Od Konstytucji 3 maja do konstytucji polskiej
Sejm Czteroletni, uchwalając Konstytucję 3 Maja, poważył się na wielki wyłom w dawnym ustroju Rzeczypospolitej. Pod grozą utraty niepodległości zerwał ze złą tradycją. Usunięto z ustroju polskiego wszystkie wybujałości odwiecznych swobód szlacheckich: zniesiono prawo do zbrojnych konfederacyj, zniesiono wolne nie pozwalam jednego posła, ustanowiono tron dziedziczny, wzmocniono rząd, odebrano prawa wyborcze szlachcie bez ziemi, jako zależnej od magnatów. Przez tę radykalną naprawę upadały odwieczne urządzenia polskie, które tak długo dawały osłonę samowoli szlacheckiej.
Gdyby Konstytucji 3 Maja towarzyszyło natychmiastowe podźwignięcie niesłychanie zaniedbanej i skrępowanej przez Rosję siły zbrojnej i gdyby nie odwlekano gruntownej naprawy skarbu, gdyby się przytem znalazł śmiały i dzielny dyktator z żelazną ręką, to przewrót ustrojowy z 3 maja zapewne zdołałby ocalić Rzeczpospolitę. Niestety, żadnego z tamtych warunków nie było; czyhający sąsiedzi Polskę rozszarpali. Zbawcza Konstytucja nawet nie weszła w życie. Polacy ze szczytów wolności obywatelskich popadli w najsromotniejszą niewolę.
Za Napoleona część Polski odzyskała wolność pod jego opieką. Wtedy poznała Polska ustrój zachodnio-europejski, oparty na zasadzie silnej władzy wykonawczej. Księstwo Warszawskie otrzymało konstytucję typu napoleońskiego. W tym ustroju rząd był prawie wszystkiem w państwie, a sejm raczej tylko organem doradczym.
Po upadku Napoleona w Królestwie Polskiem kongresowem ustanowiono konstytucję dość liberalną. Ale nie mógł się utrzymać duch wolności w państewku zależnem od samowładczego cesarstwa. Piękną konstytucję na każdym kroku gwałcili przedstawiciele Rosji oraz ich polscy służalcy.
Długie dziesiątki lat naród polski żył pod trzema absolutnemi rządami, bez żadnych zgoła swobód obywatelskich. Nawet gdy w państwach zaborczych zaprowadzono stopniowo ustroje konstytucyjne, to prawa obywatelskie Polaków w zaborze pruskim i rosyjskim, mimo konstytucję, były bardzo ograniczone. Udział Polaków w rządach państw zaborczych był albo żaden, jak w Niemczech i w Rosji, albo skromny, jak w Austrji.
Może ów długotrwały ucisk i brak swobód konstytucyjnych za niewoli przyczynił się, że odzyskawszy niepodległość, postanowiliśmy upoić się swobodami jak najszerszemi. Przyłożyły się zresztą do tego dzieła starodawne nałogi, dopasowane do nowoczesnych rachub politycznych. Kierująca wówczas robotą sejmową prawica zabiegała, aby już sama ustawa konstytucyjna skrępowała osobę przypuszczalnego prezydenta, Marszałka Piłsudskiego. Z tego wszystkiego urodziła się Konstytucja z 17 marca 1921. Opierała się na najklasyczniejszych zasadach wolności, jakie prawo państwowe wysnuwa z przedwojennych konstytucyj zachodnio-europejskich, a otwierała w Polsce prostą drogę do słabości rządu, sejmowładztwa i intryg sejmowych. Jakoż rozpętała je do rozmiarów potwornych.
Stanęła przed nową Polską, jak ongi przed upadającą Rzecząpospolitą szlachecką, potrzeba naprawy konstytucji. Całe szczęście, że nie w tak groźnych warunkach, jak wówczas, półtora wieku temu.
Za sprawą Marszałka Piłsudskiego rychłośmy spostrzegli błąd popełniony. Konstytucja z marca r. 1921 nie zdołała się zakorzenić: przeżyła faktycznie tylko do maja r. 1926. Obecnie po 9 latach wszechstronnych rozważań i roztrząsań uchwalił Sejm Rzeczypospolitej nową ustawę ustrojową, która godzi swobody obywatelskie z najpierwszą rękojmią, jaką konstytucja dawać powinna—z rękojmią niepodległości.
Źródło: „Na Posterunku”, nr 19/1935, Cz. Rokicki