Przodownik podpalił mieszkanie aby otrzymać premię asekuracyjną
Niezwykle sensacyjna sprawę, w której na ławie oskarżonych zasiadł przodownik policji Józef Skowroński, rozpoznawał wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie.
W dniu 30 grudnia roku zeszłego w późnych godzinach wieczornych XII komisarjat P. P. został zaalarmowany przez przodownika Skowrońskiego, że w mieszkaniu jego przy ul. Daniłowiczowskiej 10 wybuchł pożar. Skierowano momentalnie na miejsce pożaru cały oddział straży ogniowej pod dowództwem kapitana.
Po przybyciu do mieszkania przód. Skowrońskiego strażacy właściwie nie mieli już nic do roboty, gdyż jak się okazało, pożar, który powstał w pokoju stołowym, został ugaszony przez przodownika i jego sąsiadów przy pomocy paru kubełków wody.
Straż ograniczyła się przeto tylko do zabezpieczenia mieszkania i, stwierdziwszy, że żadne niebezpieczeństwo nie grozi, powróciła do koszar.
Ale po 13 minutach znowu alarm. Przód. Skowroński telefonuje. że ogień pokazał się w drugim pokoju — sypialnym.
Straż znowu sławiła się na miejscu. Okazało się, że pożar powstał wewnątrz szafy, gdzie przód. Skowroński przechowywał garderobę. Wykluczonem było, aby ogień został zaprószony. Kapitan straży w czasie pierwszej swej bytności stwierdził, że ogień został całkowicie ugaszony.
Już ten fakt, że ogień powstał wewnątrz szafy, wzbudził pewne podejrzenia. Przód. Skowrońskiego zaczęto wypytywać. w jaki sposób pożar mógł wybuchnąć. Skowroński odparł, iż jako policjant ma wielu wrogów i prawdopodobnie ktoś wzniecił ogień przez zemstę.
Dochodzenie jednak wykazało, iż do mieszkania od godziny drugiej w południe do późnego wieczora, kiedy Skowroński wrócił do domu, nikt nie przychodził, a pozatem pierwszy pożar wskazywał, że ogień tlił się przez kilka godzin.
Dalsze dochodzenie było druzgocące dla przód. Skowrońskiego.
Oto wyszło najaw, że przodownik Skowroński ubezpieczył swoje ruchomości na przeszło 33.000 zł., kiedy najwyższa ich wartość nie przekraczała kilkunastu tysięcy.
Przod. Skowroński pozatem podał, iż rzeczy zniszczone skutkiem pożaru były wartości 9.100 zł., kiedy w rzeczywistości straty sięgały około 3.000 zł.
To wszystko zaprowadziło przód. Skowrońskiego na ławę oskarżonych pod ciężkim zarzutem umyślnego podpalenia.
Na rozprawę wczorajszą po wołano kilku biegłych, Którzy w toku śledztwa wydali opinię, że ogień został celowo podłożony. Rozprawie przewodniczył sędzia Popowski. Oskarżenie popierał pprok. Wyciółkowski.
Źródło: „Tajny Detektyw”, 1932, zdj. NAC