rodziny Policyjnej" z p. komendantową Maleszewską na czele postawił sobie za zadanie, po głębokich rozważaniach.
Otóż pierwsze zadanie Stowarzyszenia — to zorganizowanie szeroko pojętej samopomocy wśród rodzin funkcjonarjuszów policyjnych, zarówno pozostających w służbie czynnej, jak i emerytowanych, samopomoc we wszystkich kierunkach, jak daleko tylko będzie sięgać zorganizowana inicjatywa, energja, żywotność i zdolność wykonawcza uświadomionej kobiety. Drugie zadanie — to nawiązanie łączności w naszem luźnem dotychczas środowisku, łączności ideowej, rozbudzenie współżycia we wszystkich jego przejawach: kulturalnych, towarzyskich, sportowych i t. d. — celem wytworzenia spoistej całości, zdolnej do skoordynowanych wysiłków.
Kto ma wejść do Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna"? Oto drugie zagadnienie, które chcemy wyjaśnić w ramach niniejszego artykułu. Każda pełnoletnia, zdolna do czynu, myśląca i czująca kobieta, połączona węzłem, rodzinnym ze środowiskiem policyjnem przez męża, syna, ojca lub brata, będącego w czynnej służbie policyjnej lub już przeniesionego z tej służby w stan spoczynku. Jednem słowem każda kobieta, która przez codzienną swą pracę w policji bądź przez węzły rodzinne spojona jest ściśle z tem środowiskiem.
Osoby te będą właściwymi członkami Stowarzyszenia i posiadać winny pełnię praw, a według projektu statutu nosić będą nazwę członków rzeczywistych. Członkowie rzeczywiści dla dobra Stowarzyszenia będą w możności kooptować również i osoby z poza środowiska policyjnego, sympatyzujące z działalnością Stowarzyszenia, a przyjmowane doń w charakterze członków honorowych, nadzwyczajnych i po pierających.
Tyle o potrzebie zawiązania „Rodziny Policyjnej”, której program działalności w sposób bardziej szczegółowy omówimy w artykule następnym.
Źródło: „Na Posterunku”, nr 4/1929, Eugenja Buykowa, zdj. NAC