Wychowanie fizyczne. Sport
Publiczność warszawska miała w ubiegła niedzielę (dn. 24 b. m.) nieprzeciętną atrakcję. Mianowicie jeszcze w sobotę przybył do Warszawy głośny już inwalida, Francuz Edmund Caradec, odbywajmy podróż pieszo naokoło Europy, pomimo ułomności w nodze. Otóż Francuz ten, dla zdobycia środków na dalszą podróż, postanowił urządzić marsz 24-godzinny naokoło soboru, stojącego na pl. Saskim.
Zgodnie z zapowiedzią, pod okiem komisji sędziowskiej, p. Caradec rozpoczął w sobotę o godz. 16-ej swoje oryginalne zawody. Po przejściu już 3 okrążeń naokoło placu, p. Caradec zyskał współzawodnika w osobie popularnego już w Warszawie szewca p. Mikołaja Jackowskiego. który mimo swoich 61-lat niejednokrotnie już startował w różnych ulicznych imprezach sportowych, bez ambicji zwycięstwa, lecz ot tak—dla zachęcenia młodych do ćwiczeń sportowych.
P. Jackowski zgłosił się tedy do komisji sędziowskiej, która udział jego w tych zawodach zaakceptowała. Zaraz też następnie zabrał się stary sportowiec do odrabiania swoich kilometrów, wkrótce też wyprzedził Francuza w ilości przebytej drogi. Ostatecznie w niedzielę, o godz. 15 min. 12 p. Jackowski skończył 250 okrążenie, przebywając w ten sposób drogę około 150 klm w ciągu niespełna 24 godzin. W tym samym czasie p. Caadec robił dopiero 207 okrążenie, rozentuzjazmowana publiczność nie dała mu jednak już tego marszu dokończyć, urządzając obu zawodnikom burzliwą owację i wynosząc ich na rękach z placu Saskiego. P. Jackowski otrzymał w nagrodę piękny bukiet kwiatów, p. Caradec zaś 150 złotych, zebranych przez jego przyjaciół ze sprzedaży pocztówek.
Staruszek Jackowski może uchodzić za czystej wody sportowca amatora. Nie dla laurów bowiem ani nagród, nie dla ambicji osobistej czy korzyści materjalnej, lecz powodowany jedynie czystem umiłowaniem spartu staje p. Jackowski do zawodów, przez co służyć powinien za wzór dla naszej bardzo zniewieściałej młodzieży. Ambicję sportową sędziwego zawodnika charakteryzuje najlepiej jego powiedzenie, gdy mu proponowano, aby odpoczął (a było to w momencie, kiedy Francuz miał jeszcze nad nim pewną przewagę): Francja może odpoczywać, Polska jeszcze nie.
Zimowe zawady pływackie na Wiśle.
Dnia 17 b. m. odbyły się w Warszawie na Wiśle Ciekawe zawody pływackie, urządzone staraniem szkoły pływania braci Kozłowskich. Tor — przerębel miał 33.5 metra długości i 4 metry szerokości. Temperatura wody wynosiła pół st. ciepła, temperatura powietrza 5 st. niżej zera.
Bieg pływacki na 25 mtr. dla pań wygrała p. W. Tratowa (żona. przodownika policji) w 23 sek. Druga p-na Garczyńska, trzecia p. B. Miaziowa. Bieg na 331/3 mtr. dla panów wygrał p. Trat (st. przodownik policji m. st. Warszawy) w czasie 25,2 sek. Drugi S. Olszewski, trzeci J. Miazio.
Zawody zaszczycili swoją obecnością pp. wojewoda warszawski, komisarz rządu Jarmołowicz, minister Chądzyński, b. minister Olszewski, konsul angielski Savery, kilka osób z amerykańskiego, angielskiego i włoskiego poselstwa oraz przedstawiciele sfer sportowych i dziennikarstwa. Zebrała się również dość liczna publiczność. Zawody powyższe są jedyne w swoim rodzaju w Europie, gdyż wszelkie podobne imprezy zagraniczne odbywają się przy temperaturze wody co najmniej 5—6 stopni ciepła. Jedynie w Ameryce odbywają się zawody pływackie w miesiącu marcu, czasami przy 15 stopnjach zimna w powietrzu.
Źródło: „Na Posterunku”, nr 4/1926, A. B., zdj. NAC