Broń przedwojennej Policji Kobiecej
Polskie przedwojenne policjantki jako jedne z pierwszych funkcjonariuszek na całym świecie wyposażone były w broń palną. Było to podyktowane tym, że w odróżnieniu od większości swoich zagranicznych koleżanek, wykonywały pracę operacyjną. A środowiska, do których musiały się zbliżyć, do bezpiecznych nie należały.
Polskie policjantki miały w głównej mierze walczyć z sutenerstwem, stręczycielstwem, kuplerstwem i tzw. handlem „żywym towarem”. Dlatego też przez długi okres nie posiadały umundurowania, by łatwiej zbliżyć się do tej społeczności. Brutalizacja przedwojennego świata przestępczego nie ominęła też środowiska związanego z prostytucją (więcej na temat wojen sutenerów międzywojennej Polski dowiecie się z filmu Słynni sutenerzy II Rzeczypospolitej
Właśnie dlatego nasze policjantki musiały być uzbrojone. W wypadku konfrontacji z bezwzględnymi bandytami musiały mieć czym się bronić. Broń powinna być mała, by funkcjonariuszki łatwo mogły ją ukryć w kieszeni płaszcza, spódnicy, czy damskiej torebce. Dlatego wybór padł na pistolety małokalibrowe Mauser wz. 1910 i Browning wz. 1906 – oba w kalibrze 6,35 mm.
Broń ta nie miała wystarczającej siły obalającej, ale postrzelony przestępca i tak, prędzej, czy później trafiał na stół operacyjny, ponieważ nabój w małym kalibrze prawie zawsze zostawał w ciele (tzw. „ślepe postrzały”). Pistolety te w momencie przyjęcia na służbę były przestarzałe i skarżyła się na to w swoich raportach kom. Stanisława Filipina Paleolog.
Browning 1905 to konstrukcja legendarnego Johna Mosesa Browninga, której licencję kupiła belgijska Fabrique Nationale i zaczęła produkcję seryjną zmieniając wz. na 1906. Pierwotnie miał to być elegancki „vest pocket pistol” (pistolet do kieszeni kamizelki) dla gentlemana. Amerykanom pomysł nie przypadł do gustu, natomiast w Europie zyskał popularność. Warto dodać, że na kaliber 6,35 mm w wielu krajach, nie trzeba było mieć pozwolenia. Browning był naprawdę mały i lekki, co miało zarówno zalety jak i wady. Łatwo go było ukryć i nie ciążył przy całodziennym noszeniu go, jednak dla kobiety o większych dłoniach jego wymiary stanowiły problem. Trudno go było dobrze uchwycić.
Stanowczo wygodniejszy był Mauser wz. 1910. Większy, o bardziej solidnej budowie, po prostu lepiej leżał w dłoni. Konstrukcja miała też większy od Browninga, 9-nabojowy magazynek i wyposażona była w o wiele bardziej precyzyjne przyrządy celownicze. Jednak to też nie był pistolet idealny. Posiadał dużą ilość płaskich sprężyn, które często ulegały uszkodzeniu. Konstrukcja do nowoczesnych nie należała i w tym czasie na rynku było już wiele dużo lepszych modeli pistoletów. Warto wspomnieć, że od 1929 roku dostępny był już Walther PP, który pistoletem o całą generację nowocześniejszym i po prostu lepszym.
Jednak mimo wszystkich tych mankamentów, nasze policjantki przeszły szkolenia strzeleckie i z powodzeniem używały „Baby Browningów” i Mauserów do czasu wybuchu II Wojny Światowej. Ich sukcesy w walce z przestępczością zainspirowały policje innych krajów.
Źródło: WEH GKGP, NAC
Tekst Krzysztof Lis