Aktualności

Wychowanie fizyczne. Sport

Data publikacji 05.06.2022

Publiczność warszawska miała w ubiegła niedzielę (dn. 24 b. m.) nieprzeciętną atrakcję. Mianowicie jeszcze w sobotę przybył do Warszawy głośny już inwalida, Francuz Edmund Caradec, odbywajmy podróż pieszo naokoło Europy, pomimo ułomności w nodze. Otóż Francuz ten, dla zdobycia środków na dalszą podróż, postanowił urządzić marsz 24-godzinny naokoło soboru, stojącego na pl. Saskim.

Zgodnie z zapowiedzią, pod okiem komisji sędziowskiej, p. Caradec rozpoczął w sobotę o godz. 16-ej swoje oryginalne zawody. Po przejściu już 3 okrążeń naokoło placu, p. Cara­dec zyskał współzawodnika w osobie popular­nego już w Warszawie szewca p. Mikołaja Jackowskiego. który mimo swoich 61-lat niejedno­krotnie już startował w różnych ulicznych imprezach sportowych, bez ambicji zwycięstwa, lecz ot tak—dla zachęcenia młodych do ćwiczeń sportowych.

P. Jackowski zgłosił się tedy do komisji sędziowskiej, która udział jego w tych zawodach zaakceptowała. Zaraz też następnie zabrał się stary sportowiec do odrabiania swoich kilometrów, wkrótce też wyprzedził Francuza w ilości przebytej drogi. Ostatecznie w niedzielę, o godz. 15 min. 12 p. Jackowski skończył 250 okrąże­nie, przebywając w ten sposób drogę około 150 klm w ciągu niespełna 24 godzin. W tym samym czasie p. Caadec robił dopiero 207 okrążenie, rozentuzjazmowana publiczność nie dała mu jednak już tego marszu dokończyć, urządzając obu zawodnikom burzliwą owację i wynosząc ich na rękach z placu Saskiego. P. Jackowski otrzymał w nagrodę piękny bu­kiet kwiatów, p. Caradec zaś 150 złotych, ze­branych przez jego przyjaciół ze sprzedaży pocztówek.

Staruszek Jackowski może uchodzić za czystej wody sportowca amatora. Nie dla la­urów bowiem ani nagród, nie dla ambicji oso­bistej czy korzyści materjalnej, lecz powodowany jedynie czystem umiłowaniem spartu staje p. Jac­kowski do zawodów, przez co służyć powinien za wzór dla naszej bardzo zniewieściałej mło­dzieży. Ambicję sportową sędziwego zawodni­ka charakteryzuje najlepiej jego powiedzenie, gdy mu proponowano, aby odpoczął (a było to w momencie, kiedy Francuz miał jeszcze nad nim pewną przewagę): Francja może odpoczy­wać, Polska jeszcze nie.

 

Zimowe zawady pływackie na Wiśle.

Dnia 17 b. m. odbyły się w Warszawie na Wiśle Ciekawe zawody pływackie, urządzone staraniem szkoły pływania braci Kozłowskich. Tor — prze­rębel miał 33.5 metra długości i 4 metry szero­kości. Temperatura wody wynosiła pół st. ciepła, temperatura powietrza 5 st. niżej zera.

Bieg pływacki na 25 mtr. dla pań wygrała p. W. Tratowa (żona. przodownika policji) w 23 sek. Druga p-na Garczyńska, trzecia p. B. Miaziowa. Bieg na 331/3 mtr. dla panów wygrał p. Trat (st. przodownik policji m. st. Warszawy) w cza­sie 25,2 sek. Drugi S. Olszewski, trzeci J. Miazio.

Zawody zaszczycili swoją obecnością pp. wojewoda warszawski, komisarz rządu Jarmołowicz, minister Chądzyński, b. minister Olszewski, konsul angielski Savery, kilka osób z amerykańskiego, angielskiego i włoskiego poselstwa oraz przedstawiciele sfer sportowych i dzienni­karstwa. Zebrała się również dość liczna pu­bliczność. Zawody powyższe są jedyne w swo­im rodzaju w Europie, gdyż wszelkie podobne imprezy zagraniczne odbywają się przy tempera­turze wody co najmniej 5—6 stopni ciepła. Je­dynie w Ameryce odbywają się zawody pły­wackie w miesiącu marcu, czasami przy 15 stopnjach zimna w powietrzu.

Źródło: „Na Posterunku”, nr 4/1926, A. B., zdj. NAC

  • Biegi krótkie - bieg na 400 m. Widoczni m.in. reprezentanci USA zdobywca złotego medalu, lekkoatleta Bill Carr (2. z prawej) i zdobywca srebrnego medalu Ben Eastman (1. z prawej)
Powrót na górę strony